Moja koleżanka Magda w wieku 25 lat poznała mężczyznę, z którym chodziła do szkoły, tylko że on był dwa lata starszy.
Zaczęli rozmawiać, polubili się i zaczęli się spotykać. Matka Donalda zaakceptowała wybór syna: Magda jej się podobała.
Niedługo potem dziewczyna wprowadziła się do Donalda, który miał własny dom, prezent od rodziców.
Posprzątała wszystkie pokoje, a w domu zaczęło pachnieć pysznymi obiadami. Donald był zadowolony, ale nie spieszyło mu się do porządkowania podwórka, mimo że potrzebowało męskich rąk.
Okazało się, że Donald poza pracą od 8 rano do 17 nie robi nic innego. Wolny czas spędza oglądając telewizję lub jeżdżąc swoim nowym samochodem, który również dostał w prezencie od rodziców.
Moja przyjaciółka natomiast okazała się świetną gospodynią — cały dom należał do niej. Nawet moja przyszła teściowa często przychodziła na coś smacznego z kuchni Magdy. Jednak pewnego dnia wydarzył się incydent, który sprawił, że Magda poważnie zaczęła zastanawiać się nad wspólnym zamieszkaniem z Donaldem.
Jej teściowa złamała nogę i przez prawie dwa miesiące przebywała w domu. Potem zaczęła wychodzić z domu o lasce.
Pewnego dnia teściowa przyjechała w odwiedziny do syna autobusem. Synowa nakryła do stołu, siedzieli i rozmawiali. Potem Donald poszedł do salonu, włączył telewizor i położył się na kanapie.
Matka mężczyzny poszła do domu, a Magda poprosiła Donalda, żeby zawiózł matkę samochodem, na co Donald obojętnie odpowiedział, że sam tam dojedzie. Teściowa powiedziała wtedy, że dzieci powinny żyć w biedzie, żeby docenić wszystko, co mają.
Oczywiście mogli wezwać taksówkę, ale matka byłaby o wiele szczęśliwsza, gdyby syn sam odwiózł ją do domu. Niedługo potem Magda odeszła od Donalda, a były jeszcze inne powody, dla których nie chciała z nim mieszkać.
Miesiąc później jej teściowa przyszła do miejsca pracy synowej, aby dowiedzieć się, co się stało i dlaczego odeszła od Donalda. Wciąż podziwiam moją przyjaciółkę, która nie skarżyła się matce na swojego syna, ale powiedziała tylko jedno: „Znasz swojego syna”.
I wtedy teściowa nie mogła opanować emocji: sama zaczęła narzekać na syna. Chciała, żeby ktoś jej wysłuchał. Teściowa powiedziała, że ojciec Donalda zachorował i potrzebuje pieniędzy na lekarstwa. Teściowa w jakiś sposób ubłagała syna o niewielką sumę pieniędzy dla jego własnego ojca. To było „podziękowanie”, jakie rodzice otrzymali od syna za dom i samochód. Magda nie wróciła do Donalda.
Nie chciała żyć z leniem i nie chciała, by jej dzieci żyły w biedzie, jak radziła jej teściowa.