„Przeszłam na emeryturę i stałam się darmową kucharką dla mojego zięcia i córki, a także dla mojego wnuka i jego przyjaciół”

Och, jak nie mogłam się doczekać mojej emerytury! A dokładniej na zasłużony odpoczynek.

Pracując, nadal robiłam całą masę „babcinych” rzeczy. Spacery z wnukiem, odprowadzanie go do szkoły, a czasem odbieranie — to wszystko spoczywało na moich barkach.

To dlatego, że rodzice Macieja, moja córka Anna i jej mąż Adam, są bardzo zajętymi ludźmi.

Ja też jestem zajętą osobą, ale mam bardziej elastyczny grafik. Poza tym moje mieszkanie znajduje się w tym samym budynku co ich.

Zapytał babcię, co się zmieni, gdy przejdzie na emeryturę. Przecież będzie mógł sam chodzić do szkoły.

Powiedziałam, że będzie przychodził do mnie na obiady. Maciej zaskoczył mnie, mówiąc, że nie umiem gotować. O mój Boże, mój wnuk myśli, że babcia nie umie gotować.

Pomyślałam o tym i zdałam sobie sprawę, że od dawna nie gotowałam. Praca i opieka nad wnukiem pochłaniały cały mój czas.

Tak się złożyło, że na śniadanie jadłam gorącą herbatę z kanapką, na lunch w biurze jakieś śmieci instant, a na kolację kupowałam kefir i twarożek. Musiałam coś z tym zrobić, bo umiałam gotować i uwielbiałam to.

To wszystko, będę go codziennie karmić ciepłymi obiadami. Tak też się stało. Pierwszego dnia emerytury poszłam na targ i kupiłam dobre mięso, warzywa i jajka. Dzisiaj mamy barszcz, gołąbki, tłuczone ziemniaki i sałatkę z buraków.

Oczywiście, bałam się. Nie jestem przyzwyczajona do gotowania. Ale szczęśliwa twarz mojego ukochanego wnuka była dla mnie nagrodą.

Od tego czasu mój wnuk prosił o więcej. Wyrwał dokładkę i pobiegł do domu. Wieczorem zadzwoniła do mnie córka.

Powiedziała mi, że wnuk pochwalił mój barszcz i gołąbki, więc ona i jej zięć zapytali, czy mogą wpaść na obiad.

Oczywiście nie miałam nic przeciwko. Nawet się ucieszyłam. Ale, oczywiście, po przybyciu gości musiałam znowu zacząć gotować dla mojej wnuczki na jutrzejszy obiad.

A więc zupa z klopsikami, pilaw i galaretka. Takiego obiadu spodziewał się Maciej. Tylko wnuczek przyszedł ze swoim kolegą, chudym Michałem. Nakarmiła ich obu.

Wieczorem zadzwoniła moja córka i powiedziała, że nie ma czasu na gotowanie obiadu. Z westchnieniem powiedziałam, że wieczorem czekam na całą rodzinę.

Mój zięć powiedział, że to dobrze, że jestem na emeryturze, głaszcząc mój ogromny brzuch po dwóch miskach zupy i ogromnej misce pilawu.

Moja córka również powiedziała, że mają szczęście, że jestem na emeryturze.

Całe to wesołe towarzystwo zostawiło mi górę naczyń. I szklankę galaretki. Z tą galaretką zjadłam obiad.

Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Tydzień później Maciej przyprowadził ze sobą całą paczkę znajomych.

Klasnęłam w dłonie, gdy zobaczyłam mojego wnuka na progu w towarzystwie sześciu przyjaciół.

Zdecydowałam, że muszę porozmawiać z wnukiem, ale na to przyjdzie czas później. Na razie musiałam nakarmić szóstkę dzieci grochówką, kaszą gryczaną i kotletami. Chłopcy jedli z apetytem, mając czas tylko na pracę łyżkami.

Maciej wyjaśnił kolegom, że jego babcia jest na emeryturze, a jego mama i tata powiedzieli, że emeryci mają dużo czasu na gotowanie dla wszystkich.

Tak, rozumiem. Więc to moja córka i zięć mieszają mi w głowie. Siedzą mi na karku i wmawiają dziecku, że emeryt nie ma nic lepszego do roboty, niż je obsługiwać. Cóż, nie, to na mnie nie zadziała.

Jednak po ekipie głodnych uczniów moje garnki pozostały puste. Więc kiedy jak zwykle zobaczyłam moją córkę na progu, powiedziałam, że mogę zaproponować im herbatę.

Ze słodkim uśmiechem zapytałam, czy pomyślał o zabraniu ze sobą ciastek na herbatę.

Moja córka zbladła, przecież jedli obiad.

Powiedziałam im, że nic nie mam, że myślę o zaproszeniu ich na obiad.

Córka zaprotestowała, bo według niej to ja miałam gotować. Jednak natychmiast zapytałam, dlaczego tego oczekują.

Anna zwróciła uwagę, że ona i Adam pracują, a ja jestem na emeryturze. Więc nie mam nic do roboty.

Och, moi bezczelni! Musiałam wytłumaczyć córce i jej mężowi, że moja emerytura to nie ich sprawa. Owszem, jestem gotowa pomagać przy wnuku, ale nie zamierzam otwierać darmowej restauracji dla całej rodziny i przyjaciół.

Moja córka była wściekła, a zięć oburzony. Nawet przestali się do mnie odzywać i zabronili Maciejowi.

Ale mój wnuk nadal przychodzi do mnie potajemnie. Chodzimy do kawiarni albo gotujemy pierogi. On to lubi, kocha babcię nie za barszcz!

„Mój ojciec rozwiódł się z moją matką i zamieszkał ze mną. Teraz muszę go karmić i robić mu pranie”

„Nie będę spędzać czasu z twoimi dziećmi na emeryturze: powiedziałam to mojej córce, a ona poczuła się urażona”

„Moja teściowa chce duplikatu klucza do naszego mieszkania, ale ja jestem temu przeciwna. Mój mąż jest jednak zadowolony ze wszystkiego”