„Zamieniłaś swoją córkę na mężczyznę, wstydź się”: moja matka chciała wzbudzić we mnie poczucie winy za to, że tak wychowała moją córkę

Zarówno moja córka, jak i matka były przeciwko mnie. I obie są absolutnie pewne, że zdradziłam własne dziecko.

Cóż, nie dziwi mnie to. Moja córka, prowadzona lekką ręką przez moją matkę, dorastała w przekonaniu, że świat kręci się wyłącznie wokół niej i że wszystko jej wolno, bo nie ma ojca.

To była prawda. Mój mąż zmarł trzy miesiące po tym, jak urodziłam. To był ciężki cios, ale moja matka współczuła nie mnie, wdowie z dzieckiem w ramionach, ale dziecku, które teraz musiało dorastać bez ojca.

Moja babcia od najmłodszych lat wpajała mojemu dziecku, że jest wyjątkowa i powinna być traktowana inaczej, ponieważ dorastała bez ojca. Córka przyjęła te nauki.

Przez pierwsze siedem lat, czyli do czasu pójścia do szkoły, wychowaniem dziecka zajmowała się głównie moja mama, bo ja pracowałam jak szalona, żeby kupić mieszkanie i się wyprowadzić.

screen Youtube

Chciałam uciec na koniec świata od westchnień mojej matki nad trudną sytuacją wnuczki. Moja matka przedstawiała to jako wielką tragedię, ale tylko dla dziecka.

Z jakiegoś powodu mojej matce nie było żal mnie, wdowy w wieku dwudziestu trzech lat, rozdartej między trzema pracami i próbami opieki nad dzieckiem.

Kiedy w końcu kupiłam mieszkanie i wprowadziłam się do niego z córką, moja matka nadal aktywnie uczestniczyła w życiu dziecka. Tylko że to było bardziej jak zaraza.

Moja córka dorastała rozpieszczana przez babcię, a babcia zawsze ją chroniła, bez względu na to, co dziecko robiło. Musiałam walczyć zarówno z córką, jak i z matką.

Moja mama zawsze przypominała mi, że nie powinnam na nią krzyczeć! Dziewczynce jest wystarczająco ciężko dorastać bez ojca, a jej matka cały czas krzyczy.

Rzadko krzyczałam na moje dziecko, tylko wtedy, gdy była naprawdę wkurzona. A moja córka potrafi to robić w stu procentach.

Nie można obciążać dziecka obowiązkami domowymi, nie można wymagać, żeby płaciła za studia, nie można zabraniać jej zostawać do późna. Dziecko i tak jest w ciągłym stresie, jest dzieckiem bez ojca.

Nie pamiętam, ile razy moja matka i ja kłóciłyśmy się, aż zachrypłyśmy. Kiedyś zabroniłam jej w ogóle do nas przychodzić, bo miała zły wpływ na moją wnuczkę.

Później dowiedziałam się, że kiedy byłam w pracy, dziecko nie poszło po szkole do domu, tylko do babci.

Żaden z nich nie zwracał uwagi na moje zakazy. Kiedy moja córka miała czternaście lat, poznałam mężczyznę. Na początku myślałam, że to nic poważnego, tylko romans na kilka tygodni, ale zaczęliśmy być w związku.

Spotykaliśmy się przez rok, a potem zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Nie było większej różnicy u kogo będziemy mieszkać, ja miałam dwupokojowe mieszkanie, on dwupokojowe, ale zdecydowaliśmy się przeprowadzić do mnie, bo moja córka ma szkołę niedaleko mojego domu, a bez niej nie zgodziłabym się na przeprowadzkę.

Córka nie za bardzo akceptowała mojego męża, choć on szczerze próbował się z nią dogadać. Nie reagował na jej chamstwo, nie skarżył mi się na przykre rzeczy, które mu mówiła, kupował jej rzeczy bez żadnych problemów, dawał jej miłe prezenty i nigdy nie krzyczał.

Myślałam, że moja córka przyzwyczai się do tego, zrozumie, że nic złego się nie stało, zacznie zachowywać się normalnie, może nawet posunie się do przeprosin za swoje zachowanie.
Ale moja córka nie zamierzała się uspokoić. Jej zachowanie tylko się pogarszało. Psuła jego rzeczy, ciągle mu się sprzeciwiała i demonstracyjnie robiła wszystko, by mu dopiec.

Było mi bardzo wstyd za jej zachowanie. Proponowałam nawet mężowi, żeby mnie zostawił, ale on zdecydował się zostać, bo rozumiał, że bez niego będzie mi ciężej.

Moja matka we wszystkim zachęcała wnuczkę do takiego zachowania. Syczała na mnie, że jestem bezwstydna, że sprowadziłam do domu jakiegoś mężczyznę i że dziewczyna ma uraz psychiczny, całe życie wychowywała się bez ojca.

Nakrzyczałam wtedy na matkę, że gdyby nie wpoiła wnuczce tego kompleksu braku ojca, to wyrosłaby na normalne dziecko. Powiedziałam wiele innych rzeczy, a potem po prostu wyrzuciłam ją z mieszkania.

Po tym zachowanie córki stało się jeszcze gorsze, choć wydawało się, że gorzej już być nie może. Zaczęła wyzywająco późno wracać do domu, budzić nas i wszczynać kłótnie.

Znosiłam to, dopóki nie skończyła osiemnastu lat. Gdy tylko skończyła osiemnaście lat zgodnie z paszportem, stała się dorosła, a ja powiedziałam jej, żeby spakowała swoje rzeczy i poszła do domu babci.

Nie będziemy już płacić za jej czesne na uniwersytecie, a jeśli chce zdobyć wykształcenie, może iść na własną rękę, od teraz nie jestem jej nic winna.

Nie ma żadnego udziału w moim mieszkaniu. Dzięki Bogu, nie posłuchałam mojej matki i nie zaczęłam rejestrować mieszkania w dwóch równych częściach. Mam więc prawo wyrzucić córkę.
Nastąpiła gwałtowna histeria z płaczem, ale zdając sobie sprawę, że nie ma sensu, moja córka spakowała swoje rzeczy i poszła do domu babci, tak jak myślałam.

Matka zaatakowała mnie i powiedziała, że wymieniłam córkę na mężczyznę i że powinnam się wstydzić. Ale gdybym nadal była sama, zrobiłabym to samo, bo byłam zmęczona. Tak, jestem gównianą matką, co mogę teraz zrobić? Ale spełniłam swój obowiązek.

Wychowałam je, wykarmiłam, dałam naukę, zapłaciłam za pierwsze dwa lata studiów i otrzymałam za to tylko zniewagi i kłopoty. Teraz mogę żyć dla siebie.

„Powinnaś była poszukać męża z mieszkaniem”. Weź kredyt hipoteczny, zdążysz go spłacić do emerytury”: moja matka i ciotka zostawiły mnie i mojego syna bez dachu nad głową

Moja córka zawsze jest po stronie swojego męża, więc nie powinna przychodzić do mnie ze swoimi problemami: „Mamo, nie damy rady dzisiaj”

Moja teściowa udaje, że nie istnieję. Mój mąż uważa to za zabawne: „A jaką ma pensję, przecież nie chodzi do pracy”