Powiedziałam mamie, że chcę mieć dziecko, gdy będę miała 40 lat: „Ciekawe, nie jesteś już w tym wieku żeby urodzić, a kto się mną zaopiekuje”

Zaczęłam ten rok z myślą, że muszę podzielić się radością z zostania mamą z moją rodziną. Wyobrażałam sobie, jak moja rodzina będzie się cieszyć, ale było inaczej.

Moja mama ma trójkę dzieci: mnie, moją starszą siostrę Annę i mojego brata Marcina.

Oni już dawno mają swoje rodziny, dzieci i są całkiem szczęśliwi. Tylko ja, po czterdziestce, wciąż jestem sama.

Przez całe życie spotykałam mężczyzn, którzy nie widzieli we mnie partnerki życiowej, tylko mnie wykorzystywali.

Niektórzy żyli ze mnie, inni brali pieniądze i znikali, byli też tacy, którzy mnie zdradzali. Pogodziłam się już z myślą, że mam być sama.

screen Youtube

Ciężko było mi przyjeżdżać na rodzinne święta, mimo że kocham moją rodzinę. Mój brat, siostra i mama zawsze się wspierali, mieli własne rodziny, a ja czułam się zbędna.

Bolało mnie to, że wszyscy wokół mnie są szczęśliwi, a ja jestem sama. Mama często powtarzała mi, pocieszając mnie, że znajdę swoje szczęście.

Tej zimy pojechałam na seminarium medyczne do Kijowa. Pracuję jako chirurg i było to dobre doświadczenie zawodowe.

Tam poznałam Krzysztofa, który organizował to wydarzenie. Szybko znaleźliśmy wspólny język i codziennie spędzaliśmy razem czas – zarówno na seminarium, jak i po nim.

Nawet nie zauważyłam, jak się zakochałam. W moim wieku wydawało się to niemożliwe, tym bardziej, że Krzysztof był ode mnie młodszy – miał zaledwie 30 lat.

Po seminarium nadal się kontaktowaliśmy, odwiedził mnie kilka razy. Ale potem nagle zniknął, a ja nie rozumiałam, co się stało.

Okazało się, że miał rodzinę. To był dla mnie wielki cios, długo nie mogłam dojść do siebie. Ale praca pomogła mi odwrócić uwagę.

Miesiąc później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. I ta wiadomość mnie uszczęśliwiła. Nie miałam dzieci, a od dawna marzyłam o macierzyństwie.

Moje zdrowie było dobre, miałam własne mieszkanie i oszczędności. Byłam pewna, że dam radę sama wychować dziecko.

Kiedy przyjechałam do domu mojej matki w Wielkanoc i cała rodzina zebrała się wokół stołu, z radością powiedziałam wszystkim, że spodziewam się dziecka.

Ale zamiast gratulacji, w pokoju panowała martwa cisza. Mama jako pierwsza przerwała ciszę i zapytała, czy na pewno chcę mieć dziecko.

Byłam zaskoczona takim pytaniem, bo przecież jestem dorosłą kobietą, mam wszystko poukładane, poradzę sobie. Potem zapytała, gdzie jest ojciec. Powiedziałam, że nie ma ojca. Będę tylko ja i dziecko.

Moja rodzina nic nie wiedziała o moim romansie z Krzysztofem, więc ta wiadomość była dla nich zaskoczeniem. Wkrótce wszyscy się załamali, a potem jeden po drugim zaczęli zniechęcać mnie do porodu.

Powiedziałam mamie, że jestem starsza o 40 lat. Mama uważa, że dziecko będzie się mnie wstydzić za pięć lat. Jestem stara. Kto chciałby się ze mną ożenić?

Byłam zszokowana reakcją mojej rodziny. Dlaczego nie chcą, żebym była szczęśliwa? Ale nie zamierzam prosić nikogo o pozwolenie na to, co mam zrobić ze swoim życiem. Po czterdziestce sama to wymyślę.

Teraz przygotowuję się do narodzin mojego dziecka: dbam o swoje zdrowie, kupuję wszystko, czego potrzebuję i nie mogę się doczekać spotkania z moim dzieckiem.

Krzysztof nie wie o mojej ciąży i nie musi. Jestem pewna, że moi krewni pożałują swojej reakcji, gdy zobaczą moje dziecko.

Kiedy poprosiliśmy naszego syna o pomoc, jego żona nam odmówiła, a teraz, kiedy zdecydowaliśmy się pomóc naszej córce, zgodziła się: „Zawsze bardziej kochaliście Maję”

Kiedy moja teściowa dowiedziała się, że mąż mnie zostawił, zapewniła mnie, że wkrótce wróci. Ale rozumiem, że to tylko po to, by mnie uspokoić

Matka zawsze uczyła syna, by polegał na sobie, ale zapomniała o tej zasadzie: „Synu, pomożesz mi, jestem twoją matką”