Wtedy nie wiedziałam, co dalej… Na jednej z imprez studenckich poznałam Donalda. Byłam wtedy na trzecim roku studiów.
Podszedł do mnie pod koniec wieczoru… Od razu się zakochałam. Był wysoki, silny i miał niesamowity uśmiech.
Po imprezie odprowadził mnie do domu i wymieniliśmy się numerami telefonów…
Po tym wieczorze spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, a miesiąc później po prostu zniknął i nie odbierał telefonu.
W tym czasie dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka. Próbowałam go znaleźć przez znajomych, ale okazało się, że Donald jest za granicą. Skontaktował się dopiero po powrocie.
Wtedy zebrałam się na odwagę i powiedziałam Donaldowi, chociaż byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ nawet się nie znaliśmy.
Ogólnie rzecz biorąc, w tym okresie wszystko było we mgle w mojej głowie. Co powiedzą moi rodzice, jak będę kontynuować studia, czy Donald zaakceptuje dziecko… wszystko to zaprzątało moje myśli.
Po mojej wiadomości Donald umówił się na spotkanie. Dało mi to trochę nadziei, chociaż przyszedł spóźniony. Padł na kolano, wręczył mi bukiet róż i mały pierścionek.
Byłam tym bardziej zaskoczona, bo przez ten czas zmieniłam zdanie w wielu kwestiach, ale nie spodziewałam się takiego biegu wydarzeń.
Oczywiście zgodziłam się na ślub i czułam się najszczęśliwszą kobietą w życiu. Ze łzami w oczach zadzwoniłam do rodziców, by przekazać im nowinę.
Teraz jesteśmy razem od ponad 10 lat i mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Przez te lata mieliśmy różne rzeczy, chwile radości i rozpaczy, ale przez wszystko przeszliśmy razem. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że jesteśmy ze sobą naprawdę szczęśliwi i bardzo się kochamy.
Być może, gdyby nie ciąża, nasz związek by się nie rozwinął. Ale jestem wdzięczna losowi za moje życie.