Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Zamiast podziękować mi za pomoc z małym synkiem, synowa oświadczyła, że chce widzieć mnie w ich domu nie częściej niż dwa razy w tygodniu.
Przez łzy powiedziałam synowi Tadeuszowi, że nie ma pojęcia, jak to jest trudne. Całe życie marzyłam o byciu babcią, a teraz wydaje mi się, że tracę wnuka z powodu waszej oziębłości.
Nazywam się Katarzyna, mam sześćdziesiąt cztery lata. Całe życie poświęciłam rodzinie. Kiedy mój syn Tadeusz ożenił się z Wiktorią, byłam szczęśliwa.
Wydawała mi się mądrą i dobrą dziewczyną. Ale ostatnio między nami pojawiły się napięcia i po prostu nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
Kiedy dowiedziałam się, że Wiktoria spodziewa się dziecka, moja radość nie miała granic. Razem z mężem zaczęliśmy przygotowywać się do nowego etapu w naszym życiu.
Nawet rzuciłam pracę, aby pomóc młodej rodzinie. Zawsze wyobrażałam sobie siebie jako babcię, która uczestniczy we wszystkich ważnych momentach życia wnuka: pierwszym uśmiechu, pierwszych krokach, pierwszym słowie. Ale życie potoczyło się inaczej.
Wnuk Donald urodził się sześć miesięcy temu. Od momentu jego narodzin starałam się być blisko rodziny syna. Gotowałam im posiłki, sprzątałam mieszkanie, opiekowałam się dzieckiem.
Ale z czasem zaczęłam zauważać, że Wiktoria denerwuje się moją obecnością. Zauważała, jak ubieram wnuka, denerwowała się, że nie pytam jej, jak chce wychowywać syna. Bolało mnie, gdy słyszałam takie słowa.
Przecież chciałam tylko pomóc. Co zrobiłam źle? Najcięższym ciosem dla mnie było to, że Wiktoria powiedziała wprost, że nie chce mnie widzieć codziennie:
„Jestem wdzięczna za pomoc, ale proszę przychodzić rzadziej. Raz lub dwa razy w tygodniu wystarczy”.
Ale ja chcę im pomagać i spędzać czas z wnukiem. Poczułam się zbędna. Czułam się, jakby wyrzucono mnie z życia wnuka. Wieczorem zadzwoniłam do syna i powiedziałam, że synowa mnie odtrąca, a to niesprawiedliwe.
Odpowiedział spokojnie, że rozumie moje uczucia, ale Wiktoria ma prawo decydować, jak wychowywać syna, potrzebuje trochę przestrzeni.
Ale ona po prostu chce mnie odsunąć od wnuka. Syn uważa, że mój czas na macierzyństwo minął, teraz kolej na synową i ja muszę to zrozumieć.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Mój syn wspiera żonę, a nie mnie! Te słowa zraniły mnie bardziej niż jakikolwiek argument. Tej nocy długo płakałam i nie mogłam zasnąć.
Minęło kilka tygodni, ale nadal nie mogłam pogodzić się z nową sytuacją. Tęsknię za Donaldem. Spotkania raz w tygodniu są dla mnie torturą.
Widzę, jak rośnie, ale nie mogę uczestniczyć w każdym momencie jego życia. Czuję, że tracę coś najcenniejszego, a to rozrywa mi serce.
Siostra Tomasza Jakubiaka żegna swojego brata: „Braciszku”
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Jakie były jego ostatnie słowa do fanów