W pewnym momencie wnuk okazał się niepotrzebny. Ale teraz babcia zaprasza co tydzień i już tego nie potrzebujemy

Moja teściowa jest, delikatnie mówiąc… osobą o ciekawym spojrzeniu na życie. Kiedy mój mąż i ja radzimy sobie dobrze finansowo, to znaczy, kiedy możemy jej pomóc finansowo, dzwoni co drugi dzień, żądając, abyśmy przywieźli jej wnuka, ponieważ „tęskni za swoim małym słoneczkiem”.

Ale w zeszłym roku, kiedy mieliśmy trudności finansowe, kochająca babcia nie wspominała o swoim wnuku przez prawie rok. Ale potem znów stała się aktywna.

Od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, matka mojego męża wywarła na mnie mieszane wrażenie. Wydawała się mówić tylko miłe rzeczy, jej ton był łagodny, ale miało się wrażenie, że już zmierzyła cię wzrokiem, zważyła, sprawdziła twoją historię kredytową i kartę medyczną.

Dzieje się tak, gdy wydaje się, że dana osoba nie powiedziała ani nie zrobiła nic złego, ale ty już masz wobec niej jakieś negatywne uczucia. Dokładnie to przydarzyło mi się z moją teściową.

Na początku przypisywałam to temu, że miałam mocno zakorzeniony stereotyp, że nie ma dobrych teściowych. To moja mama była tą pechową. Moja babcia nie kochała nikogo poza swoim synem i całe życie uważała, że ja i moja mama psujemy mu życie.

screen Youtube

Wstydziłam się jednak swoich myśli, bo teściowa nigdy nie zrobiła mi nic złego. Przychodziła do mnie tylko na zaproszenie, a i to rzadko. Wolała zapraszać nas do siebie.

Teraz rozumiem, że chodziło o to, żeby nie iść z pustymi rękami, a my nie poszliśmy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że stół na herbatę u mojej teściowej był niezmiennie skąpy.

Chociaż matka mojego męża nie potrzebowała pieniędzy — pracowała w tym czasie, chociaż otrzymywała już emeryturę. Nie dawała nam żadnych pieniędzy, nie prosiliśmy o nie, a ona nie miała innych dzieci. Żyła więc sama i dla siebie. Chociaż mąż pomagał jej finansowo, kiedy tylko mógł.

Kiedy urodził się jej wnuk, teściowa była wzruszona, ale do pewnego wieku wolała dowiadywać się o postępach dziecka telefonicznie. Wszystko zmieniło się, gdy jej syn skończył dwa lata. Mój mąż i ja zostaliśmy zaproszeni na wesele przez moją siostrę, ale musieliśmy pojechać do innego miasta.

Baliśmy się zabrać dziecko ze sobą. W końcu to była długa droga, potem głośna impreza, grono obcych ludzi, a wszystko w letnim upale. Z oczywistych względów rodzice nie mogli zostawić syna. Wtedy poprosili o pomoc moją teściową.

Nie była zachwycona ofertą, ale też nie odmówiła. Przywieźliśmy jej wszystko, czego potrzebowała dla dziecka, zostawiliśmy trochę pieniędzy na nieprzewidziane wydatki i pojechaliśmy na wakacje z prawie spokojnym umysłem.

Wróciliśmy za trzy dni. Wszystko poszło dobrze, a mój mąż pojechał odebrać syna, przynosząc matce prezenty w podziękowaniu za pomoc. Teściowa nie zwróciła nam pieniędzy, które zostawiliśmy. W ogóle nie poruszyła tego tematu, my też nie, było to jakoś niezręczne, skoro nam pomogła.

Od tamtej pory teściowa regularnie dzwoni i pyta, czy nie potrzebujemy pomocy przy wnuku. Prawie co tydzień zabieraliśmy dziecko do babci. Oczywiście wraz z dzieckiem zabieraliśmy też jedzenie i niewielką sumę pieniędzy.

Byłoby niestosowne wychodzić z pustymi rękami. Dlatego babcia zawsze otrzymywała niewielką premię wraz z wnukiem. Była to przyzwoita kwota w miesiącu, a my zapełnialiśmy lodówkę teściowej po brzegi. Stało się to tradycją.

Nasza sielanka trwała dwa lata, aż w zeszłym roku dopadł nas rodzinny kryzys. Zostałam poproszona o odejście z pracy, pensja męża została obcięta, a pół roku wcześniej zaciągnęliśmy kredyt na samochód.

Krótko mówiąc, gwiazdy ustawiły się w jednej linii. Pieniądze stały się bardzo ograniczone. Pilnie szukałam pracy, mój mąż starał się zarobić trochę pieniędzy, ale wciąż było ich za mało.

Nie mogło to nie wpłynąć na naszą pomoc dla teściowej. Mówię o premiach, które dawaliśmy jej razem z naszym wnukiem. Za pierwszym razem paczka żywnościowa była znacznie mniejsza niż zwykle, a kwota pieniędzy wielokrotnie skromniejsza. Mąż wytłumaczył mamie sytuację, w jakiej znalazła się nasza rodzina, a ona bez słowa skargi pokiwała głową.

Następnym razem sami będziemy musieli związać koniec z końcem. Mój wnuk poszedł więc do domu babci bez koperty czy paczki. Mój mąż zabrał dziecko. Biorąc pod uwagę, że wrócił ponury, jego matka coś mu powiedziała, ale nie podzielił się tym.

Potem babcia przestała do nas dzwonić i zapraszać wnuka do siebie. Jeśli dzwoniliśmy, miała wiele powodów, dla których nie mogła zabrać wnuka. A naprawdę przydałaby nam się pomoc, abyśmy mogli poświęcić więcej czasu na zarabianie pieniędzy.

Nie mogliśmy poprosić o pomoc moich rodziców. Przeszli już na emeryturę i przeprowadzili się do rodzinnej wioski mojego ojca. Dotarcie tam zajęło nam jeden dzień.

Kłopoty trwały około roku. Ale teraz wszystko znów jest w porządku. Dostałam dobrą pracę, mąż też zmienił pracę, kredyt na samochód został spłacony. I wtedy znów odezwała się kochająca babcia, która bardzo tęskniła za wnukiem, bo tak długo go nie widziała.

Teściowa przez telefon robiła wyrzuty synowi, że zupełnie o niej zapomniał, że nie przyprowadziliśmy wnuka i sami nie przyjechaliśmy. Jakby to nie ona odmawiała zobaczenia wnuka przez cały ten czas, ale my jej na to nie pozwoliliśmy.

Teściowa zaczęła mnie namawiać, żebym zabrała dziecko do siebie. Mój mąż wydaje się nie mieć nic przeciwko temu, ale mnie nie podoba się ten pomysł. Nie chcę, żeby dziecko stało się przykrywką do wyłudzania od nas pieniędzy.

To jasne, że nie wyjedziemy z pustymi rękami, przynajmniej będziemy musieli przywieźć jedzenie dla dziecka i coś na herbatę, a potem wszystko potoczy się jak zwykle.

A ja nie chcę, żeby przyzwyczaił się do babci, której postawa zależy od zasobności naszego portfela. Był wtedy mały i niewiele rozumiał, a teraz jest już dorosły.

Nie musi komunikować się z takimi ludźmi. Jeśli babcia tak bardzo tęskni za wnukiem, to niech przyjedzie w odwiedziny, nasze drzwi są dla niej zawsze otwarte. Nie musi nawet przynosić ciastek na herbatę, wszystko będzie dobrze.

Mój mąż i teściowa podejmowali ważne decyzje dotyczące naszej rodziny bez mojego udziału, a kiedy się o tym dowiedziałam, postanowiłam z nią porozmawiać. Mój mąż był nieugięty

Mój teść chce, żebym pomógł zbudować dom na wsi dla naszej rodziny. Ale ja nie chcę z nimi mieszkać

Zdałam sobie sprawę, jak wspaniale jest mieć wakacje bez męża. Teraz to jedyny sposób, w jaki chcę spędzać wakacje, ale on jest temu całkowicie przeciwny