Moja teściowa nie odzywa się teraz do mnie, bo w końcu powiedziałam jej to, co było głęboko we mnie od dwóch lat. Dużo czasu zajęło mi znoszenie tego.
Nie powiedziałam jej nic szczególnego, poprosiłam tylko, żeby przestała robić głupoty i dała mi pieniądze na wnuka, a ja sama kupię to, czego potrzebuję.
Teraz jestem merkantylną osobą dla mojej teściowej, która nie docenia dobrego nastawienia, dzięki czemu mogę mieć wszystko nagięte do mojej woli. Chociaż moja teściowa jest winna mojej decyzji.
Mój mąż i ja pobraliśmy się trzy lata temu i prawie natychmiast zaszłam w ciążę. Zanim urodziło się dziecko, moja teściowa i ja nie wymienialiśmy się zbyt wieloma prezentami.
Na Nowy Rok dała mi duży, ciepły szlafrok, w którym mogłam się utopić, ale ponieważ byłam już w ostatnich miesiącach, było to nawet wygodne, że nic nigdzie nie uciskało ani nie wiązało.
Myślałam, że po prostu postanowiła podarować mi taką za dużą rzecz, ale okazało się, że teściowa ma duże problemy z rozmiarami. I nie tylko z nimi, więc miałam szczęście ze szlafrokiem.
Kiedy urodził się wnuk, babcia starała się przynieść coś dla wnuka, ale zazwyczaj były to rzeczy trochę nietrafione.
Przyniosła mi ładny kombinezon do wypisu, ale był już w rozmiarze na roczek. Kolor też był bardzo kwaśny i aż mnie oczy szczypały.
Potem optymistycznie stwierdziłam, że to nic wielkiego, mój syn dorośnie i będzie nosił ten kombinezon, mając nadzieję, że za rok babcia nawet nie będzie pamiętać o swoim prezencie.
A potem przyszły prezenty, jeden lepszy od drugiego. Nigdy nie dobrała odpowiedniego rozmiaru i nigdy nie pomyślała, żeby do mnie zadzwonić i zapytać.
Z zabawkami też nie było najlepiej. Pewnego roku moja teściowa przyniosła zestaw konstrukcyjny z małymi częściami, który był oczywiście drogi.
Problem jednak w tym, że takich rzeczy w żadnym wypadku nie można dawać małym dzieciom. Zbyt małe części na pewno trafią do buzi dziecka, a stąd już niedaleko do katastrofy.
Ogólnie rzecz biorąc, moja teściowa nigdy nie skąpiła na prezentach. Rzeczy są wysokiej jakości, drogie, ale kolorystyka jest koszmarna, ale to połowa problemu.
Druga połowa problemu jest taka, że albo były katastrofalnie małe, albo katastrofalnie duże, albo niedostosowane do wieku, jeśli mówimy o zabawkach.
Mieliśmy w szafie mnóstwo rzeczy, które były za duże na nasze dziecko, a jeszcze więcej musieliśmy sprzedać, bo były beznadziejnie małe i nie dało się ich już zwrócić do sklepu.
Osobna rozmowa toczy się na temat zabawek, które dziecko dostało za wcześnie. Wszelkiego rodzaju zestawy konstrukcyjne, ogromne miękkie zabawki, duże piłki – wszystko to leżało w pokoju, ale czekało na swój czas.
Jednak helikopter i samochód sterowany radiowo sprezentowane przez moją teściową nie były bezczynne, mój mąż chętnie się nimi bawił. Ale te zabawki na pewno nie doczekają się wnuka.
Wielokrotnie prosiłam teściową, aby skonsultowała się ze mną przed ich zakupem, a ona za każdym razem obiecywała, ale i tak robiła po swojemu.
Niedawno otworzyłam wreszcie jej kolejny prezent – rowerek dziecięcy z bocznymi kółkami. Po co dwuletniemu dziecku taki ciężki rower?
Nawet jeśli mój mąż nadwyręży i skręci siodełko, dziecko nie będzie jeszcze w stanie skręcać kółkami, to bardzo trudne. A zima już niedługo, więc jaki rower?
Powiedziałam teściowej, że nie radzi sobie z prezentami, szkoda mi jej pieniędzy, które wydaje na próżno. Nie mamy gdzie przechowywać prezentów na rozwój naszych dzieci, nie mamy pałacu, mamy dwupokojowe mieszkanie.
Poprosiłam więc teściową, żeby po prostu dała mi pieniądze, a wszystko kupimy wnukowi sami, bo nie chciała się ze mną konsultować.
Teściowa była tak urażona, że prawie wyszła od nas ze łzami w oczach, chociaż nie sądzę, żebym powiedziała coś obraźliwego. Po prostu tak będzie naprawdę lepiej dla wszystkich.