Stara przyjaciółka zaprosiła nas na swój ślub w ostatniej chwili, a kiedy przyjechaliśmy, powiedziała nam, że goście płacą za jedzenie

Kiedy byłam na studiach, miałam najlepszą przyjaciółkę, Natalię. Wtedy myślałam, że będziemy przyjaciółkami na całe życie.

Chodziłyśmy razem na zajęcia, uczyłyśmy się do egzaminów, wychodziłyśmy do klubów i poznawałyśmy chłopaków.

Dopiero po maturze rozstaliśmy się. Natalia została z tyłu. A ja wyjechałam do pracy do innego miasta, poznałam faceta, za którego wyszłam za mąż.

Myślałam, że będę mieszkać w tym mieście do końca życia. Na początku aktywnie korespondowaliśmy z Natalią. Ale im dalej, tym mniej rozmawialiśmy.

Po kilku latach wszystko sprowadziło się do składania sobie życzeń urodzinowych i noworocznych.

screen Youtube

Niedawno mój mąż, córka i ja przeprowadziliśmy się z powrotem do mojego rodzinnego miasta. Napisałam o tym w mediach społecznościowych, a Natalia mi odpowiedziała. Napisała, jak dobrze mieć mnie z powrotem i poprosiła o spotkanie. Zgodziłam się.

Spotkaliśmy się w restauracji. Opowiedziałam jej o moim życiu po studiach i o tym, dlaczego zdecydowałyśmy się wrócić do mojego rodzinnego miasta. Natalia w odpowiedzi opowiedziała mi o sobie.

Powiedziała, że przez te wszystkie lata pracowała nad swoją karierą i nie miała nawet normalnego związku. Dopiero jakiś rok temu zaczęła spotykać się z mężczyzną. Pokazała mi go.

Natalia przedstawiła mnie swojemu narzeczonemu, pokazując zdjęcia. Pogratulowałam jej, a ona zaprosiła nas na ślub.

Przyjęłam zaproszenie. Natalia napisała mi datę, godzinę, miejsce i powiedziała, że będę jedną z druhen. Oczywiście zaczęłam się szykować. Kupiłam nową sukienkę, zrobiłam makijaż i włosy.

Ubrałam mojego męża. I oczywiście wzięliśmy kopertę z pieniędzmi. Ponieważ wstydziłam się, że przyszłam w ostatniej chwili, namówiłam męża, żeby włożył do niej więcej banknotów.

To był dobry początek. Dotarliśmy do urzędu stanu cywilnego i odbyła się część uroczysta. Potem jak zwykle wszyscy poszli robić zdjęcia w pięknych miejscach miasta, a następnie do restauracji.

I wtedy trochę się zdziwiłam. W zaproszeniu była mowa o eleganckim kompleksie restauracyjnym i myślałam, że skala wydarzenia będzie odpowiednia. Jednak ostatecznie gości było niewielu, dwadzieścia lub trzydzieści osób. Usadzono nas gdzieś w kącie i podano menu.

W tym momencie na stole był tylko szampan i bardzo niewiele przekąsek. Zdziwiłam się, że nie zamówiono tego wcześniej i musieliśmy wybierać dopiero na weselu, ale nagle nowożeńcy wyjaśnili sytuację.

Natalia powiedziała, że nie zawracali sobie głowy tymi przestarzałymi bankietami, gospodarzami i innymi rzeczami, zrobili wszystko w nowoczesny sposób. Oni płacą za drinki, a goście za jedzenie.

Oczy wylazły mi z głowy. Zwłaszcza że ceny w tej restauracji były dość ponadprzeciętne. Ja zamówiłam sałatkę, mój mąż mięso.

Poza kilkoma butelkami szampana, który tak naprawdę nie wystarczył na trzydzieści osób, nie było żadnych innych rozrywek. Żadnej muzyki, żadnego gospodarza, żadnego tortu. Siedzieliśmy tam około godziny, po czym wyszliśmy.

I teraz wydaje mi się, że Natalia zaprosiła mnie na swój ślub nie dlatego, że chciała odnowić naszą przyjaźń, ale po prostu dlatego, że chciała zarobić. A biorąc pod uwagę prezent, sukienkę i inne rzeczy, wydałam na to wydarzenie więcej niż ona.

Naprawdę mi przykro, że dałam się tak ponieść, myśląc, jak cudownie byłoby odzyskać naszą dawną przyjaźń.

Tak dużo przygotowywałam się do tego ślubu, a Natalia widziała we mnie tylko dodatkową kopertę z pieniędzmi. Moją wersję potwierdza fakt, że w ciągu tygodnia, który minął po ślubie, moja przyjaciółka nie napisała do mnie ani razu.

Nie możemy z teściową podzielić ogrodu tak, aby każdy miał swoją przestrzeń. Mój mąż zasugerował podzielenie działki na pół, ale ona nie jest z tego zadowolona

Kupiłem sofę do salonu bez zgody żony. W rezultacie przez miesiąc spałem na niej zamiast w łóżku: „Wyraziłaś zgodę, a teraz stawiasz warunki”

„Masz dwójkę dzieci, a tak nieuczciwie rozporządziłaś mieszkaniem”: brat nie zgadza się z decyzją matki, mimo że ma gdzie mieszkać