Przestała komunikować się ze swoją szwagierką po tym, jak poprosiliśmy ją o opiekę nad naszym mieszkaniem: „Szczerze mówiąc, zrobiłam wszystko, o co mnie poproszono”

To niesamowite, jak związki mogą się rozpaść z powodu jednego incydentu. Ale tak właśnie stało się ze mną i siostrą mojego męża.

Wcześniej nie miałam ochoty się z nią komunikować, ale po tym, jak się zachowała, w ogóle nie miałam ochoty się z nią widywać.

A poprosiliśmy ją tylko o opiekę nad mieszkaniem, kiedy ja i mój mąż byliśmy na wakacjach.

Mój mąż ma starszą siostrę, Katarzynę, która jest dziesięć lat starsza ode mnie i mojego męża. Ma męża, dwójkę dzieci, a obecnie jest na urlopie macierzyńskim z najmłodszym.

Mieszkamy niedaleko siebie, więc widujemy się dość często. Nie mogę powiedzieć, że podobały mi się te spotkania.

screen Youtube

Nigdy się z Katarzyną nie pokłóciłyśmy, ale po prostu nie jest to osoba bliska mi duchem i charakterem. Czasami jej prostota mnie oburzała, ale to było bardziej w szczegółach.

Nie wyrażałam swoich pretensji, bo nawet w mojej głowie brzmiało to jak czepianie się, tylko starałam się po cichu zakończyć komunikację.

Nie mogłam całkowicie przestać się z nią komunikować, ale całkiem możliwe było przetrwanie rzadkich spotkań na uroczystościach rodzinnych.

Dlatego przez kilka lat utrzymywałam przyjazną neutralność z moją szwagierką, kiedy nie daje się jej prezentów na święta i nie zaprasza na herbatę.

Komunikowalibyśmy się w ten sposób nadal, gdyby nie to, że zostaliśmy zmuszeni poprosić ją o opiekę nad mieszkaniem podczas naszego urlopu. Musiała podlewać kwiaty, karmić kota i oczywiście sprzątać.

Moja przyjaciółka, u której zwykle zostawiałam klucze, miała wypadek tuż przed naszym wyjazdem i trafiła do szpitala ze złamaniem.

Moje wakacje były na skraju odwołania. Moi rodzice mieszkają daleko, teściowa jest po drugiej stronie miasta i nie przyjedzie, to dla niej trudne, a nie mamy innych bliskich przyjaciół, których moglibyśmy poprosić. Wtedy mój mąż powiedział, że możemy zostawić klucze u Katarzyny. Mieszka niedaleko, może podlewać kwiaty i opiekować się kotem.

Nie byłam zadowolona z tego pomysłu, ale chyba nie było innego wyjścia. Klucze zostały u mojej szwagierki, która obiecała, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Wyjechaliśmy na wakacje i nie było nas przez trzy tygodnie. Po powrocie do domu czekała nas niemiła niespodzianka. Mieszkanie było jak po przejściu huraganu.

W kuchni pełno kubków z odciskami szminki, w całym mieszkaniu odciski butów, a na dywanie w przedpokoju plama, która później okazała się być z jaskrawej zieleni.

Kocia kuweta była cała brudna, a w toalecie leżały jej sterty. Ponadto ktoś ewidentnie grzebał w szafie. Kwiaty na parapecie były w porządku, ale te na półkach zniknęły.

Byłam przerażona tym obrazem. Mój mąż zadzwonił do mojej siostry i zapytał, co się stało z naszym mieszkaniem. Wyglądała na zaskoczoną, mówiąc: „Co się stało?

Powiedziała, że przyszła nakarmić kota i podlać kwiaty, a także wyjęła apteczkę, szukając środków przeciwbólowych, ponieważ bolała ją głowa, a kot przewrócił zieleń. Uważa, że nie ma się czym przejmować, i tak czas kupić nowy dywan, albo wywalić ten z plamą pod kanapą.

Co do kubków, to powiedziała, że po prostu zapomniała, chciała je opłukać, a nie grzebała w szafce. Chociaż pamiętam dokładnie, jak wyglądały moje rzeczy przed wyjazdem. Ktoś na pewno tam grzebał, inaczej odkładałam rzeczy.

A potem straciłam też słoiki z dżemem i kiszonymi pomidorami. Nie żałuję, ale można było poprosić, a nie tak po prostu wziąć.

Ogólnie rzecz biorąc, poprosili mnie, żebym sam zajął się mieszkaniem. Kolejny miesiąc zajęło mi pozbycie się zapachu kociego żwirku, musiałam kupić nowy dywan, bo nawet pralnia chemiczna go nie uratowała, a resztę dywanów trzeba było wyprać, bo były na nich ślady butów. Żałuję, że nie pojechaliśmy na te wakacje.

Nie komunikuję się już z moją szwagierką, w ogóle. Chociaż ona udaje, że nie rozumie dlaczego. Skarżyła się też mojej teściowej, że nas uratowała, a teraz odwracamy nosy i nie rozmawiamy. Teściowa próbowała tłumaczyć synowi, ale ten był tak wściekły, tak warczał, że teściowa już nie zawracała sobie tym głowy.

Przyjaciel dał naszemu synowi zabawkę, a następnego dnia jego rodzice przyszli i zabrali ją z powrotem. Zrobiło mi się go żal

Przyjaciółka sprzedała ubranka mojego dziecka, które pożyczyłam jej na jakiś czas, ponieważ planowałam drugie dziecko

Przez wiele lat moja matka skarżyła się mojej siostrze i mnie, że mój ojciec ją zdradza, ale nic nie zmieniła w swoim życiu: „Po co to całe gadanie”