Jedna kobieta miała męża. Miłego, spokojnego mężczyznę. Mężczyzna miał rodzinę: mamę, tatę, braci i żony. Dużą rodzinę.
I ci krewni zapraszali mężczyznę na ryby, a potem zabierali mu ryby. Żeby nie zabrał jej ze sobą do domu. Zapraszali jej męża w odwiedziny, ale w rzeczywistości musiał pracować.
Remontować dom, stawiać płot, kopać ogród i dbać o niego. Jego żona nie stawiała oporu. W końcu jej mąż miał rodzinę, krewnych!
Ona była sierotą i nie wiedziała, jak powinna wyglądać rodzina. Może tak powinno być…
Długo by wymieniać wszystkie historie tej rodziny i jej męża, robotnika. Był taksówkarzem, pielęgniarzem, sprzątaczem, ogrodnikiem, dostawcą… Robił wiele rzeczy!
A teściowa zwykła mawiać do jego osieroconej żony, że powinnam być wdzięczna, że przyjęli ją do rodziny! Musi okazać szacunek i pomoc im.
Jej mąż również przekazywał pieniądze rodzinie. Prawie wszystkie. A oni karmili tego męża i jego żonę wszelkiego rodzaju bezsmakowymi potrawami. Specjalnie zaprosili ich na święta trzy godziny później. Żeby sami mogli zjeść te wszystkie pyszne potrawy.
A ta rodzina miała wspaniały sad brzoskwiniowy. I pewnego roku urodziły się brzoskwinie, drzewa po prostu uginały się pod ich ciężarem. Duże, pachnące, z różową beczułką…
Teściowa zaczęła nawet karmić świnie brzoskwiniami, żeby smalec był bardziej aromatyczny. Nie było sensu ich sprzedawać, wszyscy mieli tam ogrody. A wożenie ich do miasta było drogie i kłopotliwe.
Cicha żona tak bardzo pragnęła brzoskwiń! Ale nie miała odwagi poprosić. I bała się je wziąć. Ale wiecie co, jej teściowa stała się chciwa.
Dała swojej synowej pestkę brzoskwini na urodziny. Tak, tak. Pestkę. No wiecie, czerwoną, szorstką, dużą.
„Masz”, powiedziała, ”prezent dla ciebie. Zasadź ją. I opiekuj się nim. A za kilka lat będziesz miała własne drzewo brzoskwiniowe. Więc nie będziesz narzekać. Na razie możesz zasadzić je w doniczce, wyrwać fiołka i zasadzić kość. Potem możesz posadzić na trawniku. Wszystkiego najlepszego, życzę zdrowia i szczęścia! Chociaż masz więcej niż wystarczająco szczęścia, masz szczęście, że jesteś w naszej rodzinie!”
No wiecie, ta żona wyhodowała drzewo brzoskwiniowe. Na drzewie pojawiły się już pierwsze owoce, jeszcze niewiele, ale będzie ich więcej.
W porządku. Mąż i żona poczekają. Teraz mają ogromny ogród z drzewami owocowymi tuż obok swojego domu!
Dlaczego? Ponieważ dom należał do tej cichej żony. To był dom jej babci. Rodzina męża po prostu przejęła dom, mówiąc: „Mieszkacie w mieście, macie pokoje w akademiku”
Cały akademik. A my będziemy mieszkać w tym domu i opiekować się nim. I musimy poprawić nasze zdrowie na świeżym powietrzu. Będzie lepiej!
Po podarowaniu kości żona jakoś oprzytomniała. Stała i patrzyła na prezent i na twarz teściowej. A potem wzięła dokumenty, poszła do prawnika, eksmitowała rodzinę z domu i wprowadziła się tam z mężem.
Wynajmowali mieszkanie z całkiem niezłym zyskiem. Mimo że brat jej męża chciał się wprowadzić.
Jak widać, czasem prezenty czynią cuda. I przywołują spokojnych i nieśmiałych ludzi do zmysłów. Ale i tak lepiej nie czekać na taki prezent.
I nie ulegać toksycznym oszustom. Żeby nie stracić domu, ogrodu i samego życia.
A brzoskwinie rosną pyszne! A drzewo, choć jeszcze małe, jest silne i owocne. Wyrosło z nasionka, które dostałam na urodziny.
Mój mąż stale pomaga swojej siostrze bez uzgodnienia tego ze mną. Teraz myślę o rozwodzie