screen Youtube
Dobrze się uczyłam, zachowywałam wzorowo. Ale moja matka nie zwracała na mnie uwagi. Potem zaczęłam dostawać gorsze stopnie i byłam niegrzeczna dla dorosłych. I to nie zadziałało.
Poddałam się i zaczęłam żyć własnym życiem po osiągnięciu pełnoletności. Co poradzić, zdarza się. Jednak mama to mama i nadal pomagałam jej, jak tylko mogłam.
Moja mama po prostu zniknęła w moim młodszym bracie. Dzieli nas siedem lat różnicy. Najwyraźniej zanim urodził się Adam, moja matka dorosła, zmądrzała i zrozumiała, że dzieci trzeba kochać.
Więc to zrobiła. Spełniała każde życzenie Adama, zaglądała mu do buzi i biegała przed nim na tylnych łapkach. Nic dziwnego, że mój brat wyrósł na egoistę.
Adam fatalnie radził sobie w szkole. Po liceum jakoś udało mu się skończyć szkołę policealną, ale nie poszedł do pracy w swojej specjalności. To nie było jego miejsce do pracy jako mechanik w fabryce.
Matka zapłaciła krocie, aby załatwić Adamowi pracę w firmie u swoich znajomych. Młodszy syn, co było do przewidzenia, nie pozostał w ciepłym miejscu.
Okazało się, że nawet jawne przekupstwo nie gwarantuje łatwego i beztroskiego życia. Matka jeszcze kilkakrotnie próbowała umieścić Adama u różnych znajomych.
Ci jednak pod byle pretekstem odmawiali mu takiego szczęścia. Nikt nie chciał wiązać się z takim pracownikiem.
Leniwy i apatyczny Adam jakoś zdołał się ożenić. Nie wiem, o czym myślała jego wybranka, zanim dobrowolnie zarzuciła ten słaby worek na plecy.
Dzieci natychmiast wyjechały. Nawet nie odeszły, wysypały się jak groch z dziurawego worka. A teraz moja matka ma nie tylko jednego darmozjada, którego wciąż nosi, ale pięcioro.
Synowa, co zrozumiałe, nie może pracować, bo jest na urlopie macierzyńskim. Mój brat również odmawia pracy. Oczywiście jest księciem koronnym. Czeka, aż jakiś król da mu połowę królestwa.
Moja matka od dawna jest na emeryturze i nie może pracować z powodów zdrowotnych. Jednak mój brat nie ma dla niej litości i nadal wysyła jej pieniądze.
A ona jest szczęśliwa, że może dawać. Tylko w ten sposób czuje się potrzebna i chciana.
Mieszkam sama, a moje dochody pozwalają mi na wiele. Po zaspokojeniu własnych potrzeb, zaczęłam pomagać mamie finansowo. Wysyłałam jej tysiąc, potem dwa, a nawet trzy.
„Mamo, kup zakupy, zapłać czynsz. To wystarczy do końca miesiąca” – mówiłam mamie.
Zgadzała się, ale kilka dni później znów narzekała, że nie ma co kupić w sklepie. A miała już dług za rachunki za media.
Kiedy zapytałam ją, gdzie są pieniądze, mama wyszeptała z westchnieniem, że Adam pilnie ich potrzebuje. A ona, oczywiście, nie mogła odmówić.
Ktoś z góry próżniaków zachorował, a w domu nie było lekarstw ani pieniędzy. Jego brat musiał ponownie zwrócić się do matki. Nawet na emeryturze nie daje jej spokoju.
Dałam matce pieniądze jeszcze kilka razy, ale za każdym razem oddawała je młodszemu bratu. Zgadza się, on bardziej ich potrzebuje.
Urodził gromadkę dzieci i złożył ręce na brzuchu. Pomóż mu w każdy możliwy sposób.
Potem zaczęłam dawać mamie jedzenie. Czasami przynoszę kilka toreb ze wszystkim, czego potrzebuję, czasami zamawiam dostawę, aby moja mama nie musiała robić zakupów.
Wydawać by się mogło, że można odetchnąć i się uspokoić. Mama jest najedzona i dobrze odżywiona, wszystko jest w porządku. Ale nie, czekała na mnie zasadzka. Góry prowiantu, które przywiozłam, dziwnym trafem skończyły się w ciągu kilku dni.
„Mamo, zjadłaś te dwa kilogramy cielęciny, które przywiozłam wczoraj?”.
Mama wyjaśniła, że Adam przyjechał i ich lodówka znów była pusta. „Cóż, ona nie potrzebuje cielęciny, może jeść kurczaka. A młodzi ludzie potrzebują pomocy, mają dzieci.
Byłam po prostu oburzona. Kto powstrzymał młodych ludzi przed myśleniem głową przed posiadaniem tak wielu dzieci? Można mieć jedno, ale troje! Nawet głupiec rozumie, że trzeba je nakarmić i ubrać.
Ale mój brat nie jest głupcem, jest nawet gorszy, ponieważ nie rozumie tych rzeczy.
Kolejna dostawa jedzenia skończyła się podobnie. Mama włożyła wszystko do worków i zawlokła wszystkie smakołyki jak mrówkę do legowiska brata.
Czekali na nią z wielką niecierpliwością. Byli tacy podekscytowani, że w końcu będą jeść jak ludzie.
A ja siedzę tutaj i nie wiem, co robić. Czy powinnam nadal pomagać mojej matce, żeby ona oddała całą pomoc swojemu synowi? On nigdy nie oderwie się od jej szyi, będzie ciągnął jej żyły aż do śmierci.
Przestać pomagać matce? Ale ona nie przeżyje beze mnie. Nie mogę jej zostawić głodującej.
Czy powinnam zatrudnić pielęgniarkę, żeby pomagała w pracach domowych i gotowała część jedzenia, które przynoszę?
Moja matka jest absolutnie przeciwna obcym w domu. Czy powinnam sama wprowadzić się do matki? Mam własne życie, do którego jestem przyzwyczajona. Nie jestem gotowa poświęcić swojego komfortu nawet dla dobra ukochanej osoby.
Jedyne, co mi pozostało, to pozwolić sprawom toczyć się swoim torem. Niech moja matka i brat sami radzą sobie ze swoim życiem.
Alan powiedział to prawie spokojnie. Jak coś, co już dawno dojrzało w nim, a teraz…
Przyjechałam do córki na urodziny wnuka. Michał skończył dziewięć lat. Wstałam rano, upiekłam ciasto z…
Mój mąż prosi mnie, abym przyjęła do naszego domu jego córkę z pierwszego małżeństwa. Ma…
„Mamo, nie mogę codziennie do ciebie przyjeżdżać. Mam własną rodzinę…” Te słowa Ola wypowiedziała kiedyś…
Od ponad 15 lat mieszkamy z mężem osobno. Już dawno wyjechałam do pracy, ponieważ wychowywanie…
Na tym filmie przedstawiono zabawną sytuację, w której znajduje się wiele zwierząt domowych, które otrzymują…