screen Youtube
Ten obraz psuje tylko Andrzej, który żeni się prawie co roku. Jako przyjaciel jest normalnym facetem. Jako kochanek, oczywiście, nie wiem, ale jest dobrym człowiekiem.
W tym roku Andrzej żeni się po raz czwarty. Razem z chłopakami zastanawiamy się, jak delikatniej powiedzieć mu, że jesteśmy tym zmęczeni.
Szczerze mówiąc, prawie co roku jest to samo: wesela, prezenty, garnitury, wydane pieniądze. A rok później tragiczny rozwód. I znów Andrzej jest samotny. Witaj, depresjo. My, jego przyjaciele, jesteśmy tym wyczerpani i zdenerwowani.
Pierwszy ślub mojego przyjaciela był niesamowicie piękny i romantyczny, nawet moja żona była zachwycona uroczystością. A my, wszyscy jego przyjaciele, byliśmy bardzo szczęśliwi.
Myśleliśmy, że Andrzej znalazł prawdziwą miłość. Ale rok później przeszedł swój pierwszy rozwód. Jak się okazało, jego nowa żona nie była gotowa na życie rodzinne. Chciała wolności i podróży, i powiedziała, że pospieszyła się z małżeństwem.
Po raz drugi Andrzej ożenił się z koleżanką z pracy. Zapewnił nas, że tym razem naprawdę znalazł bratnią duszę. Wspieraliśmy nowożeńców, kupiliśmy nawet drogi zestaw naczyń w prezencie.
I co? Rok później kolejny rozwód! Tym razem okazało się, że jego żona była niewierna naszemu przyjacielowi i zdradzała go z jego szefem. Andrzej stracił nie tylko żonę, ale i pracę, bo natychmiast postanowił odejść.
Cóż, jak to mówią, Bóg kocha trójcę. Mój przyjaciel ożenił się w Tajlandii na plaży po raz trzeci! Myśleliśmy, że może zmiana scenerii pomoże. Ale nie, rok później znów się rozwiódł. Okazało się, że jego żona po prostu chciała mieszkać za granicą, a nie z naszym Andrzejem.
Teraz planujemy czwarty ślub i z tej okazji znajomy zebrał nas w barze i zapowiedział uroczystość oraz kazał przygotować prezenty. Jedna z koleżanek zaproponowała, żeby zamiast prezentu kupić panu młodemu roczny abonament do psychologa.
Przyznaję, że z zewnątrz brzmiało to bardzo niegrzecznie. Andrzej był wyraźnie zły na tę sugestię, ponieważ nie uważał się za innego. Odpowiedziałam cicho, nie chcąc, aby mój przyjaciel usłyszał, że to niezauważalne, że wszystko jest w porządku.
Donald nie wytrzymał i też postanowił zabrać głos, zapytał jak długo on i jego nowa narzeczona są razem. Andrzej odpowiedział, że miesiąc, ale bardzo ją kocha. Adam, który zasugerował wizytę u psychologa, powiedział, że nie ma potrzeby od razu świętować ślubu, mogliby chodzić ze sobą co najmniej rok.
Andrzejowi nie spodobała się ta sugestia, ale po co czekać cały rok? Adam nie mógł się powstrzymać i powiedział, że szczerze mówiąc, są po prostu zmęczeni corocznym świętowaniem jego ślubu, wydawaniem pieniędzy na prezenty, a potem wypompowywaniem go po rozwodzie.
Żadne z małżeństw Andrzeja nie przetrwało nawet dwóch lat. Andrzej był oczywiście zły i powiedział, że to nie jego wina, że wcześniej nie miał szczęścia w związkach.
Adam odpowiedział, że dla niego osobiście jest to ostatnie wesele, na którym będzie. Siedzieliśmy tam najwyżej trzydzieści minut. Próbowaliśmy rozmawiać z Andrzejem delikatniej, próbując przekonać go, że nie ma potrzeby spieszyć się ze ślubem. Ale on nie chciał nas słuchać, jego gniew zastąpiła cicha uraza.
Po powiedzeniu kilku miłych słów, Donald i ja zostawiliśmy naszego przyjaciela samego. Może jeszcze raz przemyśli tę oczywiście niepotrzebną uroczystość, rozważy za i przeciw.
Osobiście uważam, że nadszedł czas, aby Andrzej był bardziej ostrożny w wyborze narzeczonej. Chcę mu pomóc, ale nie wiem, jak na niego wpłynąć. Szkoda mi tego faceta…
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…