Przestałam wspierać finansowo wszystkich moich bliskich, co spowodowało niezadowolenie z ich strony

Jestem 47-letnią mężatką i mamą dwójki dorosłych dzieci. 23-letnia córka ma już własną rodzinę.

Wyszła za mąż dwa lata temu, aw zeszłym roku urodziła się moja wnuczka.

Moja córka i jej mąż wynajmują mieszkanie w odległości spaceru od naszego domu.

Mój syn niedawno świętował pełnoletność, jest studentem i na razie mieszka z nami. Mój mąż niedługo skończy pięćdziesiąt lat.

Niedawno stracił pracę, został zwolniony. Czasami znajduje pracę na pół etatu, ale większość wolnego czasu spędza na kanapie.

Moje małżeństwo trwa już 24 lata. I przez cały ten czas pozwalam wszystkim członkom rodziny wisieć na szyi. A kilka lat temu pojawił się inny krewny, mąż mojej córki.

Ale jeden incydent zmienił dla mnie wszystko. Jak zwykle, wracając wieczorem z pracy, poszłam do sklepu spożywczego kupić wszystko, czego potrzebowałam na obiad. Na dworze była zima, nie kalendarzowa, ale prawdziwa zima z mrozem, śniegiem i lodem.

Przed domem moje torby były podarte, a jedzenie znalazło się w śniegu. A kiedy próbowałam je zebrać, poślizgnąłam się i upadłam. W tej samej chwili dotarło do mnie. Dlaczego muszę codziennie wyciągać ze sklepu ciężkie torby, skoro na kanapie w domu leży dwóch mężczyzn. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jeśli nie zmienię swojego życia, będę służbą dla mojej rodziny.

Tego samego wieczoru zadzwoniła moja córka i powiedziała, że ​​przyjdą do nas na obiad.

To już stała się tradycją. Moja córka i jej mąż przychodzili z nami co wieczór jeść, ponieważ przez cały dzień jest zaręczona z małym dzieckiem i nie ma absolutnie czasu na gotowanie.

Moim zdaniem główne pragnienie i czas można znaleźć, zwłaszcza, że ​​dziś jest wiele sprzętów kuchennych, które pomagają gospodyniom domowym. Tyle, że moja córka spędza dużo czasu w Internecie, więc nie ma czasu na nic. Postanowiłam zacząć od niej.

Poprosiłam córkę, żeby po drodze kupiła warzywa na zupę, ostrzegając, że ugotujemy razem obiad, bo nie mam czasu. Moja córka odpowiedziała na moje słowa, że ​​wtedy wrócą później. Ale odmówiłam, mówiąc, że już będziemy spać.

Córka uznała, że ​​lepiej zamówić pizzę niż pomagać mamie w kuchni.

Potem mąż przyszedł do kuchni, nie czekając na zaproszenie na obiad. Był też bardzo zaskoczony, że nic nie ugotowałam. W odpowiedzi wyraziłam niezadowolenie z faktu, że cały dzień leżał na kanapie i mogłam się pospieszyć z góry.

Ale mój mąż nie przestał zastanawiać się, kiedy kolacja będzie gotowa. Oczywiście jest przyzwyczajony do widywania mnie co wieczór przy kuchence. Potem próbował dowiedzieć się, co doprowadziło do takich zmian we mnie.

I dalej wyrzucałam mu, że spędza całe dnie na kanapie, zamiast szukać pracy. W końcu mąż mnie zostawił. Więc pozbyłam się kolejnego freeloadera.

Kilka godzin później mój syn wrócił do domu i najpierw poprosił o pożyczkę. Tym razem odmówiłam mu, mówiąc, że jest dorosłym, który musi nauczyć się sam sobie radzić. Opcjonalnie zaproponowałam mu zaciągnięcie pożyczki i znalezienie pracy, aby była możliwość jej spłaty.

Przypomniałam mu też, żeby nie zostawiał już moich ubrań do prania, ale żeby zrobił to sam, bo nie jestem praczką. Po naszej rozmowie syn i ojciec rozmawiali ze zdumieniem o tym, co się stało.

Tego wieczoru poczułem ulgę. Zdałam sobie sprawę, że dzieci dorosły i powinny żyć własnym życiem. I miałam czas dla siebie. Zapisałam się na basen i jogę, co miało zbawienny wpływ na moje zdrowie. Tylko domownicy nie mogą przyzwyczaić się do moich zmian i dlatego uznali, że mam kobiecy kryzys.

Co myślisz o pozbyciu się niepotrzebnych zobowiązań i poświęceniu czasu dla siebie?

Były menedżer Krzysztofa Krawczyka został hospitalizowany. Co się z nim stało

Jak będą wyglądać procesje w Boże Ciało? Wierzący są zdezorientowani tym, co ich czeka

Para znalazła szczeniaka, którego właściciel wyrzucił na środku drogi. Ich działanie jest przykładem dobroci