Starsza pani obchodziła swoje 75. urodziny w domu opieki. Długo wpatrywała się w okno, czekając na przyjazd swoich dzieci. Przynajmniej tak jej się wydawało.
Przyjeżdżam tu od dawna, żeby odwiedzić ciotkę, którą zostawiły tu jej dzieci.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie podejmują takie decyzje, ale rozglądając się dookoła, zauważam, że życie wielu ludzi gromadzi się tutaj.
Każda historia jest smutna, ponieważ mają żyjących krewnych i są tutaj, mimo że potrzebują miłości i ciepła jak małe dzieci.
Nic dziwnego, że mówi się, że starzy ludzie są jak małe dzieci. A dziś moją uwagę przykuła Edyta, to był jej wyjątkowy dzień, skończyła 75 lat i czekała na kogoś.
Zapytałam personel i opowiedzieli mi smutną historię tej starszej pani. Okazało się, że miała troje dzieci, z których wszystkie były dobrze ustatkowane, miały dobrą pracę i mieszkanie.
Ale najdziwniejsze jest to, że nikt nie przyszedł jej pogratulować, a tym bardziej – jest tutaj, chociaż powinna być ze swoimi dziećmi i wnukami.
Okazuje się, że zostawiła mieszkanie synowi, a jej dwie córki były tym urażone i teraz żadna z nich nie przychodzi w odwiedziny.
Oczywiście syn na początku przychodził, ale teraz też nie przychodzi. Zrobiło mi się jej żal.
Chciała po prostu być przy swoich dzieciach i może zraniła w ten sposób ich uczucia, ale to nie znaczy, że powinny się od niej odwrócić.
Poprosiłam o dane kontaktowe córek pani Edyty, a one mi pomogły. Kiedy zadzwoniłam do jednej z nich i zapytałam, dlaczego opuściła matkę w dniu jej urodzin.
Lara, imię córki Edyty, opowiedziała mi historię o tym, że kiedy potrzebowała wsparcia matki, postanowiła dać je swojemu synowi, swojemu bratu.
Chociaż zawsze widziała, kto naprawdę ją kocha. Lara zdecydowała więc, że skoro jej matka uznała za konieczne oddanie całej swojej miłości i majątku synowi, to syn powinien zaopiekować się nią.
Ale przerwałam jej i powiedziałam, że syn też nie przychodzi do starszej pani, a ona cały czas siedzi przy oknie. Lara zaczęła płakać.
Podziękowała mi za telefon i obiecała wszystko naprawić. Następnego dnia, kiedy przyszłam odwiedzić ciotkę, zauważyłam, że Edyty nie ma.
Byłam zdenerwowana, bo myślałam, że staruszka zmarła, ale jedna z pracownic podeszła do mnie i podziękowała, nazywając mnie aniołem stróżem.
Jak się okazało, Lara przyjechała wieczorem i kiedy zobaczyła matkę, wzruszyła się i zabrała ją do siebie. A Edyta nie świętowała swoich 75. urodzin sama.
Kilka dni później Lara zadzwoniła do mnie i podziękowała mi za mamę. Powiedziała, że ona i jej brat nadal się nie komunikują, ponieważ od samego początku był samolubny, ale ona i jej siostra na zmianę opiekują się matką, a Edyta nie czuje się już samotna.