Sytuacja wygląda następująco: mój mąż odziedziczył mieszkanie po swojej cioci, małe, ale prawie w centrum naszego miasta.
Mamy troje dzieci, najstarsza córka ma 19 lat, uczy się w instytucie, ma dwóch chłopców, 13 i 6 lat.
Sami mieszkamy w dobrym 3-pokojowym mieszkaniu, wciąż jest wystarczająco miejsca dla każdego.
Mój mąż i ja prawie pokłóciliśmy się o to dziedzictwo.
Proponuję wysłać tam moją córkę. Jest już dorosłą i niezależną dziewczyną, wkrótce zbuduje własną rodzinę.
Mąż uważa, że to niesprawiedliwe wobec jego synów, chce sprzedać mieszkanie i równo rozdzielić pieniądze między naszą trójkę dzieci.
Myślę, że ta opcja jest całkowicie nierozsądna. Kwoty będą takie, że nie wszystkie dzieci będą mogły kupić osobny dom, ale gdy młodsze dorosną, pieniądze po prostu będą leżeć na kontach.
A najstarsza córka może kupić tylko samochód …
Uważam, że zapewnijmy definitywnie mieszkanie przynajmniej jednemu dziecku, a wiek chłopców wciąż pozwala na późniejsze rozwiązanie tego problemu.
Mąż uważa, że z powodu tego mieszkania w przyszłości nie będzie pokoju między braćmi i siostrą. Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze, chłopcy wciąż nie do końca rozumieją całą sytuację, az czasem będzie można coś zrobić dla synów.
Na razie nie poświęcamy naszej córki rozmowom i przemyśleniom, najpierw chcemy podjąć decyzję samodzielnie.
Poza tym mój mąż jest przeciwny mojej opcji, ponieważ mieszkanie wymaga poważnego remontu, jeśli się tam przeprowadzisz. W tej chwili nie mamy na to wystarczających środków finansowych.
Chcę usłyszeć zewnętrzną opinię o tym, jak najlepiej działać. Czy warto dalej przekonywać męża, czy też poddać się i stanąć po jego stronie? Może jest inna opcja, której nie widzę?
Dziewięć znaków, że los ma dla ciebie specjalny plan
Nie kupuję chleba od 3 lat. Przepis, z którym każdy sobie poradzi
Niektórzy z najstarszych ludzi w historii lub dlaczego naukowcy wiedzą, że naprawdę możemy żyć długo