„Pewnego dnia wracałam do domu ze sklepu i usłyszałam, jak moja teściowa rozmawia ze swoją sąsiadką za rogiem domu: jak dobrze, że to usłyszałam

Poznałam mojego męża, gdy miałam zaledwie 17 lat. Wszystko potoczyło się tak szybko, że rok później postanowiliśmy się pobrać.

Mój mąż przyjechał do miasta ze wsi, a kiedy się pobraliśmy, zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała. Był tam wakat dla bibliotekarki. Zgodziłam się.

Kilka miesięcy później zaszłam w ciążę. Męża to w ogóle nie przestraszyło, był niesamowicie szczęśliwy, ale jego matka wręcz przeciwnie.

Okazało się, że od samego początku mnie nie lubiła. Byłam tylko dziewczyną z miasta, „miejską laską”, jak mnie wtedy nazywała.

Chciała znaleźć dla syna najlepszą, jej zdaniem, miejscową dziewczynę.

Ale kiedy się przeprowadziliśmy, wcale mi tego nie okazała. Uśmiechała się i mówiła uprzejmie. A kiedy zaszłam w ciążę, zaczęła „pomagać” w każdy możliwy sposób.

Byłam bardzo młoda i nie wiedziałam, że ludzie mogą być tak podli. Zaczęła mi rozpalać w piecu. Wiesz, taki duży, jak pokazywali w kreskówkach.

I kazała mi na nim leżeć, mówiąc, że to pomaga w ciąży, a mój wnuk będzie zdrowszy.

Wierzyłam w każde jej słowo. Jednak po tych sesjach strasznie bolał mnie brzuch i plecy.

Powiedziałam o tym teściowej, ale ona opowiadała mi bajki o intensywnym wzroście mojego wnuka.

Pewnego dnia wracałam z pracy do domu i za rogiem zobaczyłam teściową i sąsiadkę, które rozmawiały o tym, że cały czas leżę na piecu i że wolałabym poronić, niż mieć tu dzieci. Nie potrzebowała ich i chciała ożenić swojego syna z inną kobietą.

Oczywiście nie powiedziałem jej, że słyszałem tę rozmowę. Po prostu przestałam leżeć na piecu i zaczęłam namawiać męża, żeby przeprowadził się do miasta.

Tam mama pomogłaby mi z dzieckiem, mam dom, a oni obiecali pomóc mi w pracy. Oczywiście mój mąż początkowo się nie zgadzał, pytał, dlaczego przenosimy się na wieś, ale w końcu uległ moim namowom i przeprowadziliśmy się.

Urodził nam się zdrowy syn. Teściową odwiedzamy dość rzadko, po prostu nie mamy czasu. Oczywiście nie powiedziałam mężowi o tym, co usłyszałam. Nie chcę się kłócić z rodziną, bo nic się nie da zmienić.

A moja teściowa, nawiasem mówiąc, pogodziła się z wyborem syna i nawet cieszy się ze spotkania z wnukiem.

Mogę sobie tylko wyobrazić, że gdybym wtedy tego nie usłyszał, wszystko wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. I czy nie wierzysz w anioła stróża? Uratował mnie i moją rodzinę.

„Pewnego dnia Anna przyszła mnie odwiedzić i zaczęła mi robić wyrzuty, że nie wysyłam im wystarczająco dużo pieniędzy: nie będę już dobra”

W domu nie było nic do jedzenia, a w mieszkaniu było zimno. Aby przeżyć, Anna musiała godzinami stać przed dużymi sklepami i prosić o jedzenie

„Nie patrz tak, weź i powiedz mężowi, że nie potrzebuję tego dziecka bez niego. Obiecał, że cię zostawi i pójdzie do mnie. Teraz niech on też ma problemy”