freepik.com
Nie narzekałam. Tak trzeba było. Żyliśmy biednie, mąż zmarł wcześnie, a syn był jeszcze bardzo mały.
Byłam dla niego zarówno mamą, jak i tatą. Wszystko dla niego — najlepsze. Nie pozwalałam sobie na nic, żeby mu dać więcej.
Jedną kurtkę nosiłam dziesięć lat, a jemu kupowałam nową, bo „niech przynajmniej dziecko będzie jak ludzie”.
I nie liczyłam na nic. Po prostu chciałam dożyć życia w cieple. Widywać się z wnukami, pomagać, gotować barszcz.
Nie prosiłam o wiele. Ale, jak to mówią, jeśli chcesz rozśmieszyć Boga — opowiedz mu o swoich planach.
Pewnego razu syn przyjechał do mnie i powiedział: „Mamo, musimy porozmawiać”. Zaniepokoiłam się. Usiadł i zaczął cichym, jakby winnym głosem:
— Mamo, tobie jest ciężko, jesteś już stara, a nam z Oksaną jest trudno. Mały potrzebuje osobnego pokoju, a u ciebie warunki nie są odpowiednie… Pomyśleliśmy, że może lepiej będzie, jeśli zamieszkasz w pensjonacie. Tam jest opieka, są ludzie, nie jest tak samotnie…
A ja siedzę i milczę. Bo to przecież syn. Mój jedyny. Moje serce. Ten, dla którego całe życie uprawiałam ziemię. A teraz on mi mówi – „pensjonat”.
Próbowałam jeszcze. Uśmiechnęłam się, jakby to był żart:
– Synku, a może ja pojadę do ciebie mieszkać? Nie jestem przecież leżąca, mogę gotować, prać, opiekować się wnukami. Jeszcze się przydam.
A on tylko wzruszył ramionami.
— Rozumiesz, mamo… Oksana nie bardzo chce. Mamy swoje życie, swoje problemy. A z tobą — no, nie obraź się — będzie trudniej. Wszystko przemyśleliśmy. Tam jest ładnie, sam wszystko opłaciłem. Będzie ci dobrze.
Wtedy milczałam. A w duszy coś pękło. Jakbym była niepotrzebna. Jakbym była ciężarem. Zużytym materiałem.
Następnego dnia przyjechał z rzeczami. Pomógł mi spakować torbę, mówiąc, że wszystko już tam czeka. A ja patrzyłam na niego i widziałam małego chłopca, który kiedyś chował się za moim fartuchem, bał się grzmotów i wołał „mamo, nie odchodź”.
A teraz zabiera mnie tam, gdzie nikogo już nie interesuje, kim byłaś.
W domu spokojnej starości jest ciepło. Jest jedzenie, czysto. Ale w duszy jest zimno. Jest tam wielu takich jak ja. Z dobrymi dziećmi, które też „wszystko przemyślały”.
Nie płaczę. Uczę się milczeć. I wspominam, jak bardzo kochałam. I jak bardzo się pomyliłam.
To moje drugie małżeństwo i chcę wrócić do pierwszej żony. Mam tam córkę, która potrzebuje ojca
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni ktoś zapytał mnie, czy ja w ogóle jestem szczęśliwa.…
Nie pamiętam momentu, w którym mogłabym powiedzieć, że mój mąż mnie kochał. Byliśmy razem, mieszkaliśmy…
Nigdy nie byliśmy naprawdę blisko. Nie tak, jak sobie wyobrażałam, kiedy wychodziłam za mąż. Wtedy…
Dwa lata temu przeszliśmy na emeryturę. Pamiętam ten dzień bardzo wyraźnie. Wyszedłem z pracy z…
Nigdy nie myślałam, że będę jedną z tych matek, które dowiadują się o ślubie własnego…
Nigdy nie myślałam, że będę jedną z tych matek, które dowiadują się o ślubie własnego…