Wyszłam za mąż za mężczyznę, który był młodszy ode mnie. A potem przyszła do nas sąsiadka po sodę: „Kochanie, właśnie ją wtedy podwiozłem”

Miałam 40 lat, kiedy poznałam Krzysztofa. Spotkaliśmy się przypadkiem w towarzystwie wspólnych znajomych. 28-latek od razu przykuł moją uwagę, jego duża sylwetka była trudna do przeoczenia.

Myślałam, że w pobliżu jest jego dziewczyna, ale później dowiedziałam się, że jest sam. Przyjęłam zaloty Krzysztofa z wewnętrzną powagą.

Jeśli taki facet zwracał na mnie uwagę, to byłam całkiem niezła. Miałam za sobą nieudane małżeństwo i potrzebowałam nowego związku jak powiewu świeżego powietrza.

Nie powiem, że było mi łatwo poddać się presji Krzysztofa, te 12 lat było murem przede mną. Przez pół roku podpierałam ten mur w każdy możliwy sposób, ale pewnego dnia w końcu runął.

Stwierdziłam, że on nie rozumie, że między nami jest małe życie. Nie możemy tego zrobić, musimy zakończyć nasz związek już teraz.

screen Youtube

Zaśmiał się i powiedział, że naprawdę nie ma na co czekać, możemy to zakończyć już teraz. Potem było wiele: szczęśliwe spotkania, spotkania z rodzicami, potępienie ze strony krewnych, ukradkowe spojrzenia przyjaciół, moja pierwsza długo wyczekiwana ciąża, przedłużający się poród i rejestracja związku.

A teraz mam 52 lata. Lustro jest ze mną szczere od dłuższego czasu i coraz częściej zauważam spojrzenia młodych dziewczyn, które od czasu do czasu kręcą się wokół mojego męża.

Szczególnie zabiega o niego moja sąsiadka Anna, trzydziestoletnia bezdzietna rozwódka, która niedawno wprowadziła się do mieszkania po drugiej stronie korytarza.

Pewnego dnia widziałam, jak Krzysztof pomaga jej nieść wyraźnie ciężką torbę, a innym razem podwiózł ją do domu swoim samochodem. Zapytałam, czy to niepotrzebne. Krzysztof odpowiedział, że na dworze pada, a ona stoi na przystanku i moknie.

Powiedziałam mu, że nie jestem o niego zazdrosna, po prostu nie lubiłam tej Anny, była irytująca. Krzysztof wzruszył ramionami i powiedział, że nie zauważył. Właściwie to nie zauważa nikogo poza swoją żoną.

Uśmiechałam się i oczywiście mu wierzyłam, ale pewnego dnia nie poszłam do pracy i zachorowałam. Krzysztof poszedł do apteki po leki, a w tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.

Otworzyłam drzwi i zamarłam ze zdziwienia. Przede mną stała Anna w odsłaniającym ciało szlafroku. Uśmiech pozostał na jej ustach, najwyraźniej nie spodziewała się mnie zobaczyć i była zdezorientowana. Zapytałam, co się stało, a ona odpowiedziała, że chciała poprosić o sodę.

Uśmiechnęłam się, bo zwykle idą do sklepu kupić sodę, a tu nagle, ale z grzeczności powiedziałam, że dam jej trochę sody, właśnie kupiłam paczkę sody i nawet jej jeszcze nie otworzyłam.

Anna oczywiście nie chciała iść ze mną, ale wzięłam ją za rękę i zaciągnęłam do mieszkania. Powiedziałam, żeby się nie krępowała i czuła jak u siebie. Zapytałam, czy nie boi się przeziębienia w tak lekkim szlafroku.

Anna stała i kombinowała, jak wybrnąć z sytuacji, a ja chciałam zobaczyć minę jej męża, gdy ją tu zastanie. Krzysztof wrócił bardzo szybko i naturalnie przywitał się z zarumienioną z zażenowania sąsiadką. Przywitał się i zapytał, co się stało.

Anna powiedziała mu, że skończyła jej się woda sodowa, Krzysztof spojrzał na mnie i powiedział, że czas wziąć leki i zaproponował Annie herbatę.

Oczywiście Anna odmówiła, skierowała się do drzwi, a ja poszłam za nią, żeby ją odprowadzić. Wtedy Krzysztof dogonił nas i dał Annie paczkę sody, po którą przyszła. Prawie się roześmiałam, bo zdałam sobie sprawę, że wszystkie moje obawy poszły na marne. Anna też to zrozumiała.

Tylko Krzysztof zdawał się tego nie rozumieć, ale nie musiał. Ale gdzie pozbyć się zazdrości i jak przestać torturować się każdego dnia, kto może mi powiedzieć?

Mój mąż chce, żebym stała przy kuchence i gotowała całymi dniami, ale nie chce zarabiać na życie naszej rodziny

Mąż podsłuchał rozmowę żony z koleżanką i następnego dnia opuścił dom. Na wakacjach poznał Natalię i zaproponował jej małżeństwo

Pewna dziewczyna spacerowała wieczorem i spotkała samotnego psa. Postanowiła go przygarnąć i nie wiedziała, jakie szczęście znalazła