Gdy tylko Andrzej i Wiktoria kupili przestronny dom na wsi, obie ich matki chciały się do niego wprowadzić. Kobiety niedawno owdowiały i czuły się niesamowicie samotne.
Nie zadały sobie trudu, by zapytać i zgodzić się, myśląc, że dzieci na pewno nie odmówią w takiej sprawie.
Jednak fakt, że matka synowej również będzie teraz mieszkać pod ich dachem, był dla Marii zupełnym zaskoczeniem, ponieważ musiała ona przyznać się do przyjazdu swojej szwagierki.
Obie kobiety przyjechały niemal w tym samym czasie i od razu poczuły do siebie niechęć. „Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Maria też tu przyjeżdża?” – szepnęła matka do Wiktorii z niezadowolonym wyrazem twarzy.
Wiktoria spokojnie odpowiedziała, że nie pytała jej o to, wiedząc doskonale, że obecność jej tesciowej wyraźnie nie była częścią planów jej matki. Maria zadała synowi to samo pytanie. Dla niej pojawienie się matki synowej było całkowitym zaskoczeniem.
Andrzej zmrużył oczy i powiedział, wiedząc, że nawet gdyby tak było, zrobiłoby to różnicę, to i tak by nalegała.
Kobieta mruknęła coś w odpowiedzi i wycofała się do pokoju, wyraźnie zastanawiając się, jak pozbyć się nowej sąsiadki.
Alicja, choć uśmiechała się słodko, nie omieszkała obsypać jej niepochlebnymi komentarzami pod nieobecność teściowej.
Kobiety, które wcześniej nie dbały o siebie nawzajem, nagle zaczęły postrzegać siebie jako osobiste zagrożenie.
Wiktoria i Andrzej szybko zauważyli, że atmosfera w domu stała się napięta. Podczas kolacji Maria zaproponowała, aby podzielili się obowiązkami domowymi. Nie mogę stać przy kuchence 24 godziny na dobę.
Alicja odpowiedziała, że nie zamierza bez końca sprzątać i prać, ale z jakiegoś powodu milczała. Teściowa stwierdziła, że to nie robota na dziś, pralka wszystko dziś za nas zrobi. A to sprzątanie można nazwać sprzątaniem.
Teściowa też nie milczała, tylko stwierdziła, że jej przeciwnik też nie przeciąża się raz dziennie, żeby coś ugotować. Widać było, że konflikt eskaluje i nikt nie zamierza ustąpić.
Andrzej próbował interweniować i zaproponował, aby ustalili harmonogram, starając się zmniejszyć żar namiętności. Dziś jeden gotuje, jutro drugi i tak dalej. To samo ze sprzątaniem. Maria nazwała go bardzo mądrym.
Następnego dnia kobiety ustaliły harmonogram, ale to nie pomogło im się zaprzyjaźnić. Wieczorem Wiktoria i Andrzej wrócili do domu, a Alicja z dumą oznajmiła, że ugotowała obiad.
Ledwie jednak Andrzej skosztował pierwszą łyżkę, gdy natychmiast wypluł ją z powrotem, zapytał, co jest nie tak z jedzeniem.
Wiktoria też spróbowała i natychmiast skrzywiła się. Maria, wziąwszy łyk rosołu, ochlapała sobie ręce.
W garnku była ogromna ilość soli, pieprzu i liścia laurowego. Danie stało się absolutnie niejadalne.
Maria powiedziała ze śmiechem, że najwyraźniej dopiero jutro będą mogli zjeść jak należy.
Kobieta wzruszyła ramionami z poczuciem winy i powiedziała, że nawet nie wie, jak to się stało. Ale rano Alicja domyśliła się, że Maria celowo zepsuła jej obiad i postanowiła odpowiedzieć tym samym.
Wieczorem na stole pojawił się pilaw, ale okazał się dziwnie słodki. Andrzej zapytał, dlaczego jest w nim tyle cukru. Maria zarumieniła się i powiedziała, że musiała to pomieszać.
Spojrzała gniewnie na szwagierkę, zdając sobie sprawę, że nie jest jej dłużna. Ale ich konfrontacja na tym się nie skończyła.
Zaczęły nie tylko psuć sobie nawzajem jedzenie, ale także „mścić się” w sprzątaniu i praniu. Wiktoria zmęczona otrzepała się i wyszła z pokoju.
Było oczywiste, że trzeba coś z tym zrobić. Zadzwoniły na chwilę do swoich mam, a szwagierki wyczuwając, że coś jest nie tak, wyszły z niewzruszonymi minami.
„Wezwaliśmy ci taksówkę” – oznajmił spokojnie mężczyzna. Nie możecie mieszkać razem, a my nie chcemy nikogo zostawiać samego – wyjaśniła Wiktoria. – Więc zdecydowaliśmy, że oboje się wyprowadzacie. Oczywiście zapraszamy do odwiedzin… pojedynczo”.
Dwie godziny później obie kobiety opuściły dom z ponurymi minami, każda w swojej taksówce.