screen Youtube
Drzwi były uchylone, a mąż rozmawiał przez telefon w salonie, nie zauważając, że weszłam.
— Tak, mamo… Pomagam im, nie opuszczam ich… Ale przecież wiesz, moja rodzina jest tutaj…
Pauza.
— Nie, nie powiedziałem jej… I nie zamierzam. Po co? I tak nic nie zrozumie.
Stałam jak wryta. Jakby ziemia uciekła mi spod nóg.
„Pomagam im” – komu?
„Nie powiedziałem jej” – to mnie?
„Moja rodzina jest tutaj” – to znaczy ja i nasze dzieci?
Nie wytrzymałam:
– Komu pomagasz, Iwanie?
On aż podskoczył. Zbladł. Zaczął się nerwowo kręcić, nerwowo wycierał ręce o dżinsy.
– To nie jest tak, jak myślisz…
Ale właśnie tak, jak pomyślałam.
Okazało się, że trzy lata temu, kiedy przeżywaliśmy trudny okres w związku (coś podejrzewałam, ale nie miałam dowodów), miał romans.
Tak to nazwał. Z kobietą z pracy. Zaszła w ciążę, ale nie zaczęła niczego wymagać. Po prostu urodziła. Dał jej pieniądze — „na poród, na początek”. A potem… zostawił wszystko tak, jak było.
Ale nie do końca. Nadal jej pomagał. Potajemnie. Znajdował sposób, aby przekazać pieniądze, kupić rzeczy dla dziecka, zapłacić za przedszkole. I przez cały ten czas – okłamywał mnie.
– Nie chciałem niszczyć naszej rodziny – powiedział.
– Rodzinę zniszczyłeś wtedy, kiedy wyszedłeś z tego mieszkania – odpowiedziałam.
Ogarnęła mnie fala bólu. Nie z powodu pieniędzy, nie z powodu zdrady. Ale z powodu tego, że w naszym domu wszystko było „jakby dobrze”.
Odgrywał rolę męża. Troskliwego. Wesołego. Dał mi kwiaty. Bawił się z dziećmi. Mieliśmy nasze kolacje, nasze rytuały. A jednocześnie miał… inne dziecko. Inne życie. Inną prawdę.
Przez kilka dni nie mogłam oddychać. Płakałam nocami, chodziłam do łazienki, żeby dzieci nie widziały. Myślałam: a co, gdyby nie usłyszała tej rozmowy? Jak długo to jeszcze trwałoby?
Nie wiem, co będzie dalej. Szczerze – nie wiem. Zdrada dla mnie to nie tylko seks. To kwestia zaufania. O twarzy człowieka, który kładł się spać obok i obejmował mnie, jakby wszystko było w porządku.
A teraz, kiedy słyszę, jak rozmawia z dziećmi, pomaga im w odrabianiu lekcji, kupuje lody na kolację — boli mnie to. Bo mógł być taki dla tego dziecka. Ale nie był.
A co najstraszniejsze — wybrał kłamstwo. Wybrał milczenie. Wybrał życie podwójne.
Boję się. O siebie. O dzieci. O tę mamę, która wychowuje dziecko na okruchach uwagi. I która być może nadal wierzy, że on kiedyś będzie przy niej.
A ja po prostu chcę znów ufać. A na razie — nie potrafię.
Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…
Jechałam do niego z sercem przepełnionym ciepłem. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ja…
Przebaczyć – to nie zawsze oznacza być silną. Czasem to po prostu strach przed tym,…
Mąż często wracał późno z pracy. Mówił, że to tymczasowe, że firma ma teraz trudny…
Nie kochałam mojego przyszłego męża. Mówię to bez wstydu, choć kiedyś bardzo się tego wstydziłam.…
Przeżyliśmy razem dwadzieścia dwa lata. Dwadzieścia dwa lata pod jednym dachem — z tymi samymi…