„Moja własna matka mnie okradła, a potem obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pójdę do jej mieszkania, ale moje plany się zmieniły”

Mieszkałam z matką w dobrych stosunkach, dopóki nie skończyłam 18 lat. Wtedy wydarzył się incydent, który całkowicie zmienił nasze relacje.

Mój ojciec lubił wypić, chodził do pracy, ale nigdy nie przynosił pensji do domu. Żal mi było matki, bo pracowała na nas oboje.

Nienawidziłam ojca za wszystkie skandale i ciągłe picie.

Marzyłam tylko o ucieczce z tego piekła, więc w wieku 12 lat zaczęłam oszczędzać pieniądze na przeprowadzkę.

Jako dziecko nie rozumiałam, gdzie chcę się przeprowadzić, gdzie chcę mieszkać, ale wiedziałam, że nie będę mieszkać z rodzicami.

Zanim skończyłam 18 lat, zaoszczędziłam już przyzwoitą sumę pieniędzy, by wynająć pokój na kilka miesięcy.

Byłam niesamowicie szczęśliwa i zaczęłam się pakować.

Kiedy pewnego wieczoru wróciłam do domu z pracy, zobaczyłam moją matkę siedzącą przy stole z pudełkiem, w którym umieściłam swoje oszczędności.

Była pewna, że podkradałam je jej przez długi czas.

Poczułam się wtedy źle, ponieważ kiedy byłam dzieckiem, zbierałam kartonowe pudełka, aby zdobyć kilka kopiejek.

Mama zabierała wszystkie pieniądze i mówiła, że zapłaci nimi rachunki za media.

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że po prostu nienawidzę moich rodziców i tego mieszkania. W furii wrzuciłam wszystkie ubrania do torby i wyszłam.

Przestałam się z nimi komunikować. Zamieszkałam z przyjaciółką, potem poznałam chłopaka i wprowadziłam się do niego.

Mam teraz spokojne życie, pracujemy razem i starcza nam na życie. Niedawno zmarła moja matka, więc postanowiłam odwiedzić mój stary dom.

Katarzyna nie zmieniła się: jej ojciec siedział pijany przy stole i nawet nie zauważył mojej obecności. Weszłam do pokoju i zobaczyłam na podłodze małą dziewczynkę, która miała nie więcej niż trzy lata. Była brudna i bardzo chuda.

Natychmiast poszłam do jej ojca. Wzięłam ją na ręce, zaniosłam do kuchni i zapytałam, kim jest to dziecko. Ojciec powiedział, że odda ją do sierocińca.

Zaczęłam szukać dokumentów i faktycznie znalazłam akt urodzenia mojej siostry. Oczywiście nie oddam jej do sierocińca, ale moje życie zostanie zrujnowane. Teraz będę musiała ją wychować i na jakiś czas zapomnieć o moich nienarodzonych dzieciach.

„Moja teściowa powiedziała, że mój syn nie jest jej wnukiem, więc jej rodzina jest przekonana, że go zdradzałam”

Katarzyna miała pracę, ukochanego męża, samochód i dom na wsi. A po sześciu latach małżeństwa wszystko się zmieniło

„Kiedy nasi krewni dowiedzieli się, że mamy mieszkanie, a ich dzieci mieszkają w akademikach, zaczęli nam robić wyrzuty: a co z naszą starością”