Ryszard Kotys był wybitnym polskim aktorem. „Czuję potworny strach.
Jestem po prostu przerażony”. W nocy z 27 na 28 stycznia. Ostatnie lata życia aktora nie wyglądały dobrze.
Kotys walczył z chorobą i miał kłopoty z pamięcią. To było dla niego prawdziwe piekło. Teraz bliscy, kolegi i fani aktora pogrążeni w żałobie.
Paździoch ze „Świata według Kiepskich” odszedł w nocy ze środy na czwartek, miał 88 lat. Wszyscy pokochali go za ról Paździocha.
Aktor przeszedł ostre zapalenie płuc. Po tym chciał odejść z serialu „Świat według Kiepskich”, jednak zdecydował się na dalszą grę.
W ostatnim wywiadzie aktor wygadał się, że ma problemy zdrowotne, choć od długiego czasu omijał te tematy.
Kotys był przestraszony stanem swojego zdrowia. Bal zgubić się gdzieś po drodze do domu.
Gubię się dosłownie wszędzie. Wchodzę do jakiegoś mieszkania, a wychodząc, nie mogę trafić we właściwe drzwi.
Bardzo często gubię się w mieście… Idąc do kogoś, nie kieruję się na klatkę schodową, tylko na przykład do piwnicy. Gdy łapię się na tym, że nie wiem, gdzie jestem i dokąd idę, czuję potworny strach. Jestem po prostu przerażony– tłumaczył Ryszard Kotys.
Kotys na zawsze pozostanie w pamięci Polaków, którzy pokochali go za wielki talent. Składamy szczere kondolencje rodzinie zmarłego aktora.
Paweł Wawrzecki ma piękną żonę, którą ukrywał przez 12 lat. Dlaczego to robił
Anna Lewandowska znów zaskakuje. Pokazała bardzo ciekawe zdjęcie z treningu z córką
Ojciec Franciszek ogłosił bardzo radosną nowinę. Chodzi o Damiana Bryla
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…