screen Youtube
Tak więc mój los można podzielić na dwie części: „przed” i „po”. Zacznę od początku.
Dorastałem w szczęśliwej rodzinie i jako dziecko miałem prawie wszystko. Skończyłem szkołę, potem studia, wojsko.
W pracy poznałem miłą dziewczynę, spotykaliśmy się przez rok, a potem pobraliśmy.
Byłem wniebowzięty, moja kariera nabierała rozpędu, rodzice żyli, a ja miałem u boku piękną żonę. Później kupiliśmy trzypokojowe mieszkanie, a moja ukochana urodziła dwie córki.
Teraz wspominam ten okres i zdaję sobie sprawę, że był jak z bajki.
Wtedy nawet nie przychodziły mi do głowy złe myśli, wydawało mi się, że tak będzie zawsze, ale bardzo się myliłem. Teraz oddałbym wszystko, żeby znów tam być. I wtedy wydarzyło się coś, co zmieniło moje życie, po czym wszystko poszło się walić.
To była banalna sytuacja życiowa z poważnymi konsekwencjami. Był deszczowy wieczór ze słabą widocznością na drodze. Miałem wypadek. Przeżyłem, ale zapadłem w śpiączkę.
Czytałem kiedyś coś podobnego w książce, ale zrozumiałem sens tego, co zostało napisane, dopiero gdy sam tego doświadczyłem. Wróciłem, ale czuję się tak, jakbym nie mógł wrócić.
Jakbym obudził się w innym, obcym, surrealistycznym świecie. To było jak kpina i karykatura mojego świata, w którym wszystko było całkowitym przeciwieństwem tego, czym było.
A teraz najtrudniejszą częścią jest opisanie mojego nowego życia, wszystkiego, co zobaczyłem po wyjściu ze śpiączki. Moja żona ma innego mężczyznę, jest w ciąży z jego dzieckiem, kochanek mojej żony jest moim kolegą z pracy i byłym przyjacielem.
Moja starsza córka uciekła z domu i mieszka z jakimś facetem. Młodsza ma ogromne problemy psychiczne, problemy w szkole i w relacjach z matką. Taki obraz zobaczyłem, gdy wyszedłem ze śpiączki.
Oczywiście nie dowiedziałem się o wszystkim od razu, przez długi czas (półtora miesiąca) wszystko przede mną ukrywali i wymyślali wymówki, dlaczego moja rodzina do mnie nie przychodzi i dlaczego nie mogę się do nikogo z nich dodzwonić. Prawda była dla mnie strasznym ciosem.
A teraz. Teraz, po dwóch i pół roku, żyję pełnią życia, na tyle, na ile mogę. Odnalazłem moją najstarszą córkę i poprawiłem nasze relacje. Staram się też częściej widywać z młodszą córką, ale moja była żona jest przeciwna naszym spotkaniom.
A teraz szczegóły. Kochanek mojej żony już nie żyje (i to też jest osobna trudna historia). Moja była żona, ale w tamtym czasie jeszcze się nie rozwiedliśmy i byliśmy w trakcie rozwodu, mieszkała ze swoim kochankiem w naszym domu.
Moja najstarsza córka, jak wspomniałem, uciekła i zamieszkała ze swoim chłopakiem (zięciem). W tym czasie byłem w szpitalu, wyszedłem już ze śpiączki. Córka poszła odebrać część moich rzeczy i stało się to, co się stało.
Moja żona i jej kochanek wyrzucili wszystko i śmiali się ze mnie i w oczy mojej córki. Moja żona była wtedy w pracy, kochanek miał dzień wolny i był w domu.
Córka i jej kochanek rozpoczęli kłótnię, która przerodziła się w skandal. W rezultacie kochanek dostał zawału (miał zawał i przeszedł operację), a córka trzasnęła drzwiami i wyszła.
Wieczorem żona wróciła do domu, a jego już nie było. Żonie zrobiło się niedobrze ze zdenerwowania i zabrało ją pogotowie, a jak się później wszyscy dowiedzieli, poroniła.
Starsza córka zabrała młodszą do siebie. Dziś najstarsza córka i była żona nie komunikują się, żona obwinia najstarszą córkę o śmierć kochanka i zabrania młodszej córce widywać się z nami.
Tak wygląda nasze życie. Są jednak pozytywne momenty. Na przykład ślub mojej córki, zięć okazał się bardzo dobrym człowiekiem i wiele dla nas wszystkich zrobił.
Jest lekarzem, niedawno skończył studia i teraz pracuje w szpitalu państwowym, nie komercyjnym, co zasługuje na szacunek. Młodsza kończy szkołę i przygotowuje się do wstąpienia na uniwersytet.
Niestety wszystkie doświadczenia mojej młodszej córki nie przeszły bez śladu, cios w jej psychikę był ogromny, po prostu kolosalny, jej relacje z matką są fatalne i już próbowała uciekać.
To jest historia mojego życia. Że tak powiem, rozbiłem się w raju, a obudziłem w piekle. Nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego i jak wszystko mogło się tak zmienić. Trudno zaakceptować tę rzeczywistość. Jak mam dalej żyć?
Zbliżam się do 70. urodzin i czuję się zupełnie sama z moim synem, a wszystko przez moją synową
Nigdy nie sądziłam, że można się poczuć upokorzonym przez coś tak banalnego jak stare rzeczy.…
Nigdy nie uważałem się za faceta, który zdradza. Zawsze mówiłem, że jeśli w małżeństwie coś…
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni ktoś zapytał mnie, czy ja w ogóle jestem szczęśliwa.…
Nie pamiętam momentu, w którym mogłabym powiedzieć, że mój mąż mnie kochał. Byliśmy razem, mieszkaliśmy…
Nigdy nie byliśmy naprawdę blisko. Nie tak, jak sobie wyobrażałam, kiedy wychodziłam za mąż. Wtedy…
Dwa lata temu przeszliśmy na emeryturę. Pamiętam ten dzień bardzo wyraźnie. Wyszedłem z pracy z…