W okolicy często pojawiała się starsza, dobrze ubrana kobieta. Aby nie wzbudzać żadnych pytań, zabierała ze sobą psa.
Mówiła, że wyprowadza psa. I patrzyła uważnie przez płot, to był czas na spacer. Gdzie ona jest? Wszystko w niej się trzęsło.
W końcu zobaczyła dziecko w sukience i chustce. Babcia z zapałem chłonęła najmniejszy krok, gest dziecka.
Żeby wieczorem sobie przypomnieć, powiedzieć mężowi. Nie uczestniczył w jej wycieczkach z powodu choroby serca.
Babcia spojrzała na wnuczkę i pomyślała sobie, jak bardzo jest podobna do Krzysztofa, córeczki tatusia!
Jak mogła wątpić, że nie jest ich? Teraz oddałaby wszystko, żeby ją przytulić.
Pies stał obok niej i też westchnął. Chciał się bawić, biegać gdzie indziej, ale musiał wykonywać rozkazy swojej pani. W końcu dzieci zostały zabrane.
Kobieta i pies również poszli do domu. Po drodze jeszcze raz zawołała syna.
Zapytała Krzysztofa, co powiedziała jego synowa, kiedy poprosił ją, aby przyjechała z ojcem i odwiedziła wnuczkę.
Krzysztof powiedział, że jest mu przykro, ale jego żona nie chciała, aby rozmawiali z dzieckiem. Było dobrze, kiedy dziewczynka była mała.
Mógł ją zabrać do dziadków, żeby ją zrozumieli i przytulili. Ale teraz jest trochę starsza, powie żonie, gdzie była. Będzie skandal i może dojść do rozwodu.
Anna jest zdolna do takiego kroku.
Matka błagała syna, żeby jeszcze raz porozmawiał z Anną, może później, ale bardzo tęsknili za wnuczką. Krzysztof dał słowo, że spróbuje.
W domu siwowłosy mężczyzna z gazetą wyszedł na spotkanie z żoną.
Zapytał, czy synowa pozwoliła im zobaczyć wnuczkę. Żona przecząco potrząsnęła głową i rozpłakała się.
Wieczorem zadzwoniła do swojej przyjaciółki. Zaczęła narzekać. Ale prosty przyjaciel przerwał potok łez i powiedział, że winna jest druga kobieta.
Początkowo nie pozwalała synowi spotykać się z Anną.
Powiedziała, że jej matka była dozorczynią i ona nie miała ojca. Mieszkają w akademiku.
Chociaż dziewczyna przyjechała do swojej przyszłej teściowej z całego serca. A potem ktoś poprosił o pozbycie się dziecka.
Od tej bardzo ukochanej wnuczki, za którą teraz płacze. Co więcej, twierdziła, że dziecko nie jest Krzysztofa.
Dobrze, że kiedy moja wnuczka była mała, próbowała ją zobaczyć, a syn nawet przyniósł jej dziecko, gdy był poza domem. W tajemnicy przed żoną. Przynajmniej była na tyle mądra, że nie domagała się widzenia z wnuczką przez sąd. Synowa jej wybaczy, potrzebuje czasu.
Kobieta poszła do kuchni bez sił. Ręce jej się trzęsły, gdy nalewała herbatę. Tak, jej mąż był menedżerem. Żyło im się dobrze. Ona nigdy nie pracowała. Jej syn jest bystrym chłopcem. Teraz z przerażeniem myślała o tym, co by się stało, gdyby jej syn i synowa jej posłuchali.
Gdyby nie zatrzymali dziecka. Co ona zrobiła, stara głupia? Krzysztof przynajmniej jest uparty, jak jego ojciec. Upierał się przy swoim. Przypomniała sobie, jak pierwszy raz zobaczyła niechcianą wcześniej wnuczkę.
Jej syn, jego żona i dziecko wprowadzili się do wynajętego mieszkania, chociaż mieli dla niego trzypokojowe mieszkanie, ale on nie chciał go zająć, nawet gdy jego rodzice wyjechali i poprosili go, aby wprowadził się do swojej rodziny.
W sklepie kobieta z wózkiem szła powoli. Nagle napotkała mężczyznę, który stał tyłem do niej i trzymał dziecko. Odwrócił się. Krzysztof. Syn zbladł i uśmiechnął się nieśmiało.
Nie widzieli się od ponad roku. W tym momencie dziewczyna w kombinezonie odwróciła głowę. Pomarańcze wypadły kobiecie z rąk i potoczyły się po podłodze. To Krzysztof spoglądał na nią! Te same oczy, ten sam dołeczek w brodzie. Nos jego dziadka, też zabawnie zmarszczony. I jej dłonie, zgrabne palce babci.
Zapytała, jak się nazywa, a jej syn odpowiedział, że jest Lara, na cześć swojej babci. Matka wyciągnęła ręce i poprosiła go, aby ją przytulił. Krzysztof przytaknął.
Do dziś pamięta te bezcenne chwile. Aksamitne policzki, zapach mleka i arbuza, błyszczące oczy dzieci, dotyk małych palców na policzku. Cud. Lara.
Wieczorem kupili prezenty i poszli w odwiedziny. Ale synowa nie otworzyła drzwi. Na próżno przepraszali w progu. Na próżno Krzysztof prosił żonę, by zamieniła złość na litość. Na próżno.
Jednak w tajemnicy przed żoną przyprowadził dziecko do rodziców. Nie mogli się nacieszyć. A potem Lara skończyła rok. I spotkania się skończyły. Sprytna dziewczynka zaczęła już mówić. Ojciec bał się, że jego żona się dowie. A wtedy będzie tylko gorzej.
Babcia poszła więc do przedszkola. Pilnowała pod domem jak partyzantka. Patrzyła, jak Lara bawi się w piaskownicy. Przeklinała siebie za arogancję, za to, że obraziła synową, za to, że była wobec niej niesprawiedliwa.
Anna prowadziła dom perfekcyjnie. Jej wnuczka jest zawsze czysta i zadbana. Jej syn jest zadbany. Czego ona chciała? Dlaczego przysięgała, że nie są parą? Błędne koło toczyło się dalej. Zasadniczo wszyscy cierpieli. Syn cierpiał, że jego rodzice nie widują wnuczki. Anna rozumiała, że mąż cierpi, ale nie mogła zapomnieć, jak okrutnie potraktowała ją teściowa i jej wybaczyć.
I wtedy, przez przypadek, zobaczyła odwiedzającego ją młodego mężczyznę. Miał niezwykle niebieskie oczy i pomyślała: „Są takie łagodne i miłe”.
Przyjaciółka powiedziała Annie, że to Adam, muzyk. I przypadkowo znalazły się na balkonie razem z tym Adamem. Zapytał Annę, dlaczego jest taka smutna. A ona nagle się wygadała. Jakby jakaś siła ją popchnęła. Ale na koniec dodała, że i tak im nie wybaczy! Oni jej nienawidzili.
Adam powiedział, że dziecko nie może się mścić. Jest bezgrzeszne. Matka mężczyzny zrozumiała wszystko dawno temu, w przeciwnym razie nie rzuciłaby się tak. Wszyscy ludzie popełniają grzechy, czasem o wiele gorsze niż ona.
Dość już wycierpiała. Nie jest dobrze pozbawiać dziewczynę jej dziadków. Anna sama mu powiedziała, że dziewczynka ciągle ją pyta, gdzie są jej dziadkowie.
Inne dzieci ich mają, ale ona nie. A Anna kłamie o długiej podróży służbowej. Nie możesz tego zrobić. Trzeba im wybaczyć. Dobro musi pochodzić od ludzi, tylko w ten sposób możemy zostać zbawieni.
Nie spała w nocy. A wieczorem, po odebraniu córki z przedszkola, zaprowadziła ją na nieznane podwórko. Córka zapytała Anię, dokąd idą. Ania odpowiedziała, że do babci. I do dziadka.
Lara była podekscytowana i powiedziała, że w końcu będzie miała dziadków. Lara wyciągnęła obrazek, aby pokazać jej, co narysowała.
Mama, tata, babcia, dziadek i dziewczynka w środku trzymali się za ręce. Nierównymi literami dziewczynka napisała: „Moje marzenie. Moja rodzina”. Wcześnie nauczyła się czytać i pisać, mądra dziewczynka.
Następnie synowa zapukała do drzwi teściowej i teścia. Jej wierny pies poszedł za nią. Właśnie zdążyła otworzyć drzwi, gdy wbiegła Lara. Babci ugięły się nogi i ze zdziwienia usiadła na krześle. A wnuczka już wdrapywała się jej na kolana, przytulała i całowała, i mówiła, że babcia w końcu przyjechała.
Lara poprosiła babcię, żeby odebrała ją jutro z przedszkola! Żeby wszyscy widzieli, że ona też ma dziadka. Lara wbiegła głębiej do pokoju. Anna również weszła do mieszkania i przywitała się z teściową, która nie mogła uwierzyć własnym oczom, ale pamiętała, co jej przyjaciółka powiedziała o synowej.
Teściowa przeprosiła ją za wszystko, co zrobiła, za to, że ją obraziła. Anna również prosiła o wybaczenie. Nie mogła pozwolić im zobaczyć wnuczki. To nie było w porządku. Lara wypytała ich o wszystko i dała im zdjęcie.
Teściowa pospieszyła do kuchni zrobić herbatę, a rysunek został włożony w ramkę.
I w tym momencie nikt nie był szczęśliwszy od niej. Jakże szczęśliwy był Krzysztof, gdy po powrocie z pracy dowiedział się, że jego żona i córka są u rodziców. Nie spali do północy, a Lara zasnęła w ramionach dziadka.
Nadrabiają stracony czas. Uwielbiają dziecko. Syn i synowa cały czas się odwiedzają. Teściowa nie może się nacieszyć wnuczką. Kupuje mu sukienki, spódnice i zabawki całymi garściami. Zabiera ją do różnych klubów.