screen Youtube
Spokojnie przyjęłam tę prawdę. Bo kochałam. A kiedy kochasz, akceptujesz człowieka wraz z całym jego życiem.
Na początku wszystko było dobrze. Spędzał czas zarówno ze mną, jak i z synem. Nie mieszkaliśmy razem, ale widziałam, jak stara się być odpowiedzialnym ojcem.
Pomyślałam nawet, jaki to wspaniały człowiek. Taki troskliwy, czuły, nie porzuca swojego dziecka.
Wydawało mi się to szlachetne. Uważałam, że kiedy będziemy mieli własne dziecko, będzie tak samo kochający.
Ale po ślubie coś się zmieniło. Nie we mnie — w nim. Coraz częściej znikał „na spotkanie z synem”, a wracał późno i milczący. Jeśli o coś pytałam — machał ręką: nie wtrącaj się, to moja sprawa.
Zaczęły się kłótnie. Chciałam tylko trochę uwagi. Chciałam wiedzieć, dlaczego nagle się zamknął. Odpowiadał krótko i lekceważąco:
— A czego chciałaś? Wiedziałaś, na co się piszesz. Mam syna i on zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu.
Te słowa były jak nóż w serce. Siedziałam w kuchni i połykałam łzy. Bo jak powiedzieć mężowi, że cię to boli? Że czujesz się zbędna?
Że w tym małżeństwie jesteś jak piąte koło u wozu: jakbyś była, ale jakbyś nie była?
Nie mam nic przeciwko jego synowi. Nigdy nie byłam „złą macochą”. Kupiłam mu nawet prezent na urodziny.
Ale i tak czułam, że nie jestem częścią rodziny. Jestem druga po synu. Po byłej żonie, po ich wspólnej przeszłości.
Najgorzej było, kiedy zaszłam w ciążę. Czekałam, że się ucieszy. Ale on tylko mruknął:
– No dobrze. Ale pamiętaj – mam już zobowiązania wobec pierwszego dziecka. Nie będzie dużo pieniędzy.
I zrozumiałam: to dziecko jest już „drugie” w jego sercu. Jeszcze się nie urodziło, a już nie ma szans, żeby być tak samo ważne. A ja? Ja jestem po prostu kobietą, która „wiedziała, na co się pisze”.
Czasami mam ochotę spakować się i odejść. Bo nie zasłużyłam na to, żeby być zapasowym lotniskiem. Ale potem patrzę na swój brzuch — i zatrzymuję się.
Bo nie chcę, żeby moje dziecko dorastało bez taty. Nie chcę powtórzyć losu tej kobiety, która została na poboczu, podczas gdy on zaczął nowe życie. Już jestem w nim — ale kim ja w nim jestem?
Teraz nauczyłam się milczeć. Nie pytać, kiedy wyjeżdża. Nie narzekać. Bo odpowiedź jest jedna: „Wiedziałaś”. Tak, wiedziałam. Ale nie wiedziałam, że tak bardzo będzie mnie bolało, że nie jestem kochana.
To moje drugie małżeństwo i chcę wrócić do pierwszej żony. Mam tam córkę, która potrzebuje ojca
Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…
Jechałam do niego z sercem przepełnionym ciepłem. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ja…
Przebaczyć – to nie zawsze oznacza być silną. Czasem to po prostu strach przed tym,…
Mąż często wracał późno z pracy. Mówił, że to tymczasowe, że firma ma teraz trudny…
Nie kochałam mojego przyszłego męża. Mówię to bez wstydu, choć kiedyś bardzo się tego wstydziłam.…
Przeżyliśmy razem dwadzieścia dwa lata. Dwadzieścia dwa lata pod jednym dachem — z tymi samymi…