Wróciłam do domu z pracy, aby odwiedzić córki na święta i przywiozłam im kopertę z moimi oszczędnościami. Ale odmówiły jej przyjęcia

Moje życie nigdy nie było łatwe i beztroskie. Dorastałam jako sierota i mieszkałam z dziadkami.

Nie mieliśmy prawie żadnych pieniędzy, ale gospodarstwo nam pomagało: mleko, śmietana, ser i jajka, które sprzedawaliśmy na targu, żywiły nas i przynosiły nam niewielki dochód.

Kiedy miałam 21 lat, wyszłam za mąż za mojego sąsiada Michała. Na początku był opiekuńczy i pracowity: odbudował dom moich dziadków, pomagał w pracach domowych, w ogrodzie warzywnym i w stajni.

Ale po kilku latach wszystko się zmieniło – Michał zaczął mnie zdradzać.

Zaczął wydawać wszystkie zarobione pieniądze, a nawet emeryturę babci na kochanki. Gdy w domu nie było już ani grosza, zabierał cenne rzeczy: złoto, srebro, a raz nawet zastawił krzyż.

screen Youtube

Często prosiłam sąsiadów o co najmniej dwadzieścia złotych na mleko czy pieluchy dla dzieci.

Michał zostawił mnie dla kochanki. A ja zostałam sama z dwójką dzieci na rękach i masą długów. Babcia nalegała, żebym poszła do pracy. Obiecała mi, że ona i dziadek zajmą się moimi dziećmi.

Łapówką było to, że mogłam zabrać dzieci ze sobą do domu. Pojechałam więc do Włoch do pracy.

Dostałam pracę jako pielęgniarka w domu opieki. Było niesamowicie ciężko: nie znałam języka, musiałam sprzątać, myć, szorować toalety i wanny, aż były lśniące. Podczas gdy inni pracowali 8 godzin, ja pracowałam 10-12.

Ale płaca była dobra. Wszystkie pieniądze wysyłałam dziadkom i zatrzymywałam dla siebie tylko to, co niezbędne. Dobrze, że dzieci miały wszystko w porządku.

W ciągu 15 lat wiele osiągnęłam. Zrobiliśmy remont w domu, kupiliśmy nowe meble, mieliśmy internet i kablówkę.

Kiedy moje córki dostały się na prestiżową uczelnię w Krakowie, opłaciłam im studia i zakwaterowanie.

Z czasem udało mi się kupić dla nich dwa mieszkania w nowych budynkach. Kiedy dziewczyny skończyły studia, wręczyłam im klucze. Nie mogły uwierzyć w swoje szczęście i rzuciły się, by mnie uściskać i ucałować.

Teraz nadal mieszkam i pracuję we Włoszech. Miałam szczęście, że dostałam lepszą pracę: opiekuję się starszą kobietą, która pozwoliła mi mieszkać w swoim domu za darmo. Zostałam jej nianią, kucharką i ogrodniczką.

Niedawno przyjechałam do Polski na Boże Narodzenie i Nowy Rok. Przywiozłam córkom 5000 euro, które oszczędzałam przez sześć miesięcy.

Pomyślałam, że podzielę pieniądze po równo, żeby mogły je wyremontować lub odłożyć na przyszłość.

Ale odmówiły, powiedziały, że powinnam zadbać o siebie, że już wystarczająco im pomogłam.

Moje córki zafundowały mi prawdziwe wakacje. Zabrały mnie do salonu piękności, gdzie zrobiłam sobie brwi, manicure i relaksujący masaż.

Potem były zakupy w Krakowie: kupiły mi ciepłą kurtkę, zimowe buty i piękną noworoczną sukienkę. Dali mi też dużo kosmetyków.

W Sylwestra pojedziemy na wakacje w góry, a potem na pewno odwiedzimy Francję – od dawna marzyłam o zobaczeniu tego pięknego miejsca.

Wiem, że dzieci imigrantów często stają się rozpieszczone i niewdzięczne. Mam znajomych we Włoszech, których dzieci żądają coraz więcej pieniędzy, prezentów, przelewów z zagranicy.

Ale moje córki takie nie są. Doceniają moją ciężką pracę i poświęcenia, a teraz same otaczają mnie troską i uwagą. Na Boże Narodzenie zabroniły mi gotować, obiecując, że wszystkim się zajmą.

Cieszę się, że mam takie miłe i wdzięczne córki. Jestem pewna, że na starość nie będę sama – moje dzieci zawsze będą przy mnie.

Dałam wszystko, co oszczędzałam przez 10 lat na ślub córki, a teraz usłyszałam od niej i zięcia: „Mogłaś spróbować zaoszczędzić więcej”

Janusz Gajos stał się legendarnym aktorem, który pozytywnie wpłynął na swoich widzów: „Nigdy się nie przejmuję tym, czy gram pisarza, lekarza, hydraulika, ponieważ zawsze gram człowieka”

Kiedy odziedziczyłam mieszkanie po babci, pomyślałam, że możemy zacząć tam mieszkać, ale moja teściowa i mąż mieli inne plany