Przyszła moja synowa i przywitała mnie, dodając, że wyglądam pięknie. A ona stoi i śmieje mi się prosto w oczy. Mam ochotę napluć jej w twarz.
Jedyną dobrą rzeczą jest to, że mój wnuk jest w pobliżu, przyjechał w odwiedziny. A ona zabroniła mi się z nim spotykać bez niej.
Nie rozumiem, co jej zrobiłam. Właśnie rozmawiałam z wnukiem. Mój wnuk powiedział, że mama ma w brzuszku jeszcze jednego mojego wnuka!
A ja powiedziałam, że to nie jest mój wnuk, ja już mam swojego jedynego wnuka i koniec!
Mój wnuk poprawił mnie, mówiąc, że jest jego bratem, a więc ja też jestem jego babcią. Wnuk musiał powiedzieć matce o naszej rozmowie.
Przybiegła i zaczęła krzyczeć. Powiedziała, że powinnam się wstydzić, mówić takie rzeczy do dziecka. Teraz będziemy mieć nowe zasady: będę widywać wnuka tylko w jej obecności!
Była taka szczęśliwa, że w końcu znalazła powód, by oddzielić mnie od wnuka. W porządku, wszystko wraca jak bumerang.
Jestem właścicielką małego sklepu. Zamierzam powstrzymać sprzedawczynię przed wypisywaniem przeterminowanych produktów, żeby mogła mi je teraz podsuwać.
Niech poczuje smak życia, bo zaczęło jej się żyć bardzo dobrze — mój syn mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, a ona we własnym, z nowym mężem.
Mój syn Michał jest bardzo pracowity, zawsze przynosi wszystkie pieniądze do domu, jest porządny.
Co z tego, że pewnego dnia przyłapała go z inną kobietą? Mogła postąpić rozsądnie i przymknąć oko, ale od razu postawiła mu ultimatum i powiedziała, że składa pozew o rozwód.
Pewnego dnia zauważyła przeterminowaną żywność i przyszła do mojego domu, aby ją uporządkować. Poprosiła, żebym dał jej pieniądze, była bezwstydna.
Nic nie jest dla niej wystarczające — najpierw wyrzuciła mojego syna z domu, a teraz chce wyrzucić mnie z domu. Powiedziała, że sprzedałam jej przeterminowane jedzenie i czeka na zwrot pieniędzy.
W zeszłym tygodniu mój syn przyjechał zabrać mojego wnuka na kilka dni, ale nawet się ze mną nie przywitał. Powiedział, że to ja jestem winna jego rozwodu.
Znalazł gdzieś tę kobietę bez ręki, która nawet nie umie dobrze gotować, a ja jestem winna rozwodu? Wychowywałam go całe życie, inwestowałam w niego miłość i ciepło. A gdy tylko się ożenił, zaczął mi mówić, żebym trzymała się z dala od jego życia.
I jak mogłam tego nie robić? Pranie nigdy nie było wyprasowane, lodówka zawsze była pusta, a w domu była góra naczyń. Przychodziłam prawie codziennie, żeby im pomóc, a oni mnie przeganiali. Spędziłam pół godziny jadąc autobusem ze wsi do miasta, a oni mnie gonią.
Cieszę się, że się rozwiódł, ale żałuję, że żyłam z tym wężem przez osiem lat. Tak to już jest: wychowujesz go, edukujesz, karmisz, a potem nawet nie chce się z tobą przywitać.
Dobra robota, dopięła swego, pokłóciła się z moim synem, a teraz nie chce dać wnuczce na weekend. Jej szczęście jest budowane na moich nerwach i łzach. Nic się nie stało, ona to odzyska!