Doświadczam teraz podwójnej zdrady: mój mąż zdradza mnie od dwóch lat, a moja najlepsza przyjaciółka wie o tym od dwóch lat, ale postanowiła mi nie mówić.
Wszystko jest już jasne z moim mężem, to zdecydowanie rozwód, którego z jakiegoś powodu chciał uniknąć, mówiąc swojej kochance, że trzymam go tutaj ze wszystkich sił, grożąc popełnieniem samobójstwa, jeśli odejdzie, i tak dalej.
Nie wiem, dlaczego musiał nie tylko mnie zdradzić, ale także sprawić, że wyglądałam jak niezrównoważona histeryczka przed tą kobietą.
Owszem, zabolałoby mnie, gdyby od razu powiedział mi, że odchodzi do innej kobiety, ale przynajmniej nie czułabym się jak oblana błotem.
Ale z moją przyjaciółką sprawy są bardziej niepewne. Od dwóch lat wiedziała, że mój ukochany mnie zdradza, ale nie powiedziała o tym ani słowa, nawet nie zasugerowała.
Według niej, po prostu nie chciała być ostatnią, która coś powie, więc po prostu czekała, aż wszystko się wyjaśni.
Teraz jest gotowa mnie uspokoić i wesprzeć, ale nie mogę jej już tak bardzo ufać. Nawet jeśli z jakiegoś powodu mi nie powiedziała, to i tak jest to dla mnie wyraźna zdrada.
Dowiedziałam się, że mój mąż był mi niewierny od swojej kochanki. Musiała być zmęczona użalaniem się nad swoim nieszczęsnym kochankiem, który dostał za żonę nieodpowiednią kobietę, i postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
W rezultacie spotkałyśmy się, pokazała mi zdjęcia i korespondencję, a ja nie miałam wątpliwości co do prawdziwości jej słów.
Mój mąż też nie mógł długo odmawiać, bo rozmawialiśmy we trójkę: ja, on i jego ukochana. Jeszcze tego samego dnia wyjechał z walizką, nie wiem dokąd.
Byłam tak zniesmaczona i zdegustowana, tak bardzo potrzebowałam wsparcia, że natychmiast zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, która przyjechała do mnie, aby mnie uspokoić i pocieszyć.
„Uff, w końcu się dowiedziałaś! Co za pies! Tak długo kłamał. A jego kobieta musi być dziwna, skoro tak długo znosi jego kłamstwa” – powiedziała moja przyjaciółka.
„Co to znaczy „w końcu się dowiedział”? Zaczęłam wypytywać moją przyjaciółkę, a ona początkowo nie chciała rozmawiać, ale potem przyznała, że od prawie dwóch lat wiedziała, że jej mąż przyprawia mi rogi.
Widziała je gdzieś, potem znowu i wszystko stało się dla niej jasne. Postanowiła jednak nie przekazywać mi tej informacji.
„Odwiedzam cię i wszystko wydaje się być w porządku, masz szczęśliwą rodzinę. I nie narzekałaś na męża, więc dlaczego miałabym się wścibiać?” – usprawiedliwiała się moja przyjaciółka.
Według niej bała się, że jeśli powie mi wszystko, to albo jej nie uwierzę, albo wybaczę jej mężowi, a ona zostanie z niczym.
„Nie chciałam cię stracić”, powiedziała mi.
A patrzenie, jak robię z siebie pośmiewisko, jak daję się nabierać, jest normalne. Najwyraźniej nigdy jej to nie przeszkadzało. Dla mnie to niezrozumiała logika.
W rezultacie nie mam teraz męża ani najlepszej przyjaciółki. Ona krzyczy, że to przez moją reakcję nic mi nie powiedziała, bała się, że ją też uznam za winną.
Gdyby mi wtedy wszystko powiedziała, po prostu bym jej podziękowała, a nie wpędzała w poczucie winy. A teraz nie chcę nawet komunikować się z tą osobą. Zdradziła mnie nie mniej niż mój mąż.