Od narodzin moich dzieci spędziłam prawie całe życie pracując. Mój mąż i ja rozwiedliśmy się po tym, jak powiedział mi, że zakochał się w kimś innym.
W tym czasie mieliśmy już dwójkę dzieci: Marcina i Alicję. Kiedy zostałam sama, zdałam sobie sprawę, że nie mogę liczyć na męża.
Od czasu do czasu pomagał dzieciom finansowo, ale później zupełnie przestał, a moja pensja nie wystarczała.
Podjęłam więc trudną, ale wyważoną decyzję. Zostawiłam dzieci z matką i wyjechałam.
Moje dzieci tęskniły za mną, a ja za nimi. Rozmawialiśmy ze sobą przez telefon, ale było jasne, że to nie zastąpi komunikacji na żywo z matką.

Postawiłam więc sobie za cel jak najszybsze zarobienie pieniędzy, aby moje dzieci mogły pozwolić sobie na studia i jakieś mieszkanie.
Pracowałam na dwa etaty, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że nikt inny im nie pomoże.
Minęło 8 lat, odkąd wyjechałam do pracy i kupiłam nawet dzieciom mieszkanie.
Czułam się też bardzo zmęczona, lata zbierały swoje żniwo i zaczęłam myśleć o powrocie.
Podjęcie decyzji zajęło mi kolejne 2 lata, a potem Marcin powiedział, że przydałby mu się fajny samochód, a jego narzeczona chce mieć fajne wesele.
Postanowiłam więc znów odłożyć wyjazd. Minęło kolejne pięć lat. Teraz moja Alicja wychodzi za mąż i również prosi o pomoc.
Jak mógłbym im odmówić? Pracowałam więc przez kolejne trzy lata. Teraz przyszedł czas, aby pomyśleć o sobie. Zaoszczędziłam pieniądze na remont domu, bo gdy wyjeżdżałam z domu nie miałam nawet pralki.
Wróciłam przepełniona radością i chęcią zobaczenia moich dzieci i wnuków. Spotkaliśmy się u syna, dostał dobrą pracę, moje lata pracy nie poszły na marne, mają ładne mieszkanie i samochód.
Poprosiłam, żeby zamieszkać u syna na czas remontu mojego mieszkania, bo tam nie było warunków do życia.
Ale Marcin powiedział, że nie mają wystarczająco dużo miejsca i że chce poprosić mnie o więcej pieniędzy na remont wiejskiego domu, który niedawno kupił.
Starałam się nie okazywać emocji, ale byłam bardzo rozczarowana. Poprosiłam więc o zamieszkanie z jej córką, a Alicja powiedziała, że ja bardziej pomagam Marcinowi, więc lepiej będzie, jak zostanę z nim.
I tak chodziłam po moim zniszczonym mieszkaniu we łzach, myśląc o tym, co zrobiłam źle. Dlaczego dzieci, dla których tak bardzo się starałam przez lata, nie potrafią zrobić dla mnie nawet najmniejszej rzeczy.
Justyna Kowalczyk znów straciła bardzo bliską osobę. Teraz już nigdy się nie zobaczą