Wczoraj moja synowa zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyjechała i zaopiekowała się dzieckiem, powiedziałam mojej przyjaciółce.
Wczoraj moja synowa zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyjechała i zaopiekowała się dzieckiem, powiedziałam mojej przyjaciółce.
Kazała mi przyjechać, bo bolało ją gardło, miała trzydzieści dziewięć stopni gorączki, a co jeśli dziecko się zarazi? Kategorycznie odmówiłam, mówiąc, że jestem w daczy i nie zamierzam przyjeżdżać do miasta w tym tygodniu. Niech założy maseczkę i zostanie z dzieckiem.
Moja przyjaciółka zasugerowała, że moje zachowanie było trochę surowe, ponieważ dziecko naprawdę mogło złapać ból gardła od swojej matki. A mojej synowej nie jest łatwo chorować z dzieckiem, chłopiec ma dopiero trzy miesiące.
Ma trzy i pół — powiedziałam. Katarzyno, mam dość obsługiwania dzieci, a nie dostaję nic w zamian! Próbowałam nawiązać relację z synową, ale ona jest dla mnie dobra tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje.
Dałam im dużo pieniędzy na wesele, pomogłam urządzić mieszkanie, kupiłam kuchnię, pralkę, kanapę — wszystko. Zamiast oszczędzać na remonty, kupowali drogie telefony i co pół roku jeździli nad morze.
Nawet gdy miała problemy w ciąży, szukałam jej wszystkich lekarzy, przywoziłam jedzenie do szpitala, umyłam im całe mieszkanie po porodzie, gotowałam domowe obiady, a ona nawet nie podziękowała! Po co mi to wszystko?
To jak branie tego za pewnik! A najważniejsze jest to, że muszę im pomagać i nie mogę ich o nic prosić. Niedawno przyniosłam im ogórki kiszone i ziemniaki z daczy, a było ich dużo. Myślałam, że dojadę na stację kolejową, a potem mój syn odbierze je samochodem.
Ale moja synowa miała własne plany. Moja przyjaciółka była naprawdę zaskoczona, gdy powiedziałam jej, że synowa nie pozwoliła swojemu synowi pojechać za mną. Nie zabroniła mi, ale zadzwoniłam do niego i poprosiłam, żeby przyjechał, a on powiedział, że nie ma problemu.
Po jakimś czasie synowa zadzwoniła i zaczęła na mnie narzekać, mówiąc, że utrudniam synowi pracę przyjeżdżając.
Byłam zdezorientowana, ponieważ nic by się nie stało, gdyby pewnego dnia przyszedł do pracy spóźniony. Nigdy go o nic nie prosiłam, ale i tak mnie nie słuchali. Byłam tym bardzo urażona.
Powiedziałam do mojej synowej: Skoro masz takie trudności, nie ma mowy o wzięciu wolnego dla twojej matki, oczywiście, zadzwoniłam po taksówkę i rozłączyłam się… Myślałam, że mój syn przyjedzie, ale nie, musiałam zadzwonić po taksówkę, a taksówkarz pomógł mi również zanieść wszystko do samochodu. Mój syn nawet nie zapytał, jak się tam dostałam.
Teraz zdaję sobie sprawę, że ludzie traktują mnie tak, jak ja ich. Mam dość takiego podejścia!
„Przyjechałam do córki z niezapowiedzianą wizytą. Była zaskoczona i niezbyt szczęśliwa”
„Pojechaliśmy odwiedzić matkę mojego męża. Powiedzieli mi, że mężczyźni nie zostawiają dobrych żon”