screen Youtube
Mamy dwójkę dzieci — dwunastoletnią Sonię i szesnastoletniego Karola. Tak się złożyło, że oboje z Bartoszem pracujemy i dzielimy się obowiązkami domowymi po równo. Nasz wkład w wychowanie dzieci jest więc mniej więcej taki sam.
Ale jest jeden problem, który nie pasuje do naszego demokratycznego typu rodziny: mamy zupełnie inne pomysły na temat właściwego wychowania.
Od dzieciństwa zawsze uczono mnie, jak być dobrą matką: surową, broniącą swoich interesów, ale sprawiedliwą. A teraz, jako matka dwójki dzieci, mogę śmiało powiedzieć, że to najlepsza i właściwa postawa.
Kiedy widzę, jak inni ludzie pozwalają swoim dzieciom szaleć, robić wszystkie szkodliwe i złe rzeczy, chcę być przy nich i uczyć ich właściwych rzeczy. Rozumiem jednak, że rodziny są różne, więc nigdy otwarcie nie rozmawiam o takich rzeczach.
Bartosz, z drugiej strony, jest moim całkowitym przeciwieństwem pod tym względem. Ilekroć tłumaczę Sonii i Karolowi konsekwencje ich nastoletnich i moim zdaniem głupich zachcianek, mówi mi przy dzieciach, żebym przestał ich uczyć życia. Same zdecydują, czy chcą zachowywać się tak, jak im każesz, czy robić coś zupełnie innego.
Wykrzyknęłam z niezadowoleniem, jak mógł pozwolić im robić, co chcą, tak spokojnie, wiedząc, dokąd to zmierza. Usprawiedliwiał swoje przekonanie o bezpieczeństwie naszych dzieci, mówiąc, że do tej pory nie wydarzyło się nic strasznego. I był pewien, że nic się nie wydarzy.
A Karol i Sonia zgadzali się z nim. Zawsze. Oczywiście, wygodnie jest być po stronie osoby, która w pełni chroni twoje interesy. Podczas gdy Sonia nadal słuchała moich rad i starała się zadowolić zarówno mnie, jak i siebie, Karol po prostu stanął po stronie ojca.
Mój mąż powiedział mi o swojej rodzinie dawno temu. Zaproponowałam, że pojadę do nich w dniu, w którym mieliśmy wspólny weekend. Natychmiast otrzymałam ostrą i niegrzeczną odmowę. Kiedy zapytałam go, dlaczego nie chce ich odwiedzić, Bartosz opowiedział mi tę samą historię swojego dzieciństwa.
Byli rodziną o niskich dochodach. Bartosz wpatrywał się w swoich lepiej sytuowanych rówieśników i domagał się od rodziców takich samych prezentów, ubrań i wycieczek. Jego rodzice nigdy nie kupili mu żadnej z tych rzeczy, nie mówiąc już o opłaceniu zagranicznych wycieczek.
Kiedy jednak zapytałam Bartosza o szczegóły, powiedział mi, że jego rodzice zawsze dawali mu prezenty na urodziny i zawsze znikali w pracy, aby mógł zjeść coś więcej niż tylko tanią owsiankę lub makaron raz dziennie.
Wtedy zdałam sobie sprawę z następującej rzeczy: mój mąż pomylił troskę i uwagę z wielkim bogactwem. Pomimo ich sytuacji finansowej, jego rodzice zawsze starali się, aby czuł się dobrze i był szczęśliwy. Ale on wierzył, że bogaci rodzice, ale rodzice, którzy byli obojętni na swoje dziecko, byli znacznie lepsi i dlatego zasługiwali na miłość i szacunek.
Pomimo tego, że mamy wystarczająco dużo pieniędzy, Bartosz powiedział również, że bardzo dobrze rozumie nasze dzieci i dodał, że same pieniądze nie wystarczą, aby mieć dobre relacje z dziećmi i on to rozumie. Jest jednak przekonany, że musi być wolność wyboru. W przeciwnym razie, na co zdadzą się prezenty, jeśli nie będą spełniać oczekiwań dziecka?
Nie ustępowałam, mówiąc, że je rozpieszcza. Mój mąż wyjaśnił mi, że dorastali zupełnie normalnie, a co najważniejsze, byli szczęśliwi. Zgadzam się, przez jakiś czas będą czuły się świetnie.
Ale czy możesz sobie wyobrazić, co stanie się z dziećmi, które nie są przyzwyczajone do pracy w swoim dorosłym życiu? Z pewnością, jeśli przez całe dzieciństwo będą musiały wybierać między pracą a zabawą, w przyszłości nie rozwiną się jako ludzie.
Byłam całkowicie pewna, że mówię absolutnie jasne rzeczy, ale oni mnie nie zrozumieli, a raczej odmówili.
Łatwo zgadnąć, jak dalej potoczyło się życie moich dzieci. Nadal kurczowo trzymały się ojca, odmawiały moim prośbom o zajęcie się swoimi sprawami i, mówiąc wprost, siedziały nam na karku.
Pewnego dnia powiedziałam im wprost, że jeśli nadal będą próżnować w ich wieku, tylko ich ojciec zapłaci za wszystkie ich pragnienia. Powiedziałam to w dobrej wierze, mając nadzieję na zrozumienie, ale w odpowiedzi otrzymałam tylko obelgi i chamstwo wobec mnie.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…