screen Youtube
Przypuszczam, że to moja wina, że moja córka dorastała w ten sposób, ale to nie sprawia, że czuję się lepiej.
Niemniej jednak zapamiętałam jej słowa, przestałam o cokolwiek prosić i ogólnie zaczęłam żyć tak, jakbym nie miała córki.
Oczywiście nadal ją kocham, bo w końcu jest moim dzieckiem. Ale łatwiej jest po prostu na nią nie liczyć.
Od dawna do niej nie dzwonię ani nie piszę. Tylko w jej urodziny wysyłam jej wiadomość i to wszystko. Jak będzie chciała, to napisze i zadzwoni, jak nie, to nie widzę sensu się narzucać.
Tak więc mieszkamy razem od pięciu lat. W tym czasie wyszła za mąż, razem z mężem budowali karierę i oszczędzali na własny dom.
Zdając sobie sprawę, że moja córka jest bardzo zajęta, starałam się nie ciągnąć jej niepotrzebnie, ale czasami potrzebowałam jej pomocy. Po prostu nie widziałam innego wyjścia
Mam pewne problemy zdrowotne, które potrafią przykuć mnie do łóżka na tydzień lub nawet dwa. Wtedy nie mogę nawet pójść do sklepu, mimo że jest w naszym własnym domu. W niektóre dni wyjście do kuchni to dla mnie przygoda. Nie mam już na nic siły, muszę iść wzdłuż ściany.
Dzięki Bogu nie mam takich ataków co miesiąc, ale w takich momentach człowiek czuje się szczególnie bezradny. Moja córka w takie dni bez problemu przychodziła i mi pomagała. Gotowała coś, zmieniała pościel, pomagała mi się umyć, żebym nie upadła itd.
Ale kiedy zaczęła budować swoją karierę, nie miała dla mnie czasu. Musiała pracować, znajdując czas dla męża i własnego życia.
Raz przyszła bardzo poirytowana, robiąc wszystko na krawędzi swojego siedzenia, z gorączkowym nastawieniem, a za drugim razem powiedziała, że nie przyjdzie. „Nie mam na to czasu, zamów dostawę, zadzwoń po sprzątaczkę, jakoś to załatwisz” – powiedziała mi wtedy.
Nie jestem w potrzebie, wiem jak zamówić dostawę i stać mnie na sprzątanie. Ale kiedy ledwo możesz chodzić po własnym mieszkaniu, ostatnią rzeczą, jakiej chcesz, jest to, żeby obcy ludzie cię widzieli.
Uratowała mnie przyjaciółka, która przyszła i pomogła mi bez żadnych pytań. Mimo że miała przed sobą długą drogę i to wcale nie była jej wina. Ale poszła, a jej córka nie.
Od tego czasu przyjęłam sposób komunikacji, który nie angażuje mnie w życie mojej córki. Jeśli do mnie zadzwoni, to w porządku, jeśli napisze, to w porządku, jeśli zada mi pytanie, odpowiem.
Dwa lata temu zostałam babcią, ale wnuczkę widziałam tylko w szpitalu i na jej pierwszych urodzinach. Czasami córka wysyłała mi zdjęcia swojej wnuczki.
O jakim przywiązaniu do dziecka można mówić w takiej sytuacji? Kocham wnuczkę zaocznie, bo nawet na urlopie macierzyńskim córka nie znalazła dla mnie czasu.
Nie żeby mi pomóc, ale żeby chociaż mnie odwiedzić. A ostatnio córka zadzwoniła do mnie, powiedziała, że musi pilnie iść do pracy, poprosiła mnie o opiekę nad dzieckiem podczas jej nieobecności, ale odmówiłam.
Poradziła mi, żebym wezwała nianię, bo nie była pewna, czy poradzę sobie z dzieckiem. Nie czuję się dobrze, a tej dziewczyny w ogóle nie znam, jestem dla niej obcą osobą. „Mścisz się teraz na mnie?” – oburzyła się moja córka.
Nie mszczę się, tylko przestrzegam zasad komunikacji, które sama sobie ustaliła. Nie jestem uciążliwy w jej życiu, a fakt, że nie mogę pomóc, jest efektem ubocznym, z którym muszę się pogodzić.
Nawet jeśli moja córka przestanie się ze mną komunikować, w moim życiu nic się nie zmieni. Jestem przyzwyczajony do takiego życia.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…