„Postanowiłam sprawdzić, czy mój mąż naprawdę mnie kocha i okazało się, że jest bezduszny: teraz jest tylko jedno wyjście”

Jesteśmy małżeństwem od nieco ponad roku. Niedawno obchodziliśmy pierwszą rocznicę ślubu. Mój mąż Andrzej jest poważną osobą, surowym menadżerem i równie surowym mężem.

Ja jestem jego przeciwieństwem: wesoła, beztroska. Wszyscy wokół mnie mówią, że doskonale się uzupełniamy. Ja też tak uważam.

Na naszą rocznicę Andrzej podarował mi przepiękny naszyjnik. Niektórzy mogą powiedzieć, że to był świetny prezent, ale ja nie byłam z niego zadowolona.

Mój mąż daje mi coś tylko na święta.

Nigdy nie zdarzyło się, żeby uszczęśliwił mnie bez powodu. Nowy Rok, urodziny, 8 marca i teraz nasza rocznica. W sumie 4 prezenty rocznie.

Nie jestem chciwa ani wymagająca, ale chciałabym od czasu do czasu otrzymywać małe niespodzianki, tak dla zabawy, od serca.

Nawet kwiatek, nawet tabliczkę czekolady. Mój mąż tego nie rozumie. Niedawno narzekałam na brak uwagi, a on odpowiedział, że to nonsens, że każdy prezent lub czyn wymaga powodu.

Żałośnie zapytałam, czy chce mi sprawić przyjemność, a Andrzej odparł.

Dobrze, pomyślałam wtedy. Dba o mnie w pełni, przelewa pieniądze na moją kartę. Będę szczęśliwa, co mogę zrobić?

Moja najlepsza przyjaciółka wie o naszej sytuacji i z jakiegoś powodu jest przerażona. Kiedyś żartowałam, że on jest po prostu menadżerem i szefem od urodzenia.

Ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że moja przyjaciółka miała rację. Okazało się, że zachorowałam. Nadal nie wiem, jak to się mogło stać. Tydzień temu obudziłem się z bólem gardła. Andrzej poszedł już do pracy. Nie mieliśmy w domu potrzebnych leków, a ja z godziny na godzinę czułam się coraz gorzej.

Zadzwoniłam do męża, powiedziałam mu zachrypniętym głosem, że jestem chora i poprosiłam, żeby kupił lekarstwa.

Zgodził się, a ja poprosiłam go, aby je kupił i natychmiast mi przyniósł. Powiedział, że jest w pracy. Gdybym była chora, mogłabym zadzwonić po karetkę, a on powiedział, że przyjedzie wieczorem.

Wszystko wydaje się logiczne, jasne i sprawiedliwe. Pracuje i utrzymuje rodzinę. Obiecał, że kupi mi leki. Okazuje się, że jest gotów zrobić dla mnie wszystko, ale z jakiegoś powodu to nie wystarcza. Miałam nadzieję, że mój surowy mąż zwolni się dla mnie z pracy, przybiegnie i poklepie mnie po głowie, da mi lekarstwa.

Postanowiłam na razie nie dzwonić po karetkę. Położyłam się i zasnęłam. Obudził mnie hałas — Andrzej wrócił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak mężczyzna delikatnie kładzie torbę z lekami na łóżku. A potem po prostu wyszedł.

Zawołałam go, wrócił i poprosiłam, żeby przyniósł mi wodę, tabletkę do popicia. A on powiedział, że jeśli nie wezwę karetki, to znaczy, że nie jest ze mną tak źle i nigdy nie pozwoli mi usiąść na swoim karku.

Piętnaście minut później przyniósł mi wodę. Leżałam w łóżku i płakałam. Pewnie czekał, czy pójdę po wodę, czy nie. Podziękowałam mu i powiedziałam, że nie będę go zatrzymywać, bo ma wiele ważnych rzeczy do zrobienia.

A on wstał i wyszedł! Nawet nie zapytał, czy jestem głodna, czy czegoś chcę…

Minął tydzień, a ja jestem już w pełni sił i mogę trzeźwo myśleć. W ciągu ostatnich 7 dni moja przyjaciółka odwiedziła mnie ponad 10 razy — wpadała w porze lunchu i po pracy. Podawała mi gorącą herbatę, czesała włosy, zmieniała pościel i gotowała.

To był pierwszy raz w naszym wspólnym życiu, kiedy zachorowałam. Oczywiście mój mąż nie jest najbardziej wrażliwą osobą. Ale zupełnie się tego nie spodziewałam. A co się stanie, jeśli zajdziesz w ciążę? Czy Andrzej też będzie się tak zachowywał? Szczerze mówiąc, nawet nie chcę się o tym przekonywać.

Poza tym, kiedy dziecko się urodzi, będzie chore. W końcu dzieci często chorują. I co powie mój mąż? Czy on też położy leki na łóżku dziecka i powie, że udaje chorobę?

Ogólnie rzecz biorąc, przekonałam się, że mój mąż nie jest gotów niczego dla mnie poświęcić. Ani swojego czasu, ani siły. Nawet nie wyszedł wcześniej z pracy, mimo że Andrzej jest kierownikiem działu i nikt by mu słowa nie powiedział. Szczerze mówiąc, stałam się zimna w stosunku do mojego męża. Być może pierwsza rocznica będzie ostatnią.

„Mój mąż opuszczał rodzinę i odchodził do innej kobiety, a potem wracał, jakby nic się nie stało. Powiedziałam, że powinniśmy się rozwieść”

„Moja teściowa przyprowadziła byłą dziewczynę mojego męża na przyjęcie urodzinowe wnuczki: wstyd jej, wszyscy obecni nie rozumieli tego zachowania”

„Teściowa zabrała mojego syna do siebie na całe lato i dała pieniądze na jego utrzymanie swojej córce: wasz Dawid jest rozpieszczonym chłopcem, nie potrzebuje tyle pieniędzy”