Moja żona od razu przypadła mi do gustu — jest wysoką, ciemną brunetką o niebieskich oczach. Gdy tylko zobaczyłem Katarzynę po raz pierwszy, od razu poszedłem się z nią spotkać.
Spotkaliśmy się w pociągu, wymieniliśmy numerami telefonów, a potem zaczęliśmy się spotykać. Rok później wzięliśmy ślub.
Później Katarzyna zaszła w ciążę, a ja byłem niezwykle szczęśliwy. Moja żona postanowiła zrobić zdjęcia z każdego miesiąca ciąży, aby stworzyć specjalny kolaż.
W tamtym czasie po prostu promienieliśmy szczęściem, kupowaliśmy ubranka dla dziecka, a ja rysowałem różne obrazki na brzuszku Katarzyny.
I tak mijał dzień za dniem, aż nadszedł ten ważny moment — moja żona trafiła na oddział położniczy. W tym czasie wziąłem urlop w pracy, aby być z Katarzyną.
Jeszcze przed przyjazdem karetki zdążyłem zrobić ostatnie zdjęcie z dziewiątego miesiąca do kolażu, który zamierzaliśmy pokazać naszym dzieciom i wnukom.
Wtedy nawet nie spodziewałem się, że stanie się coś złego, mój syn urodził się zdrowy, ale potem Katarzyna bardzo zachorowała.
Lekarz wyjaśnił, że podczas porodu szkodliwy płyn owodniowy dostał się do krwiobiegu matki… Lekarz powiedział, że robią wszystko, co możliwe, ale musimy być przygotowani na wszystko.
Po tych słowach lekarz udał się na salę porodową, gdzie znajdowała się moja żona. Ogarnęła mnie rozpacz i strach, bardzo bałem się, że ją stracę, łzy zaczęły spływać mi po twarzy… Nie rozumiałem, dlaczego nas to spotkało, dlaczego ona…
Aby się trochę uspokoić, zacząłem patrzeć na ostatnie zdjęcie, które zrobiłem przed porodem. Wokół głowy Katarzyny była prawdziwa aureola. Z jakiegoś powodu od razu wzięłam to za znak z góry.
Na oddziale panowało prawdziwe zamieszanie, lekarze panikowali, a moje serce ściskało się jeszcze mocniej… Myślałam, że zemdleję. Potem hałas ustał. Zrozumiałam, co to oznacza i po prostu nie mogłam oddychać. Nagle wyszedł lekarz i przyniósł mi naszego syna, dodając, że mojej żony nie da się uratować.
Zacząłem tulić do siebie to maleńkie dziecko. Kazano mi iść na oddział i pożegnać się z żoną.
Podszedłem do mojej ukochanej z naszym synkiem na rękach, usiadłem obok niej i po prostu szlochałem jak nigdy dotąd… Poprosiłem Katarzynę, żeby nas nie zostawiała i położyłem dziecko na jej klatce piersiowej, żeby po raz ostatni poczuł swoją mamę
Mój syn zaczął krzyczeć jeszcze głośniej, a ja byłam przerażona. Natychmiast wziąłem go na ręce i zobaczyłem, że żona znowu oddycha… Szybko zadzwoniłem po lekarza. Wszyscy na oddziale byli w szoku, nie mogli uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć. Ponownie stanęli wokół mojej żony i zaczęli wykonywać jakieś procedury medyczne, a pielęgniarka zabrała mojego syna.
Po chwili lekarz przyszedł do mnie ponownie i powiedział, że nigdy czegoś takiego nie widział i to był naprawdę pierwszy raz w jego praktyce… To był po prostu cud, którego nie potrafił wyjaśnić.
Katarzyna jest teraz zdrowa, w pełni wyzdrowiała w ciągu sześciu miesięcy. Dwa lata później urodziła nam się kolejna córka… Jestem wdzięczny losowi za ten dar i po prostu nie wyobrażam sobie życia bez mojej rodziny.