Zabrałam starą matkę do swojego mieszkania, żeby się nią opiekować. Teraz tego żałuję i nie mogę wrócić

Przyprowadziłam do mieszkania moją starą mamę, która ma 80 lat. Wcześniej mieszkała w swoim domu na wsi, ale coraz trudniej było jej radzić sobie z codziennymi obowiązkami.

Nie była już w stanie o siebie zadbać, chodzić do sklepów czy gotować. Nawet ubieranie się i kąpiel sprawiały jej trudności.

Postanowiłam więc ją przygarnąć i zaopiekować się nią, aby mogła komfortowo spędzić pozostałe lata życia.

Na początku wszystko wydawało się w porządku. Mama przyzwyczajała się do nowego miejsca, rozglądała się po mieszkaniu.

Starała się nie wychodzić z pokoju, chyba że do toalety, łazienki lub kuchni.

screen Youtube

W jej pokoju był telewizor, duże okno z widokiem na plac zabaw, wygodne łóżko i szafa. Ogólnie rzecz biorąc, starałam się stworzyć dla niej przytulne środowisko.

Gotowałam jej odpowiednie jedzenie: zupy, gotowane mięso, zapiekanki, ryby. Kupowałam świeże owoce. Robiłam wszystko, aby moja matka czuła się komfortowo.

Jednak miesiąc później mojej mamie przestało się podobać takie życie. Zaczęła częściej wychodzić z pokoju i kłócić się ze mną.

Znajdowała powody do niezadowolenia: nie posprzątałam pokoju jak należy, nie ugotowałam jedzenia jak należy, nie złożyłam ubrań jak należy, nie wyprałam prania jak należy.

Ogólnie rzecz biorąc, nie robiłam nic dobrze. Potem zaczęła mnie oskarżać o to, że zabrałam ją z domu i że lepiej byłoby, gdyby tam została, nazywając nawet moje miejsce zamieszkania różnymi brzydkimi imionami.

Staram się milczeć i nie odpowiadać na jej oskarżenia. Czasami trudno mi się powstrzymać. Już żałuję, że zdecydowałam się ją tu zabrać.

Nie da się jej zwrócić, bo nie jest przedmiotem. Sprowadziłam ją tutaj i teraz muszę sobie z tym poradzić.

„Co to znaczy, że nie macie powodu, by urządzać wystawne wesele, już wszystkich zaprosiłam, nie możecie się wycofać”: moja matka powiedziała to, co mi się nie spodobało

„Pomogli wam z mieszkaniem, teraz wy pomożecie nam”: moja teściowa przekonała mnie, ale to moja rodzina nam pomogła, a nie męża

Ulubiona bluzka pewnej kobiety była podarta. Zaczęła ją zszywać i rozpłakała się, ponieważ nagle zdała sobie sprawę, że nie ma sposobu na poprawę sytuacji