Wiktor postanowił dowiedzieć się prawdy i położył się spać w samochodzie, podczas którego zdał sobie sprawę, kto mu go psuje

Wiktor spojrzał w zamyśleniu na notatkę, którą znalazł pod wycieraczką samochodu. Notatka, napisana wyraźnie kędzierzawym pismem kobiety, zawierała jedno słowo, krótkie, ale nie mniej nieprzyzwoite.

Takie wiadomości i wszelkiego rodzaju drobne paskudztwa zaczęły napływać około miesiąc temu. Był to trzeci miesiąc, odkąd stał się właścicielem tego żelaznego konia.

Wiktor od dawna marzył o kupnie samochodu, ale albo nie miał pieniędzy, albo miał pieniądze, ale miał pilne wydatki, których nie mógł uniknąć, albo nie mógł znaleźć nic przyzwoitego za te pieniądze.

Wiktor cierpiał przez ostatnie dwa lata, prawie żyjąc na forach samochodowych, dopóki jego fortuna się nie odwróciła.

Tego ponurego poranka Wiktor opuścił wejście do swojego domu i ponurym krokiem udał się na przystanek autobusowy.

screen Youtube

Cóż innego mógł zrobić on, pieszy, jak tylko cierpieć, tasować się na przystanek autobusowy w śniegu i upale, następnie podróżować w bliskim towarzystwie do miejsca docelowego i powtórzyć tę samą procedurę wieczorem.

Perspektywa ponownej walki o miejsce w minibusie nie napawała Wiktora optymizmem i nie inspirowała do zwiedzania okolicy, którą widział już ponad sto razy.

Przeszedłby obok w swoim ponurym stanie, gdyby nie potknął się o nową dziurę w asfalcie i próbując utrzymać równowagę, oparł się o pobliski samochód.

Samochód natychmiast zatrąbił, a Wiktor uchylił się na bok, przestraszony niemal do tego stopnia, że zmoczył spodnie.

Rzucając oszołomione spojrzenie na samochód, Wiktor automatycznie spojrzał na samochód z dużym napisem „Na sprzedaż” na tylnej szybie.

Bardziej świadomie, Wiktor obszedł samochód dookoła, przyglądając mu się skrupulatnie, a nawet przykucnął przy jednych drzwiach, aby lepiej zbadać wszelkie odpryski lub krople brudu.

W tym samym momencie z podjazdu wyszedł ekstrawagancko ubrany mężczyzna z dużym kluczem do gazu. Miał na sobie skórzaną kurtkę, sądząc po kolorze, damską, rodzinną bieliznę w wesołych kolorach i pantofle. Idąc, mężczyzna zaczął wymachiwać kluczem.

Na szczęście dla Wiktora groźba nie spełniła się. Wiktor zdołał wyjaśnić, co się stało, po czym skierował rozmowę na temat sprzedaży samochodu.

Tego dnia beznadziejnie spóźnił się do pracy, a jego szefowie spuścili na niego wszystkie psy, ale Wiktor nie przejmował się tym, czuł motyle w duszy. Udało mu się kupić samochód.

Tydzień później Wiktor stał się właścicielem samochodu, a każde wspomnienie o tym wywoływało uśmiech na jego twarzy.

Jego żona, która również cieszyła się z zakupu, ale była bardziej powściągliwa, obawiała się nawet, że ten kawałek szczęścia może położyć jej męża do łóżka.

Ale wszystko poszło dobrze. Wiktor nie postradał zmysłów, a kilka miesięcy później miał powody do zmartwień. Z jego samochodem zaczęły dziać się dziwne rzeczy.

Ktoś rozmazał gwasz na przedniej szybie, ktoś zawiesił ogromne zamki na wszystkich czterech klamkach, ziarno zostało wysypane na dach, a ptaki zauważyły samochód, zanim został zniszczony.

Wiktor był wściekły i pomimo wrodzonej miłości do ludzkości, wzywał wszystkie kary niebios na głowy nieznanych szkodników. Wieczorami wyobrażał sobie, jak rozprawi się z tymi, którzy szydzili z jego biednej jaskółki.

Nie mógł też zrozumieć, komu udało się zdeptać jego modzele, nad którymi z taką premedytacją się znęcano. Nie zajmował nikomu miejsca na parkingu, nikogo nie drapał, a nawet się z nikim nie kłócił. Dlaczego więc ktoś nagle miałby żywić do niego taką niechęć?

Zdając sobie sprawę, że ani rejestrator, który kupił po pierwszym akcie wandalizmu, ani system alarmowy nie powstrzymały intruza, Wiktor usiadł w zasadzce.

Obserwowanie z balkonu własnego mieszkania byłoby niewygodne, bo zanim zszedłby z szóstego piętra, szkodniki mogłyby już uciec. A łapanie ich stało się dla Wiktora sprawą honoru.

Czuwanie na zewnątrz przez całą noc byłoby bardzo niewygodne, więc Wiktor postanowił spędzić noc w swoim samochodzie, co ponownie wzbudziło podejrzenia jego żony i przyniosło mu bardzo długie i ostre spojrzenie.

Przez trzy dni Wiktor siedział, a raczej leżał w zasadzce, ale szczęście dopisało mu dopiero czwartej nocy. Nie mógł spać, bo zaczął myśleć, że podejrzenia jego żony mogą nie być bezpodstawne.

No bo kto przy zdrowych zmysłach spałby w samochodzie trzy noce z rzędu, zamieniając własne miękkie łóżko z poduszką ortopedyczną na tę wątpliwą przyjemność. Nikt. Czyli…

Z ponurych rozmyślań wyrwały Wiktora czyjeś kroki. Ktoś robił drugie okrążenie wokół jego samochodu. Tylne szyby były przyciemnione, więc nie sposób było dostrzec Wiktora, a mało prawdopodobne, by ktokolwiek go tam szukał.

Cicho zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą, Wiktor bacznie obserwował tytułową postać w bluzie. Nieznajomy obejrzał się, po czym włożył rękę do kieszeni i wyjął śrubokręt.

Skrobanie metalu wyrwało Wiktora z kontemplacyjnej zadumy i wyskoczył z samochodu, uderzając szkodnika drzwiami.

Nieznajomy upadł, maska opadła i Wiktor zobaczył przed sobą dziewczynę. Wciąż ściskała śrubokręt i wpatrywała się osłupiała w złego człowieka. Dziewczyna nagle zapytała go, co robi w samochodzie Josefa.

Wiktor, nie odrywając wzroku od świeżej rysy na masce swojego samochodu, odparł, że jest jego od trzech miesięcy, on go kupił i co Josef ma z tym wspólnego.

Dziewczyna przeprosiła, po czym zaczęła uciekać za róg domu. I dodała Wiktorowi, żeby powiedział Josefowi, że jest palantem!

Wiktor stał przy samochodzie, słuchał oddalających się kroków dziewczyny i pomyślał, że powie Josefowi, że jest palantem, nie dla niego, ale dla jego żony.

Tak byłoby jaśniej. Aha, i tablice rejestracyjne powinny być chyba zmienione. I w ogóle, musiałam się zastanowić, od kogo kupić samochód.

Aleksander myślał, że poczuje się szczęśliwy bez żony i dzieci. Ale wcale nie chodziło o nich

Byłam zdecydowana wyjść za mąż za Andrzeja, ale kiedy poznałam jego matkę, zrozumiałam, że się myliłam

Moja rodzina nie rozumie, w jaki sposób mój mąż i ja zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi po rozwodzie