screen Youtube
Ukończywszy studia z doskonałymi wynikami, Andrzej zbudował udaną karierę w branży IT i obecnie utrzymuje ich oboje. Maria również pracuje, ale jej zarobki są znacznie skromniejsze.
Młodzi ludzie mieszkają w przytulnym mieszkaniu, które ich syn odziedziczył po babci. Dwa razy w roku para pozwala sobie na zagraniczne wyjazdy, za które płaci oczywiście Andrzej.
Na zewnątrz wszystko wygląda idealnie. Wszystko psuje jednak obsesja matki Marii, kobiety dość władczej i przyzwyczajonej do dostawania tego, czego chce za wszelką cenę.
Od momentu, gdy mój syn poznał Marię, jej matka, Lara, zaczęła wykazywać się nadmiernym uporem. Nalegała na jak najszybsze przedstawienie rodziców i ślub, co wydawało mi się przedwczesne.
Andrzej i Maria, będąc wciąż młodymi ludźmi, którzy chcą cieszyć się życiem i snuć plany na przyszłość, nie chcieli spieszyć się z tak poważnymi krokami.
Jednak Lara nie zamierza się poddawać. Jej marzenia o wnukach i wspaniałym ślubie córki zaczęły przekraczać wszelkie granice.
Dzwoniła do Andrzeja nieprzyzwoitą ilość razy, zostawiała wiadomości, próbowała ingerować w ich życie osobiste na wszelkie możliwe sposoby i rzucała wokół „przydatne” rady, o które nikt nie pytał.
Mój syn wielokrotnie próbował cierpliwie i spokojnie wytłumaczyć jej, że małżeństwo to poważna decyzja, która wymaga czasu i wyważonego podejścia.
Wyjaśnił, że nie planuje ślubu w ciągu najbliższych pięciu lat, ale chce skupić się na swojej karierze i rozwoju osobistym.
Lara pozostała jednak głucha na te słowa i nadal wywierała presję na Andrzeja. Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny, gdy kobieta zapowiedziała swoją wizytę w mieście, w którym mieszkali młodzi ludzie.
Z dumą oświadczyła, że chce zamieszkać z nami na tydzień, aby lepiej nas poznać i zobaczyć, jak żyjemy, a także pomóc nam radą. Nie byłoby to zbędne, nie zamierzała się wyprowadzać.
Mój syn był wściekły. Zdawał sobie sprawę, że jego potencjalna teściowa nie zamierza się wycofać i jest gotowa zrobić wszystko, by dopiąć swego.
Jako matka Andrzeja znalazłam się w niezwykle trudnej sytuacji. Z jednej strony chciałam wspierać syna i szanować jego wybory i osobiste granice.
Z drugiej strony czułam się zażenowana przed Marią, która mimo nalegań matki pozostała słodką i miłą dziewczyną.
Postanowiłam więc sama porozmawiać z Larą przez telefon (poprosiłam syna o numer), przedstawiłam się jako matka Andrzeja i powiedziałam, że uważam, że powinnyśmy porozmawiać.
Zapytałam ją, dlaczego naciska na mojego syna, żeby się ożenił, on nie jest dzieckiem, ma prawie trzydzieści lat. Może młodzi ludzie sami wymyślą, kiedy się ożenić?
Lara, ignorując moje główne pytanie, przywitała się i powiedziała, że jest zdenerwowana, że jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy. Zasugerowała, żebyśmy się spotkali i poznali.
Wierzę, że młodzi ludzie przedstawią nas sobie, kiedy nadejdzie na to czas. Albo kiedy będą chcieli. Kobieta obstawała przy swoim, mówiąc, że nigdy nie będą chcieli, czas organizować wesele, a oni wciąż bawią się jak dzieci.
Zasugerowała, żeby połączyli siły. I ona już chce mieć wnuki, ja na pewno też. Starałam się zachować spokój, powiedziałam, że sobie tego nie życzę i poprosiłam, żeby przestała dokuczać młodym i wścibiać się w ich życie osobiste.
Nagle ta kobieta powiedziała, że po tym stało się dla niej jasne, kim okazał się mój syn Andrzej, bo dzieci były razem od trzech lat i myślała, że tracimy czas. Rozłączyłam się, mówiąc, że tylko pogarsza sprawę.
Rozmowa z tą kobietą jest po prostu nie do zniesienia. Ignoruje istotę prośby i absolutnie nie ma pojęcia, co robi źle”.
Poradziłam młodym ludziom, aby udawali, że nie ma ich w domu, kiedy Lara przyjedzie. I poradziłam Marii, żeby spróbowała sama nauczyć matkę trochę później. Może jej się uda.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…