Żona często robiła mężowi uwagi, mieszkali razem od dłuższego czasu i ich życie stało się prawdziwą rutyną. Ale pewnego dnia on opuścił ją, a ona zdała sobie sprawę, że się myliła

Marta krzyczała na swojego męża. Była, co zrozumiałe, przestraszona. I była zdenerwowana.

A mężczyzna ociągał się ze wszystkim, pytał ją, co kupić, rozpylał pastę do zębów na lustro w łazience, nie mył kubka i zostawiał go przy komputerze.

Kobieta krzyczała na niego, przeklinała go, on pytał ponownie i zwlekał. Stała się jeszcze bardziej zirytowana i wypowiedziała obraźliwe słowa.

Nie chodziło oczywiście o mężczyznę. Była zdenerwowana wspólnymi wydarzeniami. Była niespokojna. I wściekała się na męża.

Potem włączyła pralkę, zawahała się, zapomniała wsypać detergentu… Przeklęła głośno i wyszła z łazienki. Ale jej męża już nie było.

screen Youtube

W mieszkaniu panowała cisza. Tylko pralka trochę hałasowała. Kubek jest umyty i stoi schludnie w szafce. Ale jej męża nie ma.

Kobieta zadzwoniła na jego telefon. Telefon zadzwonił bardzo głośno w ciszy: leżał na kanapie. Telefon leży na kanapie, a męża nie ma.
I natychmiast zniknął niepokój związany z ogólną sytuacją. Jej serce było bardzo napięte: gdzie jest Wiktor? Gdzie jest mąż?

Nie było go. Nie mógł znieść krzyków i wyzwisk, po prostu wyszedł i tyle. A ona została sama w niezrozumiałym i przerażającym świecie. Zupełnie sama.

To był prawdziwy strach. I prawdziwa niepewność, bezbronność. Siła natychmiast ją opuściła. Wszystko stało się bezsensowne, puste i obce.

Zaczęła płakać. Ale bardzo cicho, bezgłośnie. Bo nie było nikogo, kto mógłby ją pocieszyć. I nie było nikogo, komu mogłaby się wypłakać.

W tym momencie rozpaczy otworzyły się drzwi i wszedł mężczyzna. Właśnie wynosił śmieci, to wszystko. Przytulił żonę i zapytał, dlaczego się martwi i płacze jak małe dziecko. Powiedział, że umył kubek, wyniósł śmieci i idą do sklepu, więc nie powinna płakać.

Żona już nie płakała. Po prostu mocno przytuliła męża. Zdała sobie sprawę, że istnieją naprawdę straszne rzeczy. Nie trzeba ich nawet nazywać.

One tam są. I pozwolić im przejść obok nas. A wszystko inne nie jest takie straszne. Na razie odbierają telefon i przechodzą przez drzwi.

Coraz częściej myślę o rozwodzie z mężem. Jesteśmy małżeństwem od 35 lat, nasze dzieci są już dorosłe, więc po co zwlekać

Coraz częściej myślę o rozwodzie z mężem. Jesteśmy małżeństwem od 35 lat, nasze dzieci są już dorosłe, więc po co zwlekać

Krewni pana młodego są przyzwyczajeni do tego, że wszyscy mają to samo, a ja nie jestem z tego zadowolona