Nie odwiedzam już teściowej i nie lubię, kiedy nas odwiedza. Sprawia, że moje oko drga w ciągu jednego dnia.
Ma swoje podejście do oszczędzania pieniędzy, ale moim zdaniem oszczędza na niewłaściwych rzeczach.
Na przykład oszczędzanie na wodzie w takim stopniu, jak robi to matka mojego męża, jest dla mnie nie do przyjęcia.
Poznałam ją po naszym ślubie. Tak się po prostu złożyło. Nie mieliśmy wielkiej uroczystości, a mój mąż i ja nie mogliśmy wyjechać w odwiedziny przez długi czas.
Matka i brat mojego męża mieszkają w innym regionie, a podróż pociągiem zajmuje nam dwa dni.
Z pewnością nie jest to weekendowa wycieczka. Musieliśmy poczekać do wakacji.
Wcześniej rozmawialiśmy z matką mojego męża tylko przez telefon i miałam o niej bardzo pozytywne zdanie. Ale spotkanie z nią osobiście było zupełnie inne.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy było to, że dom był brudny. Nie bałagan, gdy rzeczy są po prostu porozrzucane, ale brud – warstwa kurzu, która przykleja się do stóp na podłodze. I według mojej teściowej okazało się, że byliśmy oczekiwani.
Ale nie chodzi o to, że nie mieli czasu posprzątać mieszkania, podłoga nie była myta od miesięcy, w toalecie utrzymywał się nieprzyjemny zapach, a cała łazienka była pokryta jakimiś plamami.
Ten obrazek najwyraźniej był znany mojemu mężowi, bo nawet nie uniósł brwi. A teściowa nie zauważyła mojej napiętej miny i zaprowadziła nas do kuchni.
Na stole stała lepka szklanka, do której poprosiłam o wodę, która była czarna z nalotem od wewnątrz i tłusta w dotyku.
Teściowa rozmawiała o czymś niezauważenie, podgrzewając jedzenie i nakładając je na jeden talerz. Nie byłam głodna, ale nikt mnie o to nie pytał.
„Twój mąż zje teraz, a potem nałożę ci na ten talerz”. „Nie trzeba marnować wody i wszystkiego myć” – powiedziała do mnie teściowa.
Spędziłam te kilka dni w ciągłym przerażeniu. Wszystko było brudne, lepkie, tłuste, nieprzyjemne, pościel stara i sprana, choć widziałam nowe komplety, gdy teściowa dawała mi pościel.
Kiedy wróciliśmy do domu, wyprałam wszystkie ubrania dwa razy i moczyłam w łazience przez kilka godzin. Wydawało mi się, że ten brud utknął we mnie.
Powiedziałam mężowi, że więcej nie pójdę do domu mojej matki. Wzruszył flegmatycznie ramionami i nie nalegał. On też nie chciał wracać do domu swoich rodziców.
Kiedy zaszłam w ciążę, teściowa postanowiła przyjechać i osobiście mi pogratulować, bo jej święto to dobry czas. Prawdę mówiąc, ledwo przeżyłam tę wizytę.
Mama mojego męża zjadła i zostawiła na stole talerz, sztućce i kubek. Nie dlatego, że jest zbyt leniwa, aby posprzątać, ale dlatego, że szczerze nie rozumie, dlaczego powinna to robić.
„Będę jeść w ten sposób, więc po co je myć” – zastanawiała się.
Teściowa całe życie mieszkała w mieszkaniu i nie miała problemów z wodą, nie musiała jej przynosić z rzeki. Jej mąż nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tak bardzo zależy jej na oszczędzaniu wody, ale zawsze tak było, odkąd zainstalowano liczniki.
„Moja matka zawsze powtarzała, że nie ma potrzeby marnowania wody i pieniędzy” – powiedział.
Ale jednocześnie ta sama oszczędna teściowa regularnie włącza światła we wszystkich pokojach, które odwiedza i utrzymuje je włączone. Najwyraźniej nie ma potrzeby oszczędzania energii elektrycznej.
Matka mojego męża sama bierze prysznic, nie śmierdzi, ale nie myje rąk po skorzystaniu z toalety. Naprawdę mnie to denerwuje.
Ogólnie staram się ograniczyć komunikację z tą miłą kobietą do zera. Ale wkrótce urodzi się dziecko i będziemy musieli być w kontakcie, co bardzo mnie martwi, czuję, że będą problemy.
Dzięki Bogu mieszkamy tak daleko od teściowej, nie zniosłabym widywania się z nią przynajmniej co tydzień.