Wiktor do końca pomagał swojemu koledze z klasy. I pewnego dnia ten kolega z klasy przyszedł do niego we śnie z dziwną prośbą

Wiktor regularnie wysyłał pieniądze swojemu przyjacielowi. Cóż, nie przyjacielowi, ale byłemu koledze z klasy. Ponieważ ten kolega był poważnie chory.

Leżał w domu bez ruchu, z kroplówkami. Opiekowała się nim matka. Jego żona odeszła. Nie każdy jest w stanie to znieść, nie nam to oceniać.

Wiktor przypadkowo spotkał siwowłosą, wyczerpaną kobietę, matkę Adama. Podzieliła się swoim nieszczęściem. Od czasów szkolnych minęło dwadzieścia lat. Ale rozpoznała go.

I powiedziała mu o tym, nawet nie płacząc — wszystkie jej łzy zostały wylane dawno temu. Wymienili się numerami telefonów. Wiktor dzwonił kilka razy, wpadał, przynosił pomoc.

A potem zaczął przysyłać pieniądze. Na pieluchy, na pielęgniarkę… Jak tylko dostawał pensję, wysyłał określoną kwotę. Szczerze mówiąc, było ciężko.

screen Youtube

Pożyczki, własna rodzina, dzieci, wydatki… Ale wysyłał raz w miesiącu. Kiedy już zaczniesz, musisz kontynuować. Taki był jego charakter. I to trwało przez dwa lata. To był długi czas.

Nie mógł mi już pomóc. Wysyłał je bez uprzedzenia, prosto z karty. Wzdychał i wysyłał. Pewnej nocy miał dziwny sen, który nawet go przeraził.

To było tak, jakby wchodził do przedziału pociągu. A w przedziale siedzi Adam, taki sam jak w szkole: wesoły nastolatek w swetrze z jeleniem. Ma wąsy wystające ponad wargę.

Uśmiecha się i mówi: „Przyjdź do mnie za czterdzieści dni. Będę miał dla ciebie niespodziankę, Wiktorze. Zbuduję ci dom. Najlepszy ze wszystkich. Jestem sławnym budowniczym, wiesz.

I wysiądź z pociągu. To nie jest twój pociąg. Jadę zamiast ciebie. Widzisz, jak dostałem bilet? Dali mi go bez kolejki. Inni pasażerowie zaraz tu będą!”

I rzeczywiście, przyszła nieznana dziewczyna z czarnym warkoczem. Była piękna! Pokazała mi bilet na miejsce, na którym siedział Wiktor.

Weszły jeszcze dwie osoby: starszy mężczyzna i jakiś pijany ponurak, cały podrapany i poobijany. Wiktor musiał wyjść na nocny peron, więc wyszedł, wszedł w krąg światła latarni i obudził się.

Po południu przyjaciele powiedzieli mu, że Adam zmarł. Bardzo cierpiał. Wiktor bał się, chociaż nie był przesądny. Zły sen, złe rzeczy!

I rzeczywiście, trzy dni później pijany kierowca uderzył w samochód Wiktora. Samochód został bardzo poważnie uszkodzony. Ale wszyscy przeżyli, a żona i dzieci Wiktora podróżowały razem z nim.

To był cud, że wszyscy przeżyli, chociaż policjant powiedział, że to niewiarygodne. Wiktor przeżył taki cios! Bez zadrapania.

Ale pijak został zmiażdżony. Wiktor był oszołomiony. Prawdopodobnie nadeszła jego kolej, by wsiąść do pociągu. Był przerażony i niespokojny, ale nic się nie stało.

Przez czterdzieści dni Wiktor chodził do domu matki kolegi z klasy. Tak na wszelki wypadek. I przyniósł pieniądze w kopercie — tak należało zrobić…

A w czterdziestą rocznicę przyjechał w odwiedziny kuzyn Adama. Okazało się, że też pomógł finansowo. Przy ciężko chorym pacjencie jest wiele wydatków…

A ten kuzyn właśnie otwierał nowy biznes. Zakład pogrzebowy. Bardzo potrzebował dobrego kamieniarza do robienia pomników. A Wiktor był rzeźbiarzem.

Wynagrodzenie było doskonałe. A przeprowadzka do dużego miasta rozwiązałaby problem mieszkaniowy. Krewny chciał zatrudnić przyzwoitego człowieka na wspólnika.

W końcu przyzwoici ludzie są obecnie rzadkością. A Wiktor właśnie taki był. Był też dobrym specjalistą, ale zbyt miękkim, mimo że ciął kamień. Dlatego został oszukany i nie zapłacono mu.

W sumie wszystko ułożyło się idealnie. W ciągu dwóch lat Wiktor i jego rodzina przeprowadzili się do nowego, pięknego domu w pobliżu lasu, nad jeziorem. Był dobrze opłacany za swoją dobrą pracę i został partnerem. Jego życie było po prostu dobre.

I postawił pomnik swojemu koledze z klasy na własny koszt w swoim dawnym mieście, sam go wykonał i został dla niego przetransportowany. Miasto nie jest daleko. Bardzo piękny pomnik z czerwonego granitu. A na pomniku portret ze szkolnego zdjęcia; jest Adam, wesoły chłopak z wąsem… Zupełnie jak w tamtym śnie.

A obok, przypadkiem, grób tego pijanego kierowcy. Wow. I pomnik dziewczyny z długim czarnym warkoczem… I jakiś stary naukowiec — znajoma twarz, Wiktor widział go we śnie, w kupie tego pociągu

I tu kolejna dziwna rzecz: raz w miesiącu zawsze dostaje albo cudowną wygraną, albo niespodziewany prezent ze sklepu, na przykład nagrodę…

Wcześniej śni mi się pociąg odjeżdżający z peronu. Wokół jest noc. A Adam stoi w jasnym oknie wagonu i macha. I uśmiecha się. Z jakiegoś powodu budzi się zapłakany, chociaż wszystko jest w porządku. Ale to wciąż smutne pożegnanie…