screen Youtube
Wiktoria dobrze o tym wiedziała. Jej stawy krzyczały do niej o złej pogodzie na zewnątrz, nawet gdy leżała w stosunkowo ciepłym łóżku.
Baterie pracowały na oparach: oszczędzanie było ważne. Jej myśli były więc dalekie od Wielkanocy.
Musiała porozmawiać z dziećmi i poprosić je, by nie przyjeżdżały. Kto chciałby zobaczyć swoją starą matkę w takim stanie? A co dopiero przyprowadzać wnuki.
To po prostu nie jest bezpieczne. I nie ma świątecznego nastroju. Będę musiała trochę dojść do siebie, a potem może świętować po cichu z dwiema kobietami obok. One też są samotnymi emerytkami i nie będą miały nic przeciwko.
Rozmowa z moim najstarszym synem była krótka. Jest teraz wielkim szefem, biznesmenem. Nie ma czasu na dojazdy z centrum do wioski. I to jest powód do odmowy.
No dobra, ciężko pracuje, co poradzić? Przynajmniej pomaga mi finansowo. Szkoda, że nie odwiedza mnie często, tylko w rzadkich, ekstremalnych przypadkach.
Moja młodsza córka jest przeciwieństwem. Nigdy nie chciała odłożyć słuchawki. Ciągle mówiła o swoim mężu i dzieciach. Ma trójkę małych dzieci.
Zostaje z nimi w domu i rzadko wychodzi na świeże powietrze. Więc jej życie też nie jest dokładnie cukrowym tatusiem: zawsze jest zajęta sprzątaniem, praniem, prasowaniem.
Jest całkowicie zależna od swojego męża. A dzieci, jak wiadomo, trzeba mieć na oku, nie da się odpocząć.
Jednak dzieci Wiktorii nie nalegały, by matka je przyjęła. Dały jej tylko kilka rad, jak się zachowywać, gdy źle się czuje.
Dobrze, że Larry tu jest. Był dużym, dobrze odżywionym i bardzo łagodnym szarym kotem. Kochał babcię Victorię i zawsze był przy niej.
Często koty w wiosce nie chcą zostawać w domu i czasami wracają do domu tylko wtedy, gdy na zewnątrz jest bardzo zimno lub są bardzo głodne. Ale Larry taki nie był.
Był kanapowcem, mruczącym dżentelmenem i prawdziwym dżentelmenem: wychodził na zewnątrz, aby załatwić swoje sprawy. Ale wolał towarzystwo swojej kochanki.
Było jasne, że pójście do kościoła po błogosławieństwo nie wchodziło w grę. Wiktoria spędziła więc dzień jak zwykle: trochę pracy w domu, oglądanie starego telewizora i czytanie. Cóż, okulary jak na razie działały. Jest więc każda okazja do tego hobby.
Rano emerytka również była w złym nastroju. Miała ochotę na wakacje, ale życie jest takie, że nie zawsze daje nam same dobre rzeczy.
Wstała, umyła twarz i porozmawiała z kotem. Spojrzał na właścicielkę swoimi wielkimi okrągłymi oczami i zdawał się wszystko rozumieć.
Nawet nie miauczał, tylko słuchał. Ogólnie był cichy, także wtedy, gdy trzeba było go nakarmić.
Kilka godzin później na podwórku słychać było hałas samochodów i głosy ludzi. „Krewni przyszli do sąsiadów. Ale to było nic. Zamiast tego będę świętować w przyszłym roku” pomyślała kobieta. I tak też się stało.
Ale hałas stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu rozległo się pukanie do drzwi. „To niemożliwe” – pomyślała zdumiona emerytka. Ale tak właśnie było.
W drzwiach przywitały ją znajome twarze. Byli tam wszyscy: jej syn i córka. Wnuki, zięć, synowa. Wszyscy weseli i szczęśliwi. Z jakimiś torbami. Śmiejący się, proszący o wpuszczenie.
Weszli do domu. I zaczęli wyjmować smakołyki z torebek. Wszystko jest świąteczne, świeże. Nie trzeba gotować, wystarczy postawić na stole i świętować.
Okazało się, że zdążyli pójść do kościoła, a potem postanowili razem pojechać do Wiktorii. Po drodze kupili trochę sprzętu i innych artykułów gospodarstwa domowego, żeby nie musieć niczego prać. I tak ją odwiedziliśmy.
To był miły i bardzo niespodziewany prezent dla staruszki. Nawet trochę się popłakała z zaskoczenia. Krewni przekazali jej nowinę i zapytali, jak się czuje.
Było jakoś rodzinnie, ciepło i przytulnie. Pomimo tego, że ogrzewanie nie było włączone jak zwykle. Ale tego dnia nie było zimno. To były prawdziwe święta, jakich ich rodzina nie miała od dawna.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…