Mój ojciec niedawno skończył 70 lat, więc świętowaliśmy jego urodziny. Przy stole cała rodzina zaatakowała mnie i zaczęła rozmawiać na temat, który uważam za bardzo nieprzyjemny.
To moja osobista sprawa, która nie ma z nimi nic wspólnego. Jednak z jakiegoś powodu moi krewni zdecydowali, że mają prawo wtykać nos w sprawy innych ludzi.
Nieustannie udzielają mi rad i czegoś mnie uczą.
I są zdezorientowani faktem, że rozwiodłem się z żoną w zeszłym roku i zostawiłem jej i mojemu synowi moje mieszkanie. Kupiliśmy je podczas naszego małżeństwa za pieniądze, które zarobiłem.
Mieszkanie jest przestronne, trzypokojowe, doskonale wyposażone. Po rozwodzie natychmiast zamieszkałem z rodzicami, a mieszkanie zostawiłem synowi.
To była moja osobista decyzja i nie rozumiem, dlaczego moi krewni są nią tak zdezorientowani.
Mam teraz 40 lat, moja żona 35, a syn 10. Moi rodzice ciągle mi powtarzają, że moja żona znajdzie sobie nowego mężczyznę i sprowadzi go do domu, który budowałem przez pół życia.
Mówili mi, żebym zamienił mieszkanie na dwa mniejsze, ale oczywiście ich nie posłuchałem. Wciąż próbowali mnie przekonać do zmiany zdania.
Moje małżeństwo trwało 13 lat, bardzo kochałem żonę i syna. Na początku byłem pracownikiem migrującym, a potem znalazłem dobrą pracę w mojej ojczyźnie.
Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić zarówno mojemu synowi, jak i żonie życie w dobrobycie i komforcie, oni naprawdę byli sensem mojego życia.
Żyło nam się dobrze, choć miałem swoje wady: z powodu ciągłego braku czasu nie spędzałem go wystarczająco dużo z żoną, choć dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.
Moja żona nagle złożyła pozew o rozwód, było to bardzo niespodziewane. Jak się okazało, miała już innego mężczyznę. Bardzo bolesne było dla mnie uświadomienie sobie, że straciłem ją na zawsze, ponieważ starałem się o ukochaną przez te wszystkie lata.
Postanowiłem więc zostawić mieszkanie żonie i dziecku i zamieszkałem z rodzicami. Chciałem, żeby rodzina mnie wspierała i służyła radą. Prawdopodobnie zajęło mi trochę czasu, zanim zdałem sobie sprawę, że zostałem zdradzony.
Zarówno moja matka, jak i ojciec od rana do wieczora mówią mi, że zrobiłem coś głupiego, współczują mi, bo wiedzą, jak bardzo ją kochałem. Mówią, że żona mnie zdradziła i nie zasługuje na mieszkanie w tym mieszkaniu. Ale ja myślę zupełnie inaczej: zostawiłem mieszkanie nie jej, ale mojemu synowi! Przecież nie wyrzucę ich na ulicę.
Może była mną znudzona, brakowało jej emocji i komplementów? Ja też ponoszę winę za to, co się stało… Ale teraz nie wiem, co dalej. Zdałem sobie sprawę, że moi rodzice nie są zbyt zadowoleni z mojej przeprowadzki do nich, więc planuję wyjazd do stolicy. Mój przyjaciel wzywa mnie do pracy.
Zarobię wystarczająco dużo pieniędzy na mieszkanie i może tam zostanę.