Mój mąż nadal pochodzi z innego miasta. Dawno temu został wysłany do naszego kraju na służbę wojskową.
Po zakończeniu służby nie wrócił do domu, ale został tutaj. Zaczął mieszkać z dziewczyną, którą poznał podczas służby wojskowej.
Nie wyszło i zerwali. Andrzej wynajął mieszkanie i dalej pracował. Jego rodzina wezwała go do domu — ma matkę, dwóch braci i siostrę, wszyscy starsi, ale nie pojechał.
Z Andrzejem poznaliśmy się siedem lat temu. Mam starszą matkę i jestem późnym dzieckiem.
Pod żadnym pozorem nie mogłam zostawić matki. Andrzej zgodził się i zamieszkał z nami.
Matka Andrzeja od razu odrzuciła jego prośbę o zameldowanie. Tak właśnie żył, z pozwoleniem na pobyt z innego miasta.
Oprócz mojej matki mam dziecko z pierwszego małżeństwa, moją córkę Larę, jak ją nazywamy. Ma teraz 9 lat.
Po roku wspólnego życia wzięliśmy ślub, podpisaliśmy tylko akt małżeństwa. Andrzej miał wtedy problemy zdrowotne, więc nie pracował.
Nie mieliśmy pieniędzy na wesele, ale nie chcieliśmy drogiej uroczystości.
Kiedy Andrzej był w domu, remontował mieszkanie swojej matki. Razem z mamą — ona była na rencie, ja na pensji — dawałyśmy Andrzejowi pieniądze na materiały budowlane, a on wszystko własnoręcznie kleił i przekładał.
Zmieniliśmy tapety, wymieniliśmy drzwi wewnętrzne, wyłożyliśmy kafelkami kuchnię i łazienkę — mamy połączoną łazienkę.
Dodatkowo wykonano sufit napinany, ale to już zrobili fachowcy. Mama i Andrzej szybko znaleźli wspólny język, nie mieli powodów do kłótni.
Oprócz pensji mam jeszcze jeden dochód — alimenty. Ale te pieniądze są wydawane tylko na moją córkę.
Część przeznaczam na bieżące utrzymanie: ubrania, opłaty za przedszkole, potem czesne, mundurki, podręczniki i zajęcia pozalekcyjne.
Drugą część odkładam na przyszłość córki — na studia lub na małe mieszkanie.
Mój były mąż nie był skąpy, więc powinno mi wystarczyć pieniędzy na mieszkanie, dopóki córka nie osiągnie pełnoletności.
Muszę powiedzieć, że Andrzej rzadko rozmawiał z Larą. A Lara ma własnego ojca, który spędza z nią czas. Więc nie nalegałem na miłość i zbliżenie. To w zasadzie cała historia. Nie mamy razem dzieci — nie chciałam.
Miesiąc temu wydarzyła się pewna sytuacja. Andrzej (pół roku temu dostał pracę) wybierał się gdzieś wieczorem. Kiedy zapytałam go, dokąd idzie, powiedział, że przyjeżdża jego siostra z siostrzeńcem i muszę się z nimi spotkać.
Myślałam, że odwiedzają znajomych albo wynajmują hotel. Nie mogłam sobie wyobrazić, że Andrzej przyprowadzi ich do nas. Ale tak się stało.
Po mężczyźnie do mieszkania weszła blondynka w wieku 40 lat i młody mężczyzna w wieku 18-19 lat, który powiedział, że ma na imię Maria, a to jest Krzysztof, jej syn.
Andrzej zaprosił ich do domu jak gdyby nigdy nic i poszedł do samochodu po ich walizki. Zaprosiłam gości na herbatę i zadzwoniłam do męża, żeby porozmawiać.
Andrzej skonfrontował mnie z faktem, że jego siostra została porzucona przez męża i nie ma gdzie mieszkać, więc zaprosił ją do nas. Ale dlaczego nie zapytał mnie o zdanie? Przecież to było mieszkanie mojej mamy i powinnam się z nią skonsultować. Poza tym, gdzie mieliby mieszkać?
Sytuacja Andrzeja była prosta. Jego mama ma trzypokojowe mieszkanie. Mama mieszka w jednym pokoju, Andrzej i ja w drugim, a Lara w trzecim. Muszę więc zamieszkać z mamą i Larą. Maria i jej syn wprowadzą się do pokoju mojej córki i zamieszkają z Andrzejem.
Pokłóciliśmy się. Dlaczego syn i matka nie mogą mieszkać razem w pokoju córki? Ale Andrzej się uparł. Mama nie była zadowolona z gości. Dała do zrozumienia, że zostaną u nas tylko na kilka dni, nie dłużej. Swoje niezadowolenie wyraziła też Andrzejowi.
Andrzej zaczął mieć pretensje, że zamienił jej mieszkanie w cukiernię, a jemu w taki sposób podziękowano i dodano, że pójdzie do sądu po udziały w mieszkaniu!
Moja matka była zszokowana, jej ciśnienie krwi nawet wzrosło. Zaczęłam kłócić się z mężem, ale on upierał się przy swoim, grożąc, że połamie kafelki i zerwie tapetę.
Moja matka, Lara i ja spędziłyśmy noc razem. Syn Marii spał w pokoju córki, a Andrzej z siostrą, tak jak chciał. Byłem zszokowany tą sytuacją. Przez tyle lat siedzieć w domu i nie pracować, a teraz uważać się za wielkiego właściciela — to po prostu straszne.
Rano, gdy Andrzej spał, znalazłam go na portalu społecznościowym (specjalnie się zarejestrowałam, wcześniej z niego nie korzystałam. Znałam nazwisko — kiedyś w rozmowie mój mąż wspomniał, że jego siostra ma takie samo nazwisko jak moi dalecy krewni) jego siostrę, Marię.
Imię, nazwisko, imię dziecka — wszystko jest takie samo. Ale ludzie są inni. Maria, która tak naprawdę jest siostrą Andrzeja, to 35-letnia brunetka, matka 14-letniego chłopca. A cała jej strona jest wypełniona statusami typu „Kocham mojego męża”, „Ulubiona rodzina” i tak dalej. Pytanie brzmi: jaką kobietę przywiózł mój mąż? Wniosek był oczywisty — kochankę.
Moim pierwszym odruchem było zrobienie sceny mężowi. Ale spokojnie wysłałam córkę do szkoły, mówiąc jej, żeby po lekcjach poszła do domu koleżanki i czekała na mój telefon.
Następnie razem z mamą przygotowałyśmy się i poszłyśmy do prawnika. Konsultacja w sprawie ewentualnego przyznania udziału Andrzejowi uspokoiła nas. Bieżące naprawy nie są powodem do przydzielenia udziału. Jest to możliwe dopiero po generalnym remoncie.
Po prawniku udaliśmy się na policję. Byłam pewna, że sam Andrzej nie opuści mieszkania dobrowolnie. A gdybyśmy zaczęli go wyrzucać, mógłby rozpocząć pogrom. Policja odmówiła nam pomocy, mówiąc, że będziemy musieli ich wezwać, gdy dojdzie do pogromu.
Odesłałam matkę do domu, poszłam do sądu, napisałam pozew rozwodowy i zaczęłam dzwonić do moich przyjaciół. Kilku zgodziło się pomóc w eksmisji mojego męża. Ale tylko wieczorem, po pracy.
Kiedy wróciłam do domu, uspokoiłam matkę. Nie mogłam spokojnie patrzeć na męża i tę Marię. Przez resztę dnia zadawałam „siostrze” męża podchwytliwe pytania. Prosiłam, by opowiedziała mi o swoim dzieciństwie. Z pewną niezdrową przyjemnością patrzyłam, jak patrzą na siebie i są zdezorientowani. Czekałam na wieczór.
Nigdy nie zapomnę wieczornego koncertu. Tego, jak moje koleżanki sprawiały, że Andrzej wyglądał, jak mściłam się na jego „siostrze”. Byli łagodni dla nastolatka — poprosili go, żeby wyszedł. Po tym, rzeczy mężczyzny poleciały do wejścia.
Rozstając się, Andrzej przyznał mi rację. „Maria”, czyli Lisa, była jego kochanką. Przeprosił też, mówiąc, że popełnił błąd, jakby wszyscy mężczyźni tacy byli. Nic mi nie jest, pogodzę się z tym. Nic bym ci nie powiedział.
Chcę, tylko żebyś wiedzieli, że gdzieś na świecie jest kobieta, której mąż przyprowadził swoją kochankę do mieszkania teściowej i spędził z nią noc, podczas gdy jego żona spała za ścianą.
I ta kobieta nie uschła i nie poddała się. I na pewno wszystko się ułoży. Nie ma problemów nie do rozwiązania.