Mam chłopaka, z którym spotykam się od trzech lat. Adam jest idealnym kandydatem na mężczyznę moich marzeń. Jest inteligentny, przystojny i niezawodny.
Chciałabym za niego wyjść, ale on jeszcze nie planuje ślubu. Dlaczego? Tego mi nie wyjaśnił.
Dzisiaj nie poszłam do pracy i nieplanowo zostałam w domu. Uznałam, że to świetna okazja, by zrobić mojemu ukochanemu małą niespodziankę.
Poszłam do sklepu, kupiłam jego ulubione ciasto i pognałam do niego. Miałam klucze do mieszkania, więc sama otworzyłam zamek i po cichu udałam się do sypialni.
Gwałtownie otworzyłam drzwi i zobaczyłam… porozrzucane damskie ubrania.
Myślałam, że Adam się zdziwi na mój widok, ale okazało się, że to ja byłam zaskoczona.
W mieszkaniu nie było nikogo. Narzuta leżała krzywo na łóżku, a na poduszce leżała damska piżama. Fotel stał się schowkiem na koronkową bieliznę, a pod nim leżały buty na wysokim obcasie.
Ciężko opisać słowami emocje, które we mnie szalały. Nigdy nie czułam się tak upokorzona i wściekła jednocześnie. Chciałam powiedzieć Adamowi wszystko, co o nim myślę. Skierowałam całą swoją złość na szybki spacer, aby jak najszybciej wrócić do domu. Po drodze wyrzuciłam ciasto, od którego wszystko się zaczęło.
Nieznajomy podniósł je i zaczął mnie doganiać, wskazując na pudełko. Próbowałam mu wytłumaczyć, że już go nie potrzebuję. On jednak nie pozostał w tyle i uparcie szedł za mną.
Dotarliśmy do mojego domu. Miałam już wchodzić do budynku, gdy mój mąż powiedział, że jest mu bardzo zimno i chciałby napić się ze mną gorącej herbaty.
Rozważyłam za i przeciw i zdałam sobie sprawę, że nie mam nic do stracenia. Więc się zgodziłam.
Przy stole opowiedziałam Krzysztofowi wszystko, co się wydarzyło. Złożył mi kondolencje i słowa wsparcia. Zrobiło mi się lżej na sercu. Mój nowy znajomy zaproponował, żebyśmy wieczorem poszli razem do kina. Tak zaczęła się nasza przyjaźń.
Teraz mój mąż, dzieci i ja mamy wspaniałą tradycję: w każdy weekend biesiadujemy przy herbacie i cieście.