Co jest nie tak z mężczyznami? Są albo maminsynkami, albo szefami kuchni, którzy ledwo stukają w stół, albo pielgrzymami, albo patologicznymi skąpcami.
W jakich lasach zagubili się normalni mężczyźni? Jednak niedawno wydawało mi się, że spotkałam mężczyznę z tego zagrożonego gatunku.
Z Tomkiem poznaliśmy się w banalny sposób — przez Internet. Byliśmy bardzo zainteresowani komunikowaniem się ze sobą, więc kilka dni później nasza komunikacja przeniosła się ze świata wirtualnego do rzeczywistego.
Na początku wszystko szło dobrze. Dużo spacerowaliśmy i chodziliśmy do kawiarni — i to bez żadnych „półśrodków”. Lokale były skromne, ale bez insektów czy zmarginalizowanych osobowości. I nie spodziewałam się restauracji z gwiazdkami Michelin.
Widziałam, że Tomek ma niewłaściwy poziom dochodów. Zarabia powyżej średniej, ale daje sporo na spłatę kredytu hipotecznego, co również było dla mnie plusem. Żyje więc niezależnie i myśli o przyszłości.
Jeśli chodzi o sytuację finansową wybranych przedstawicieli, trzymam się złotego środka. Nie angażuję się w sprawy bezrobotnych i półbogatych, bo nie jestem gotowa wziąć ich pod swoją opiekę.
Bogaci ludzie również nie wchodzą w grę. Jak wiadomo, mają swoje dziwactwa i wysokie wymagania wobec dziewczyn. A ja nie potrzebuję takich kłopotów.
O wiele łatwiej jest związać się z osobą o podobnym poziomie dochodów i, co również ważne, podobnym podejściu do wydatków i kilku innych rzeczy.
Ze względu na drugi i trzeci punkt, Tomek i ja mieliśmy różnice nie do pokonania. Chociaż wcześniej nic nie wskazywało na taki wynik.
Stało się tak. W zeszłym tygodniu Tomek nagle przypomniał sobie, że nie dał mi nic poza kwiatami. I obiecał to naprawić, dając mi drogie kosmetyki — myjki i smugi, jak to żartobliwie określił.
Zasugerowałam, żeby nie wydawał na to pieniędzy, zwłaszcza że może nie być w stanie odgadnąć, co lubię. On jednak upierał się, że w zestawie, który wybrał, przynajmniej coś będzie dla mnie odpowiednie.
Tomek miał rację i na następnej randce faktycznie przyniósł mi torbę z drogimi kosmetykami. Było tylko jedno wielkie „ale”.
Okazało się, że to próbki w formie małych saszetek — często leżą przy kasie w sklepach kosmetycznych. Było ich sporo, prawie cała torba.
Tomek uśmiechał się i patrzył na mnie ze zdziwieniem, tak wyraźnie, że oczekiwał wdzięczności i komplementów. Ale język mi się nie kleił, żeby wypowiedzieć słowa, które Tomek tak bardzo chciał usłyszeć.
Kiedy zobaczyłam ten tak zwany prezent, miałam mieszane uczucia, a głównym z nich był wstyd. Jak można na poważnie dawać próbki, nawet drogich kosmetyków?
Kiedy jednak otrząsnęłam się z szoku, pochwaliłam Tomka za pomysłowość. A potem, chichocząc głupio, zapytałam go, czy odwiedził wszystkie perfumerie w mieście, aby zebrać te skarby.
Odpowiedział, że tak. Zapytałam go, jak by się czuł, gdybym dała mu na przykład stos mokrych serwetek, które dają w kawiarniach, i starałam się delikatnie wskazać Tomowi bezcelowość jego prezentu.
Tomek o dziwo ucieszył się z tej sugestii i powiedział, że chętnie je przyjmie, bo są bardzo praktyczne. Ponieważ mój chłopak nie rozumiał ich prawdziwego znaczenia, powiedziałam mu wprost, że spartolił prezent. Jak zwykle mogłam dać mu trzy kwiaty i zestaw niedrogich mydeł. Tak, to było banalne, ale nie wstydliwe.
Tomek twardo obstawał przy swoim i starał się wytłumaczyć, że zasada, według której wybiera prezenty jest bardzo ważna.
Wyjaśniłam, że prezent nie powinien świadczyć o trudnościach finansowych czy skąpstwie obdarowującego.
Tomek nazwał mnie trudną i niewdzięczną! On tego wszystkiego tak usilnie szukał, włożył w to mnóstwo wysiłku, a ja….
Do randki nie doszło, podobnie jak do naszej dalszej komunikacji. Wieczorem Tomek napisał, że powinniśmy zerwać, bo mówimy różnymi językami.
Nie próbowałam przekonywać mojego byłego potencjalnego narzeczonego, ponieważ w tym momencie zastanawiałam się, jak zakończyć nasz romans w bardziej kulturalny sposób. Jak już mówiłam, chciwość jest dla mnie nie do przyjęcia.
Najpierw te próbki, a potem co? Kwiaty z klombu czy bukiet z serwetek i wykałaczek? To drugie to bardzo kreatywna i praktyczna opcja! Zadrżałam, gdy o tym pomyślałam.
Cóż, teraz znam jeszcze jedną kategorię mężczyzn, od których należy trzymać się z daleka — kreatywny i sprytny skąpiec, który nie pokazuje swojej chciwości od razu, ale potem maskuje ją racjonalnością, oryginalnością i czymś jeszcze.