Stara sąsiadka uznała, że jest moją własną babcią: ciągle piecze ciasta i wtrąca się w moje życie osobiste, i zawsze potrzebuje pomocy

Niedawno przeprowadziłem się do nowego, wynajętego mieszkania. Podoba mi się, że jest to spokojna okolica, w pobliżu nie ma hałaśliwych autostrad, dużych centrów handlowych itp.

Jest na tyle cicho, że mogę spać przy otwartych oknach, ponieważ nikt nie hałasuje.

Jedyną wadą jest to, że za sąsiadów mam prawie samych emerytów. Chociaż jest to dla mnie dość kontrowersyjna wada.

I tak nie jestem zbyt towarzyski, mieszkam sam, a jak już spotykam się ze znajomymi, to zawsze gdzieś poza miastem. Więc do pewnego momentu nie widziałem żadnego problemu w byciu otoczonym przez emerytów.

I wtedy poznałem moją sąsiadkę, Natalię, babcię. Wszystko zaczęło się, gdy zobaczyłem, że stoi przed drzwiami z wielką torbą i nie mogła otworzyć zamka. Pomogłem jej.

screen Youtube

Sąsiadka zaczęła ze mną rozmowę, pytała jak dawno się wprowadziłem, z kim mieszkam, czym się zajmuję. Kiedy dowiedziała się, że mieszkam sam, zaczęła wzdychać i płakać, że jestem takim dobrym facetem i mieszkam sam. Myśli, że nie mam dla kogo gotować.

Powiedziałem jej, żeby się nie martwiła, że jakoś sobie poradzę. Następnego dnia babcia Natalia zapukała do moich drzwi i powiedziała, że specjalnie dla mnie upiekła ciasta.

Podziękowałem jej i powiedziałem, że nie powinienem. Odpowiedziała, że i tak jest na emeryturze, cały dzień siedzi w domu i miała iść na spacer, ale dzisiaj mieli jej przywieźć nową pralkę. Więc czeka na nią, a potem trzeba ją podłączyć.

Zdziwiony zapytałem ją, dlaczego nie może jej podłączyć od razu. Babcia Natalia powiedziała, że nie warto, bo to bardzo drogie, i że wolałaby zrobić to sama, ma narzędzia.

Po całej torbie ciastek poczułem się źle, zostawiając ją bez pomocy, więc powiedziałem, że pomogę jej ją zainstalować. Na początku babcia Natalia odmówiła, ale w końcu się zgodziła.

Potem zaczęła przynosić mi smakołyki raz lub dwa razy w tygodniu. Raz przyniosła mi cały garnek barszczu i jadłem go przez trzy dni.

Ale najczęściej było to coś pieczonego. I od czasu do czasu, podczas tych wizyt, babcia Natalia opowiadała mi, że coś jej się stało.

Tym razem był to kran, do naprawy którego chętnie się zgłosiłem. Babcia Natalia dała mi pieniądze na kran, ale ja kupiłem jej droższy, żeby starczył na długo. Oczywiście dopłaciłem różnicę własnymi pieniędzmi.

Po pewnym czasie zacząłem zdawać sobie sprawę, że sąsiadka mnie wykorzystuje. To było tak, jakby celowo mnie karmiła, aby zmusić mnie do pomocy. I o ile na początku było to niezauważalne, to teraz jest tak, jakby babcia Natalia uważała, że powinienem być z nią codziennie.

Prosi mnie, abym zawiózł ją do przychodni, na targ czy po leki do apteki. Jakbym stał się jej wnukiem. W zasadzie czasami nie mam nic przeciwko pomaganiu starszej pani, ale to za dużo.

No dobrze, pomaganie to połowa sukcesu. Ale ostatnio babcia Natalia zaczęła coraz częściej ingerować w moje życie osobiste.

Na przykład raz pojechałem na cały weekend do znajomych na wieś, a w poniedziałek przyłapała mnie na klatce schodowej i dosłownie bombardowała pytaniami o to, gdzie byłem i co robiłem. Z jakiegoś powodu nie ostrzegłem jej o moim wyjeździe.

Od czasu do czasu zaczyna mówić mi o tym, że muszę znaleźć dziewczynę i założyć rodzinę. Sugeruje nawet, żebym się z kimś spotkał.

I wydaje mi się, że babcia Natalia już zapomniała, że jesteśmy tylko sąsiadami i bierze na siebie zbyt wiele funkcji. A mnie się to nie podoba. Nie wiem tylko, jak z nią o tym delikatnie porozmawiać, żeby nie urazić starszej pani.

Do czasu, gdy osiągnęłam podeszły wiek, zostałam zupełnie sama, a moje wnuki przyjeżdżają tylko w odwiedziny do swoich przyjaciół

Mój mąż nie wierzył, że jestem dobrą żoną i matką, więc musiałam mu to udowodnić. Nie jestem gorsza od innych

Moja odważna teściowa dzwoni do mnie z prośbą o pomoc w przeniesieniu lodówki, mimo że jej młodsza córka mieszka już z mężem. Gdzie jest jej sumienie