Spotykałam się z Kacprem przez sześć lat. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie lubiłam go na tyle, by chcieć by był moim chłopakiem. Podobał mi się wtedy ktoś inny.
Ale z facetem, którego lubiłam, nigdy nie wyszło. Ale Kacper zawsze był przy mnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak zaczęliśmy się spotykać. Po prostu widywaliśmy się codziennie.
W tamtym czasie byliśmy jeszcze studentami. Studiowaliśmy na tym samym uniwersytecie, na różnych kierunkach. Spędzaliśmy razem cały wolny czas.
Na początku byliśmy tylko przyjaciółmi, a potem nasza przyjaźń przerodziła się w związek.
Wtedy nie wyobrażałam sobie, że Kacper zostanie moim mężem. Miałam dwadzieścia jeden lat i wcale nie chciałam wychodzić za mąż.
Ale lata mijały, a my się spotykaliśmy. I tak minęło sześć lat. W tym czasie udało nam się zdobyć dyplom uczelni i pracę. Kacper zmienił trzy z nich.
W tym czasie naprawdę nie mogłam się doczekać ślubu. Kacper jednak się nie spieszył. Miał jasną wizję naszej wspólnej przyszłości. Potrzebowaliśmy stabilnej pracy, mieszkania, samochodu, a potem rodziny.
Tak więc przez te wszystkie lata spotykaliśmy się. Każde z nas mieszkało z rodzicami. Wieczorem, po naszych randkach, wychodziliśmy do następnego dnia. Muszę przyznać, że czułem się urażony. Z każdym dniem stawało się to coraz bardziej obraźliwe. Wszyscy moi znajomi zaczęli się żenić, a my umawialiśmy się na randki.
Z tego powodu mieliśmy więcej skandali. Twierdziłam, że jeśli poczekamy, aż osiągniemy wszystkie korzyści, które zaplanował Kacper, to w ogóle się nie pobierzemy. Kacper przekonywał, że nie sprowadzi żony do mieszkania w wynajętym mieszkaniu lub z rodzicami.
Pewnego dnia doszliśmy do pewnego punktu. Zdałam sobie sprawę, że jeśli nie pobierzemy się teraz, nie będę dłużej czekać. Po prostu nie mogę. Ciągnie mnie do tego, martwię się o to.Był kolejny skandal. Potem pogodziliśmy się. Rozmawialiśmy i rozważaliśmy to jeszcze raz.
Kacper powiedział mi, że trzy dni temu lokatorzy wyprowadzili się z odziedziczonego mieszkania, które jego rodzice odziedziczyli po babci. Porozmawia z rodzicami, żebyśmy najpierw tam zamieszkali. Jeśli się zgodzę.
Ale postawiłam też warunek. Zacznę mieszkać z Kacprem tylko jako jego pełnoprawna żona. Tak, potrzebowałam tej notorycznej pieczątki. Tak więc pewnego dnia postanowiliśmy się pobrać. Złożyliśmy wniosek, a moi rodzice zostali poinformowani, gdy zostały dwa tygodnie do rejestracji. Myślałam, że moja rodzina będzie trochę zdezorientowana tym pośpiechem.
Ale kobiety w naszej rodzinie miały nieoczekiwaną reakcję. Ze wszystkich stron oskarżano mnie o niepoważność. Rejestracja była zaplanowana na 12 maja.
Zwykły dzień. Ale nie dla mojej przesądnej matki, babci i ciotki. Każdego dnia przed rejestracją to trio dręczyło mnie, że pobieramy się w maju. Będziemy cierpieć przez całe życie. Nigdy nie będę miała szczęśliwego małżeństwa.
Kiedy moja babcia zaczęła mi to tłumaczyć, postanowiłam to zignorować. Jest starszą osobą. Z kimś takim nie można się kłócić. Ale moja matka i ciotka! Nie sądziłam, że wierzą w takie bzdury.
Podczas rejestracji moja matka również to oddała. Ponieważ nie mieliśmy z Kacprem ceremonii ślubnej, postanowiliśmy ubrać się mniej formalnie. Kupiłam sobie przepiękną niebieską sukienkę. Korzystnie podkreślała moją figurę.
Ale kiedy moja mama zobaczyła mnie w tym stroju w domu, zaczęła głośno płakać. Według mojej mamy niebieski kolor na weselu to symbol tęsknoty. Oznacza to, że przygotowuję się do żałoby za utraconym życiem i nie będzie szczęścia.
Wyobrażacie sobie, w jakim byłam nastroju, gdy przyjechałam na rejestrację? Towarzyszyły mi mama, babcia i ciotka, które już zrezygnowały z mojego małżeństwa. Ten dzień był zrujnowany nie do naprawienia. Gdy tylko spojrzałam na smutne, niezadowolone twarze moich bliskich w restauracji, chciałam uciec jak najdalej.
A cztery miesiące później Kacper przypadkowo spotkał swoją pierwszą ukochaną z liceum i poinformował mnie, że zrywamy. Zdał sobie sprawę, że nigdy nie kochał mnie tak bardzo jak ją.
Jest mi bardzo przykro. Ale moja mama, babcia i ciocia są wniebowzięte. Dzwonią do mnie wszędzie, żeby mi powiedzieć, że ostrzegały mnie, że nie powinnam wychodzić za mąż w maju!
Mój sześcioletni związek został zrujnowany! Nie wiem, jak dalej żyć. Mój mąż mnie zdradził, a oni tylko kręcą się w pobliżu i się z tego cieszą. Ani słowa wsparcia.
Jestem zraniona rozwodem z moim mężem. Ale jeszcze bardziej bolesne jest to, że moi bliscy ludzie nie wspierają mnie, ale wydają się bardziej dłubać w krwawiącej ranie.
Postanowiłam wynająć własne mieszkanie i nie wracać do rodziców. Moja mama jest bardzo zaskoczona, dlaczego to robię. A ja nie mam siły słuchać jej dziesięć razy dziennie o tym, jaka jestem głupia, że nie słucham rad mojej matki.