„Mój mąż uważa mnie za swoją służącą. Służyć, przynosić, sprzątać i tak dalej każdej nocy: nie mam siły tego znosić”

Znam mojego męża od dziewięciu lat, a małżeństwem jesteśmy od czterech. To bardzo długo. Zaczęliśmy się spotykać, gdy byliśmy studentami w instytucie.

Wtedy ani on, ani ja nic nie mieliśmy. Przeszliśmy razem przez trudną drogę i udało nam się utrzymać nasz związek.

Zaczęliśmy mieszkać razem po ukończeniu studiów, kiedy oboje znaleźliśmy pracę. Mieszkaliśmy jednak u jego rodziców.

W tamtym czasie nie byliśmy w stanie zarobić na przyzwoite życie, ponieważ byliśmy początkujący w swojej dziedzinie. Ale starczało nam na życie.

Później Adam zaczął zarabiać trochę więcej i poprosił mnie, żebym została jego żoną. Miesiąc później powiedziałam Adamowi, że noszę w sercu dziecko.

Był wniebowzięty i po prostu nosił mnie na rękach. Cała rodzina również była szczęśliwa, ponieważ jego rodzice szczerze podziękowali mi za ich pierwszego wnuka.

Pracowałam trochę dłużej, a potem poszłam na urlop macierzyński. Mój mąż dobrze zarabiał, więc teraz miałam do opieki tylko dziecko i dom.

Oczywiście było to bardzo męczące. Mamy rozumieją, jak bardzo chce się wyjść na spacer i pobyć samemu.

A mój mąż w dni powszednie jest w pracy, wraca do domu zmęczony i nie pomaga przy dziecku. Czasami nawet po pracy wyjeżdża ze znajomymi na boisko lub na wieś. A ja nadal nie mogę tak po prostu wyjść z dzieckiem na spacer bez wózka.

Jestem jedyną osobą w domu, jeśli chodzi o obowiązki domowe. Z dzieckiem jest ciężko. Prawie nie widzę świata… Adam pomaga mi trochę w weekendy. Mówi, że nie możemy zatrudnić niani, bo nie mamy pieniędzy.

W państwowym przedszkolu nie ma miejsc, tak samo z pieniędzmi na prywatne. Kupujemy nawet ubrania, kiedy musimy, a on ciągle krytykuje mnie za kupowanie ubrań, które nie są na wyprzedaży.

Nie mogłam zrozumieć, o co chodzi. Przecież on rozwija swoją karierę i w związku z tym jego pensja rośnie, a my wcale nie mamy mniej problemów, wręcz przeciwnie. Później przyznał, że oszczędza na mieszkanie.

Byłam wtedy nawet szczęśliwa, bo byłam już trochę zmęczona mieszkaniem z teściem i teściową. Mamy dobre relacje, ale to wciąż nie jest mój dom.

Nie mogę nawet pomalować ścian w naszym pokoju z mężem. Ale mój mąż był oszołomiony: kupuje mieszkanie za własne pieniądze, więc zarejestruje mieszkanie na nazwisko swojej matki, aby w przypadku rozwodu pozostało jego.

Możesz zapytać, czy jestem zdenerwowana. Cóż, jak mogę powiedzieć… Codziennie tu sprzątam, bawię się z dzieckiem, gotuję dla wszystkich, staram się go zadowolić i robię wszystko sama, a on nawet tego nie rozumie!

Ani razu mnie nie pochwalił, nie współczuł, nie podziękował za to wszystko. Czy nie pracuję z własnej woli? To on powiedział, że wszystko będzie dobrze i że powinnam być z dzieckiem, a on się wszystkim zajmie. Ale ja wcale nie mam łatwiej w domu niż on w biurze i na wakacjach ze znajomymi.

„Mąż „pobłogosławił” mnie do zdrady, a ja przyprowadziłam Andrzeja do domu. Nie miał pojęcia, że jest częścią przebiegłego planu”

Marta wróciła wcześniej niż planowała. Na podwórzu panowała podejrzana cisza. „Jak oni mogli mi to zrobić”

„W wieku czterdziestu lat wszystko dopiero się zaczyna. W końcu wyrzuciłam męża ze swojego życia i niczego nie żałuję”