Poznałam mojego przyszłego męża, gdy byłam bardzo młoda — miałam 20 lat, a on 26. To były zabawne i beztroskie dni.
Spotykaliśmy się przez rok, a potem wzięliśmy ślub. Po ślubie mój mąż pokazał swój prawdziwy charakter.
Moja teściowa odwiedzała nas prawie codziennie i prowokowała kłótnie w naszej rodzinie.
Pracowałam przez pięć dni z rzędu, a po powrocie do domu chciałam odpocząć.
Ale w domu czekała na mnie niespodzianka — wielu krewnych mojego męża i przyjaciół mojej matki, których nie znałam. W kuchni była góra naczyń po ich uczcie.
Nie znosiłam tego długo.
Później teściowa zaczęła zabierać moje rzeczy bez pytania. Była to koszulka, lakier do paznokci lub coś innego. Usprawiedliwiała się, mówiąc, że nie noszę tych rzeczy.
Ale moja pensja nie pozwala mi codziennie kupować nowych rzeczy dla teściowej.
Wstawałam rano, żeby przygotować mężowi śniadanie przed pracą, a wieczorem biegłam jak najszybciej z pracy, żeby ugotować obiad albo posprzątać po zebraniu teściowej.
Teściowa powiedziała synowi, że noszę za krótkie spódniczki. Chociaż nie miałam ani jednej mini spódniczki! Mężczyzna zaczął się ze mną kłócić, a potem zaczął krzyczeć. Wtedy powiedziałam, że zawsze będę nosić spodnie.
A kiedy poszliśmy spać, wyszeptałam, że ich nienawidzę. Moją teściową i jej syna. Jak on to usłyszał, nie wiem. Ale tej nocy było mi źle.
Rano, zamiast go zostawić, wstałam i poszłam do pracy. Byłam upokorzona i obrażona. Zadzwonił do mnie w porze lunchu. Zapytał, jak się czuję. Odpowiedziałam, że dobrze. Chociaż w głębi serca wcale tak nie było.
Tydzień później to samo się powtórzyło. Moja temperatura wzrosła i poprosiłam teściową, żeby nie przyjeżdżała. Wzięłam wolne w pracy, bo było mi niedobrze. Nienawidziłam męża i teściowej, ale nie miałam siły wyjść.
Pamiętam też, jak kiedyś zapomniałam kluczy do domu i poprosiłam męża, żeby wyrzucił je przez balkon. Teściowa nie chciała mnie wpuścić do domu zimą. Namówiła męża, żeby kazał mi siedzieć na zewnątrz, jeśli jestem głupia. To było bardzo upokarzające.
Ostatnią kropelką było to, że teściowa przedstawiła mojego męża córce swojej przyjaciółki. Zdałam sobie sprawę, że nie zniosę dłużej tego znęcania się.
Spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam. Później złożyłam pozew o rozwód. Mój mąż dzwonił do mnie jeszcze kilka razy, prosząc o powrót, ale już się go nie bałam.
Od tego czasu minęło siedem lat. Dla was siedem lat to całe życie. Dla mnie minęły bardzo szybko. Wyzdrowiałam, bo nie miałam nerwów i poznałam dobrego, miłego faceta. Teraz dobrze nam się układa.
Mój mąż spotykał się z córką przyjaciółki mojej mamy, ale nie na długo. Nie tolerowała znęcania się teściowej i odeszła. Zdał sobie sprawę, że tylko ja go kochałam.
Potem znienawidził siebie i swoją matkę…